Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szymon Hołownia kończy swój ostatni felieton poświęcony m.in. rasizmowi i tzw. ruchowi antyszczepionkowemu pytaniem, „co może zrobić z tym człowiek, który patrzy na to wszystko w stuporze powstałym z czystego, niczym sny dziewicy, zdumienia?”, a także m.in. stwierdzeniem, że człowiek może „przeczekać jakoś to szaleństwo”. Otóż od dłuższego czasu uważam, że człowiek taki jak Pan, ja i wielu innych powinien jeszcze coś zrobić, poza przeczekiwaniem. Nawet nie wierząc, że to pomoże, ale mając na to nadzieję.
Głupota ruchu proepidemicznego (słowa prof. Lidii Brydak) zaczyna się w szkole, a jej wyznawcami są niektórzy przedstawiciele pokolenia dzisiejszych rodziców, odpornych na upowszechnianie nauki. Niestety ludzi z tego pokolenia jest zawsze najmniej na wszelkich akcjach propagujących naukę: festiwalach, spotkaniach itd. Wiem to z własnej praktyki.
Marzy mi się „zmasowana” akcja uświadamiająca, nie mówiąc o wykładzie w Urzędzie Rady Ministrów lub parlamencie. Sama mogę namawiać kilkadziesiąt festiwali nauki w Polsce, żeby obowiązkowo zrobiły program o szczepionkach. Żeby źle wykształcona Premier naszego rządu nie mogła już powiedzieć, że sprawa obowiązkowych szczepień to „trudna sprawa do dyskusji i prawdziwie naukowego sporu”. Nie ma tu naukowego sporu, on został rozstrzygnięty sto lat temu!