Nie takie znowu pozarządowe

Trzeci sektor jest elementem ponowoczesnego systemu opiekuńczego; pozwala ukrywać rzeczywistą skalę wydatków publicznych oraz polityczną za nie odpowiedzialność.

16.09.2008

Czyta się kilka minut

Zazwyczaj zakłada się, że koncepcja tzw. społeczeństwa obywatelskiego związana była z działalnością Solidarności. Tymczasem w dokumentach programowych ruchu termin ten nie występuje, na próżno szukać go też w przemówieniach Lecha Wałęsy. W przeciwieństwie do przemówień Wojciecha Jaruzelskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy znali ten termin dobrze, bowiem przed 1989 r. pojawiał się on głównie w dziełach Marksa i Engelsa. Podczas X Plenum KC PZPR oraz III Ogólnopolskiej Konferencji Teoretyczno-Ideologicznej PZPR, na początku 1989 r., termin ten adaptowano "dla potrzeb myśli programowej partii". Społeczeństwo obywatelskie stało się terminem-kluczem używanym dla tłumienia dyskusji na temat pełnoprawnego społeczeństwa politycznego. Polska była bowiem jedynym krajem "bloku", w którym nie doszło od razu na początku przemian do zapewnienia pełni politycznych swobód i pluralistycznego systemu partyjnego - istniała jedynie swoboda stowarzysza-nia się.

Już w 1984 r. uchwalono ustawę zezwalającą na funkcjonowanie fundacji - dekadę później były to pierwsze ofiary uwłaszczania się osób z nomenklatury partyjnej. Tak się złożyło, że polski sektor pozarządowy jest zdominowany przez organizacje sportowe - jest ich aż 40 proc. Zastanawiam się: czy fakt, że Aleksander Kwaśniewski był pod koniec lat 80. ministrem sportu, miał wpływ na to, w czyje ręce przeszła większa część majątku kształtującego się trzeciego sektora? Społeczników czy aparatczyków?

Jaka odpowiedzialność...

Wśród zachwytów nad trzecim sektorem brakuje przede wszystkim refleksji nad rzeczywistymi źródłami jego finansowania. Badania międzynarodowe pokazują, że filantropia stanowi zaledwie 10 proc. dochodów organizacji pozarządowych. Na świecie organizacje te finansowane są głównie ze źródeł publicznych, stanowiąc jeden z kanałów redystrybucji podatków. Nic dziwnego więc, że w większości zajmują się one tradycyjnymi dla państwa opiekuńczego dziedzinami: edukacją, zdrowiem i opieką społeczną.

Genezę organizacji pozarządowych tłumaczy się zwykle teorią instytucjonalizacji ruchów społecznych. Problem w tym, że bardziej pasuje ona do ruchów politycznych, które z reguły przekształcały się w partie. Z perspektywy historycznej zaś epoką ruchów politycznych - robotniczych, narodowościowych, kobiecych - był wiek XIX, kiedy nie doszło do powstania rozbudowanego trzeciego sektora, jak obserwujemy to obecnie. Spoglądając na statystyki przyrostu organizacji pozarządowych nietrudno zauważyć, że w państwach bogatego Zachodu gwałtownie przybyło ich w drugiej połowie lat 70. i w latach 80. Przyczyn tego należy szukać w fenomenie, który nazwałem restrukturyzacją państwa opiekuńczego: w wyniku ostrego kryzysu ekonomicznego, jaki wówczas miał miejsce, instytucje administracji publicznej zaczęły szukać oszczędności, m.in. zlecając niektóre usługi publiczne zewnętrznym wykonawcom, wśród których znalazły się prywatne przedsiębiorstwa oraz organizacje pozarządowe.

Te ostatnie szybko stały się lekarstwem na niedomagania systemu opiekuńczego, pozwalając ukrywać rzeczywiste wydatki oraz polityczną odpowiedzialność. Jak zauważył Zygmunt Bauman: to, co w oficjalnym nazewnictwie nazywa się "pomocniczością", w istocie pełni funkcje "cedowania", w znaczeniu zrzekania się odpowiedzialności. Dzięki zlecaniu usług społecznych zewnętrznym podwykonawcom, rzeczywiste projekty i działania mogą znacznie odbiegać od oficjalnej linii politycznej, co jest szczególnie istotne w przypadkach kontrowersyjnych lub eksperymentalnych. Ma to również znaczenie, gdy w grę wchodzą działania w krajach trzecich, których suwerenności nie narusza się wówczas w sposób jawny. W krajach ubogich trzeci sektor finansowany jest przecież inaczej niż w krajach bogatych - w pełni zależy od środków zagranicznych.

Po upadku porządku zimnowojennego w 1989 r. doszło do globalizacji systemu pozarządowego, do czego przyczyniła się przede wszystkim polityka strukturalnego dostosowania Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W ramach dość cynicznego procesu, w zamian za niezbędne pożyczki, ubogie rządy musiały dokonać gwałtownej redukcji wydatków publicznych. W tym samym czasie organizacje pozarządowe zajęły się problemami stworzonymi przez ten proces - bezrobociem, obniżonym poziomem życia, wykluczeniem społecznym - za pieniądze pochodzące od pożyczkodawców, czyli państw zachodnich. Podobnie stało się w Polsce: "plan Balcerowicza" (którego w ten sposób obciążono odpowiedzialnością personalną za tę operację) był rozwinięciem polityki strukturalnego dostosowania, wynegocjowanej jeszcze pod koniec lat 80. W tym samym czasie, gdy gwałtownie redukowano wydatki socjalne, zaobserwowano eksplozję organizacji pozarządowych, które otrzymywały środki głównie z funduszy Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego.

Kiedy jednak w marcu 1998 r. rozpoczęły się oficjalne rokowania akcesyjne z Unią Europejską, większość grantodawców wycofała się z Polski (jak też z pozostałych krajów postkomunistycznych). Z tego okresu pochodzą alarmistyczne prognozy o słabości polskiego sektora pozarządowego. Dziś się już ich nie słyszy, bowiem wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej w 2004 r. polskim organizacjom pozarządowym udostępniono nowe źródła finansowania - głównie z Europejskiego Funduszu Społecznego. W przyszłości można oczekiwać, że organizacje te staną się istotnym podwykonawcą rodzimych instytucji publicznych - zarówno centralnych, jak i lokalnych - na wzór zachodni.

Neoliberalna hybryda

To, co być może się stanie, nie ma oczywiście wpływu na relacje między społeczeństwem politycznym a społeczeństwem, które miast obywatelskim należałoby raczej nazwać opiekuńczym. Historia ponowoczesnej koncepcji społeczeństwa obywatelskiego to historia zapomnienia społeczeństwa politycznego, na które składa się wszak - jak pisał Alexis de Tocqueville - ogół relacji między obywatelami a rządami centralnymi i lokalnymi. W jaki sposób w te relacje ingerują organizacje opiekuńcze? Mimo głośnego politycznego zaangażowania kilku organizacji działających na rzecz tzw. środowisk kobiecych i mniejszości seksualnych, większość organizacji opiekuńczych wykorzystuje raczej zapał i polityczne zaangażowanie młodych z reguły ludzi, kanalizując ich działania na własny użytek. Można powiedzieć, że organizacje opiekuńcze pacyfikują świadomość polityczną, świadomość konfliktów i interesów politycznych poszczególnych kategorii obywateli - na rzecz pracy dla tychże organizacji.

Jak pokazuje etymologia słowa "obywatel", jest nim człowiek obyty, tudzież bywały, pod czym można rozumieć także posiadanie świadomości politycznej. Tymczasem nie istnieją jakiekolwiek badania, które udowadniałyby, że organizacje opiekuńcze przyczyniają się do jej wzrostu. Tak jak nie ma badań stwierdzających, by były one bardziej efektywne ekonomicznie niż instytucje publiczne. Organizacje opiekuńcze nie są bowiem cudownym środkiem, tylko elementem ponowoczesnego systemu, którego głównymi cechami są: elastyczność, płynność i przygodność - to neoliberalna hybryda wolnego rynku i państwa opiekuńczego, a nie ich alternatywa.

Dr PAWEŁ ZAŁĘSKI jest socjologiem, pracownikiem IFiS PAN. Autor analiz na temat relacji między funkcjonowaniem trzeciego sektora a dyskursem na jego temat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „Rzecz obywatelska (38/2008)