Nie istnieje dychotomia wierzący–niewierzący

Z zapartym tchem przeczytałem teksty abp. Józefa Życińskiego oraz tekst prof. Jana Hartmana na temat śmierci Boga.

Mój Przyjaciel, student filozofii, rozmawiał dzisiaj z księdzem chodzącym po kolędzie. Ksiądz dobrodusznie, widząc sceptycyzm mojego kolegi, pocieszył go, mówiąc: "Nic się nie bój, jeśli studiujesz filozofię i szczerze szukasz Prawdy, na pewno znajdziesz Jezusa Chrystusa". Przyjaciel, kształcony w dialogach i dysputach, bez wahania odpowiedział: "Jest szanowny ksiądz w podwójnie lepszej sytuacji niż ja - po pierwsze ksiądz uważa, że Prawda istnieje, po wtóre, że tę Prawdę ksiądz już poznał". Moje pokolenie dorastające w ponowoczesności straciło wiarę w jedną Prawdę. Nadal wierzy w Piękno. Czy to jednak oznacza, że wyzbyło się duchowości? Nie.

Nie istnieje dychotomia wierzący-niewierzący. Każdy z nas czasem wierzy bardziej, czasem mniej. Nie ma ludzi zupełnie niewierzących, nie ma ludzi wierzących bez cienia wątpliwości. Wolter trzymał na zamku Ferney katolickiego spowiednika, tak na wszelki wypadek. Święta Teresa z Kalkuty była dręczona przez duchy niewiary całe życie. Większość moich rówieśników nie chodzi do Kościoła, nie oceniam jednak ich wiary, bo wiem, że wielu z nich zamyka się w swej izdebce, by rozmawiać z Ojcem. Wiem, że Ci, co najgorętszymi są "ateistami", znają swoje kieszonkowe wydania Biblii na pamięć. Z nadzieją wertują ewangelie nocami, gdy w Paryżu ich idol Michel Onfray już śpi.

Do większości z moich rówieśników dotarło (różnymi kanałami) przesłanie Fryderyka Nietzschego. Nietzsche jest drzwiami obrotowymi postmodernizmu, przez które to drzwi wszyscy weszliśmy. Prawda jest "ruchomą armią metafor" kreowaną przez nas samych. Dla studentów przed stu laty (dla takiego Iwana Karamazowa na przykład) głównym zagrożeniem wiary była nauka. To dzięki Nietzschemu zdemaskowaliśmy uczonych jako fałszywych kapłanów, Nauka zaś w ujęciach ponowoczesnych straciła swoją pseudometafizyczną siłę. Filozofowie postmodernistyczni uderzają w gmach Rozumu i Nauki, chcąc go zburzyć, tak jak zburzono Bastylię. Chrześcijanie mogą chyba również przyłączyć się do tego ataku na Ateny, by zrobić miejsce sercu, namiętnościom i Jerozolimie.

Skoro Oświecenie się kończy, wraz z nim pozytywizm, znów zaczynamy szukać sacrum. Moje koleżanki latają do Indii, fala New Age nikogo nie zostawia suchym. Tadeusz Różewicz pisze ironiczny wiersz pod tytułem: "Bóg jest modny". Ale i bez ironii słowa te pozostają prawdziwe. Nie widzę w tym nic złego. Sobór Watykański II w dokumencie "Nostra aetate" z odwagą stwierdza, że wszystkie religie próbują odpowiedzieć na te same odwieczne pytania. Kościół nie odrzuca nic z tych religii, co prawdziwe jest i święte. Jezus przyszedł zbawić wszystkich, a Duch Święty działa skutecznie również poza Kościołem. Papież Jan Paweł II modlił się w Asyżu o pokój wraz z wiernymi dwunastu innych religii. Nie ma jednej drogi.

Nietzsche piętnował resentyment i nasze zakłamanie. Robił to z żarliwością godną świętego Pawła. Czyż nie była filozofia Nietzschego najpiękniejszym bluźnierstwem? Nietzsche uczy moje pokolenie filozofowania całym sobą. Tylko rozpalone dusze mogą jeszcze zakochać się w Dobrej Nowinie. (...)

Bergson uczy nas, by zjawiska chwytać w ich pędzie, by nie kaleczyć ich działaniami rozumu. Chwytam wiarę jedynie w intuicji, żaden jej opis na nic się zda. Chętnie oblekam się obłokami niewiedzy, gdy mnie ktoś pyta, czym jest moja wiara? Czuję się tym pytaniem zakłopotany jak św. Augustyn pytaniem o czas. Tak jest z całym moim pokoleniem. Pokoleniem skazanym na udawanie, skazanym na sukces, beztroskę i nieskrępowanie, pragnącym wolności, przyjaźni.

To pokolenie szuka swojego sacrum w podróżach, muzyce, literaturze, tańcu. A Bóg jakby pozwala nam na to, bo wie, że absurd i rozpacz często upodlają człowieka. Czynią go ślepym na cud życia i świata. Ślepym na cud stworzenia. W każdym uśmiechu sławimy Boga. Obyśmy uśmiechali się jak najczęściej.

Jerzy Ziemacki, Warszawa

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2010