Nie jestem psychoterapeutą, ale…

Kiedy mowa o psychoterapii i psychoterapeutach, ja natychmiast myślę o spowiedzi i spowiednikach.

24.08.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

Wiem, spowiedź nie jest psychoterapią i nie powinna się w nią zmieniać, ale każdy spowiednik powinien przynajmniej wiedzieć tyle, ile trzeba, by penitenta potrzebującego terapeuty odesłać tam, gdzie trzeba. Teoretycznie. Bo co robić, kiedy np. spotykam się z kimś, kto sobie nie radzi z nienawiścią do matki lub ojca lub kiedy się spowiada, że z niepojętych dla siebie przyczyn jest nadmiernie drażliwy i wciąż bezsensownie rani swoich najbliższych? A co z tym, kto spowiada się z prześladujących go seksualnych obsesji? Albo z tym, kto zamierza odebrać sobie życie? Mam im dać adres i odesłać do terapeuty? Albo powiedzieć: żałuj za grzechy (jeśli się spowiada, znaczy, że żałuje – tylko czy o taki żal tu chodzi?), postanów poprawę (choć obaj wiemy, że nic z tego nie będzie?). Dodam jeszcze, że „za pokutę” ma zmówić kilka modlitw lub wykonać jakieś praktyki pobożne...



Samo wyliczenie grzechów (często rozumianych jako przekroczenie przepisów) to jeszcze nie sakrament pojednania z Bogiem. Sakrament nie jest zabiegiem magicznym. Nie chcę być w konfesjonale psychoterapeutą, jednak czasem nim jestem i być muszę, choćby po to, by pomóc w zrozumieniu mechanizmów prowadzących do zachowań, które spowiadający się uważa za grzechy. Jak mówić o tzw. „postanowieniu poprawy”? Jestem „psychoterapeutą”, kiedy wciąż od nowa jestem wprowadzany w tajniki życia i dramatów innych ludzi. Nie prowadzę terapii, ale uważnie słucham. Moja postawa, każde słowo, każda reakcja mogą być jak terapia lub... dodatkowa trauma dla mówiącego.

Nie czuję się terapeutą, jednak z zazdrością słucham o tym, że każdy psychoterapeuta przechodzi treningi; że każdy, choćby najbardziej doświadczony, powinien mieć superwizora. Wiem: „W sakramencie pokuty człowiek wyznaje jedynie grzechy popełnione świadomie, w pełnej wolności. Natomiast psychoterapia jest procesem mającym wyjaśnić zachowania rządzone reakcjami nieświadomymi i nie powinna zastępować spowiedzi” (Bernard Marliangeas „Wina, grzech, przebaczenie”). Kłopot w tym, że w człowieku, który przychodzi do konfesjonału, czasem to wszystko jest przemieszane.
Tak więc spowiednik, choć jest po to, by doprowadzić do odpuszczenia grzechów i pojednania z Bogiem (i ludźmi), musi coś wiedzieć o psychoterapii, choćby po to, aby w niesieniu pomocy nie zapuszczał się w rejony wymagające takich kompetencji. Musi też wiedzieć, do kogo skierować penitenta. Nie wydaje mi się jednak, by zachęta w rodzaju: „A z tym, drogi synu, to nie do mnie, tylko do psychiatry” była wystarczająca.

Dziś, coraz częściej, spowiedź nie jest rutynowym wyliczeniem grzechów, lecz poważną rozmową wynikającą z niechęci do stereotypowych formułek. Dla tej (uważam, że pożytecznej) formy spowiedzi nieznośnym utrudnieniem są okoliczności zewnętrzne. Przyjęło się, niestety, że spowiadamy w czasie mszy. Wzmocniony głośnikiem organista, natchniony kaznodzieja, rozśpiewany lud Boży utrudniają komunikację, która się dokonuje szeptem. Konfesjonał z niewygodnym często klęcznikiem, pokryta plastikiem kratka oddzielająca rozmówców, niecierpliwe pochrząkiwanie stojących w kolejce – to wszystko nie sprzyja rozmowie. Są nieliczne wyjątki, np. w Krakowie całodzienna spowiedź u jezuitów, dominikanów i w kościele Mariackim.

Jako spowiednik cieszę się rozwojem psychoterapii, cieszę się, kiedy wybitny psychoterapeuta (patrz wywiad z prof. Bogdanem de Barbaro w numerze) mówi o komplementarności naszych usług (my nazywamy to „posługą”). Marzę o lepszym dostosowaniu warunków tej naszej posługi do dzisiejszych potrzeb. Bo zapotrzebowanie na dobrych spowiedników wciąż istnieje, a warunki sprzyjające spokojnej wymianie myśli z nimi są coraz bardziej pożądane. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015