Nie da się, Księże Redaktorze

O ile to możliwe bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi" - przypomina naczelny redaktor "Tygodnika" w poprzednim numerze, cytując "Dezyderatę" z Piwnicy pod Baranami. Okazja po temu wcale niewesoła, o czym ksiądz Adam pisze z godną podziwu łagodnością, a zaproszenie do mądrej rady "Dezyderaty" kieruje na pewno nie tylko (albo i nie tyle) pod adresem bohatera afery, ale nas wszystkich. I dlatego właśnie, nie bez skruchy, ale uczciwie, muszę odpowiedzieć: nie da się, Księże Redaktorze. Nie da się nie tylko tym razem.

02.12.2008

Czyta się kilka minut

Tym razem, bo, uznając prawo każdego do własnej decyzji (na przykład odrzucenia wyróżnienia), choćby się ją poczuwało jako niesprawiedliwą, nie można nie zaprotestować przeciwko zadawaniu ran ludziom najniesłuszniej znieważanym po nazwisku, publicznie. Tym bardziej że ów atak na ludzi był tu jakby bezinteresownym "odegraniem się", ponad wszelką normę i miarę. Obrona niewinnego ważniejsza jest sto razy niż "dobra stopa ze wszystkimi" i dlatego przecież sam Ksiądz Redaktor za kilkorgiem naszych przyjaciół się ujął.

Trudno również przystać na atak, w którym stwierdzanie o bliźnim nieprawdy nazywane jest "opinią" i bronione w imię wolności słowa, a przypomnienie odpowiedzialności za słowo nazwane zostaje... wołaniem o cenzurę. I bardziej wtedy boli znalezienie wśród obrońców zniesławiania jednego bliskiego nazwiska niż paru tysięcy nieznanych, z godną podziwu sprawnością zgromadzonych w agresywnej wspólnocie gazetowego tytułu.

Jesteśmy od dawna społeczeństwem podzielonych i ten stan rzeczy ciągle się jeszcze zaostrza. Niestety pracują na to siły także z samej góry, spiesząc z oskarżeniami nawet i o zdradę, gdy tylko zdarzy się krytyka albo odmienna ocena skutków wydarzenia. Nie da się wtedy milczeć, bo milczenie też byłoby opowiadaniem się za kimś i przeciwko komuś. Sprawozdawca może starać się być neutralny, ale też do czasu: nie da się "neutralnie" relacjonować ataku terrorystów na Bombaj... Ale pismo nie jest agorą, na której może znaleźć się każdy. Jesteśmy raczej domem, w którym gospodarze są wiadomi aż do poglądów na wszystkie ważne sprawy włącznie. Tak przecież funkcjonuje jeden z najważniejszych w każdym numerze tekstów "Tygodnika": ten u góry drugiej strony, pióra Księdza Redaktora. Czytelnicy nad szpaltami pisma zawsze będą chcieli wiedzieć, co sądzi redakcja, a nie tylko jej goście. Kiedy się w tym zagubią, wszystko zacznie tracić sens.

Dobrze, że w cytacie z "Dezyderaty" jeszcze przed wizją "dobrej stopy ze wszystkimi" pada to najważniejsze zastrzeżenie: "jeśli to możliwe bez wyrzekania się siebie".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2008