Nie chcę biernie patrzeć

Raport o pedofilii wśród księży w Pensylwanii wstrząsnął całym Kościołem katolickim w USA. Zawrzało też w Kalifornii, gdzie wierni domagają się podobnego śledztwa. Rozmawiała z nimi nasza korespondentka.
z San Diego

09.10.2018

Czyta się kilka minut

Esther Hatfield-Miller działa na rzecz ofiar księży-pedofilów. Na zdjęciu demonstruje przed katedrą w San Diego, 2007 r. / DENIS POROY / AP / EAST NEWS
Esther Hatfield-Miller działa na rzecz ofiar księży-pedofilów. Na zdjęciu demonstruje przed katedrą w San Diego, 2007 r. / DENIS POROY / AP / EAST NEWS

Esther Hatfield-Miller ma za sobą trzy nieudane małżeństwa i pracę w ponad 30 miejscach. Przez wiele lat cierpiała też na huśtawki nastrojów, a poczucie winy „zajadała” ogromnymi ilościami pożywienia. Jeszcze dziś, gdy powracają jej traumatyczne wspomnienia, potrzebuje godziny, żeby się uspokoić.

Na życiu Esther zaważył okres licealny, gdy była molestowana seksualnie przez Michaela Nocitę – diakona z parafii św. Brygidy Szwedzkiej w kalifornijskim mieście Van Nuys. Wspomina, że najpierw były pierwsze dotknięcia w kościele, potem bardziej śmiałe próby w samochodzie oraz w domu, gdzie zaprzyjaźniony z jej rodziną diakon nocował wiele razy. Esther opowiada, że wszystko zaczęło się od przygotowań jej ojczyma do konwersji na katolicyzm.

Próbowałam się zabić

– Diakon Nocita miał być przewodnikiem duchowym ojczyma w tym procesie – mówi „Tygodnikowi” 58-latka. – Lubiłam słuchać, jak rozmawia z ojczymem o wierze. Stał się dla mnie autorytetem. Chciałam, by odpowiadał na moje pytania związane z religią. Zdawało mi się, że nie ma kwestii, której nie potrafiłby wytłumaczyć.

– Moi rodzice mu ufali i często pozwalali nam razem spędzać czas – wspomina dziś kobieta. – Nie wiedzieli, że potrafił kontrolować mój umysł i ciało. Czuł się bezkarny: dotykał mnie przy ołtarzu, na schodach przed kościołem, w szkole. Im bardziej ryzykowna była sytuacja, tym bardziej go to podniecało.

Z czasem Michael Nocita stał się zaborczy. Esther: – Mówił, w co mam się ubierać, jak się czesać. Bałam się powiedzieć o tym rodzinie, bo nie chciałam przeszkodzić w przygotowaniach ojczyma do przejścia na katolicyzm. Wiedziałam, że to ważne dla mojej matki, głęboko wierzącej katoliczki. Coraz trudniej było mi jednak poradzić sobie z tą sytuacją. Próbowałam popełnić samobójstwo. Po trzech latach ukrywania prawdy nie miałam już siły i zdecydowałam, że opowiem o wszystkim matce. Gdy uprzedziłam o tym Nocitę, zagroził mi, że Kościół unieważni konwersję mojego ojczyma – dodaje.


Czytaj także: Zuzanna Radzik: Strażnicy poza kontrolą


Po tym, jak rodzina Esther powiedziała w parafii o nadużyciach diakona, proboszcz przeniósł go do oddalonej o 62 km miejscowości San Pedro.

Pieniądze nie uleczą duszy

Michael Nocita nigdy nie został ukarany za swoje czyny. Odpowiedzialność poniosła jednak archidiecezja Los Angeles, przeciwko której Esther wraz z grupą 507 ofiar duchownych-pedofilów złożyła w 2003 r. pozew. Po czterech latach przedłużającego się procesu cywilnego Kościół zawarł ugodę z ofiarami i zgodził się zapłacić im 660 mln dolarów zadośćuczynienia. To najwyższe odszkodowanie w historii amerykańskiego Kościoła rzymskokatolickiego.

– Choć sprawa Michaela Nocity przedawniła się i nie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności, byłam szczęśliwa, że pozwałam chociaż jego pracodawcę – mówi dziś Esther. – Jednak dużo mnie to kosztowało. Tak jak większość ofiar księży pedofilów bałam się, że pozywając Kościół, występuję przeciwko Bogu. Zajęło mi wiele lat, by w końcu stanąć na nogach. Dużą część odszkodowania wydałam na wizyty u psychologa. Wiem jednak, że żadne pieniądze nie uleczą do końca mojej duszy – dodaje kobieta, która jest członkiem amerykańskiego Ruchu Ofiar Księży (SNAP). W ramach organizacji prowadzi warsztaty terapeutyczne dla osób, które tak jak ona były molestowane seksualnie przez duchownych.

Esther uważa, że po niedawnej publikacji niezależnego raportu – ujawniającego, że w ciągu ostatnich 70 lat ponad tysiąc dzieci w Pensylwanii padło ofiarą księży pedofilów – przyszedł czas także na rozliczenie Kościoła w Kalifornii. Tutejszy oddział SNAP zachęca na swojej stronie internetowej do wysyłania listów do prokuratora generalnego Kalifornii Xaviera Becerry, z wnioskiem o przeprowadzanie w stanie podobnego śledztwa.


Czytaj także: Tim Lennon: Zdradzeni przez Kościół


Także Esther wysłała już taki list. Ale nie jako katoliczka, bo – jak mówi – zaufanie do Kościoła straciła wiele lat temu.

Wierzę, dlatego działam

Elias Chavando, 49-latek z Los Angeles, nie spodziewał się, że zostanie kiedyś aktywistą. Jako konsultant specjalizujący się w marketingu internetowym całe dnie miał wypełnione spotkaniami z kontrahentami. Teraz każdą wolną chwilę Elias wykorzystuje na rozkręcanie grupy Clean The Church (Oczyścić Kościół), którą założył w reakcji na publikację raportu z Pensylwanii.

Elias tłumaczy, że grupa ma być platformą, w ramach której wierni będą mogli zgłaszać nadużycia w Kościele katolickim. Na portalu Change.org umieścił też petycję w sprawie postawienia w akt oskarżenia i pozbawienia tytułu kardynalskiego Rogera Mahony’ego.

Duchowny ten, który w latach 1985–2011 pełnił funkcję arcybiskupa metropolity Los Angeles, oskarżany jest o tuszowanie przypadków pedofilii wśród swoich podwładnych. Skandal z jego udziałem wybuchł w styczniu 2013 r., gdy odtajniono dokumenty wskazujące na to, że w latach 80. XX w. arcybiskup wysyłał księży oskarżanych o pedofilię poza Kalifornię. W wyniku afery obecny arcybiskup Los Angeles José Gomez zwolnił Mahony’ego z wszelkich obowiązków administracyjnych i publicznych. Kardynał nadal może natomiast odprawiać msze.

– Gdy wybuchł skandal wokół Kościoła katolickiego w Pensylwanii, pomyślałem, że to jedyny moment, by doprowadzić do przełomu w sprawie kardynała Mahony’ego – mówi „Tygodnikowi” Elias Chavando. – Nie zgadzam się z retoryką księży, że jako wierni nie powinniśmy oceniać innych ludzi, a naszym jedynym obowiązkiem jest przebaczanie.

– Wiara katolicka odgrywa w moim życiu ważną rolę – zapewnia Elias. – Chciałbym, aby Kościół był wolny od takich osób jak Mahony. Nie mogę biernie patrzeć, jak ten emerytowany biskup Los Angeles żyje spokojnie w parafii św. Karola Boromeusza w północnym Hollywood. To z jego powodu wielu wiernych odwróciło się od Kościoła. Nie chcą przyjmować od niego komunii świętej ani uczestniczyć w odprawianych przez niego mszach. Pod petycją, którą zamieściliśmy w serwisie Change.org, od końca sierpnia podpisało się już prawie 7 tys. osób – dodaje Elias, który 16 września wraz z innymi członkami grupy Clean The Church zorganizował protest pod kościołem św. Karola Boromeusza.

Zapowiada, że nie poprzestanie na tej jednej demonstracji.

Biskup czuje wstyd

Sandra, 70-letnia emerytowana technik laboratoryjna, od dzieciństwa co niedzielę chodzi na mszę do kościoła św. Patryka przy Trzydziestej ulicy w San Diego. Zapytana o komentarz dotyczący problemu pedofilii wśród księży, z początku wygląda na wystraszoną. Rozgląda się na boki i staje z dala od wychodzących z kościoła wiernych.

– To problem zamiatany pod dywan przez lata – mówi Sandra. – Uważam, że w Kalifornii powinno dojść do podobnego rozliczenia jak w Pensylwanii. Nigdy nie słyszałam o przypadkach pedofilii w naszej diecezji, ale jestem pewna, że do takich nadużyć dochodziło. Kościół winny jest nam prawdę.


Czytaj także: Anne Barret Boyle: Jawność jest konieczna


– To trudny temat, podobnie jak kiedyś obecność osób homoseksualnych w kościele. Kilka dekad temu byłoby nie do pomyślenia, żeby gej przychodził na mszę albo rozwodnik przyjmował komunię świętą – dodaje kobieta. – Ale Kościół musi iść z duchem czasu, w przeciwnym razie straci wiernych i wpłacane przez nich datki. To przełom, że niedawno podczas kazania mówiono o problemie pedofilii – zaznacza.

Chodzi o list biskupa diecezji San Diego, Roberta McElroya, odczytany 26 sierpnia we wszystkich parafiach. Odnosząc się do raportu Wielkiej Ławy Przysięgłych w Pensylwanii, McElroy podkreślił, że „jako biskup czuje wyjątkowy wstyd za przywódców Kościoła, którzy w wielu przypadkach strach przed skandalem przedłożyli nad ochronę młodych ludzi”.

Biskup ogłosił jednocześnie, że od początku października w ośmiu parafiach na terenie diecezji San Diego będą organizowane jego spotkania z wiernymi. Ich celem jest dyskusja na temat potrzebnych reform w Kościele. McElroy zapowiedział, że podczas sesji w szczególności będzie liczył się głos ofiar pedofilii i ich rodzin.

W reakcji na debatę wywołaną przez raport z Pensylwanii diecezja San Diego ogłosiła też nazwiska ośmiu księży-pedofilów, którzy zostali dopisani do wykazu stworzonego podczas głośnego procesu przeciwko tej diecezji w 2007 r. Wówczas to, wobec oskarżeń o molestowanie seksualne ze strony księży, diecezja San Diego zgodziła się wypłacić 144 ofiarom odszkodowanie w wysokości 198 mln dolarów.

Teolożka traci zaufanie

Doktor Emily Reimer-Barry, dyrektorka Wydziału Teologicznego na katolickim Uniwersytecie w San Diego, uważa, że reakcja tutejszej diecezji na dyskusję wywołaną raportem z Pensylwanii przynosi nadzieję na zmiany. Ale oprócz słów, jej zdaniem potrzebne są konkretne działania.

– Diecezja San Diego ogłosiła nazwiska księży pedofilów, ale wszystkie te sprawy są sprzed wielu lat – mówi „Tygodnikowi” teolożka. – Wierni zadają sobie teraz przede wszystkim pytanie, czy molestowanie seksualne w Kościele to aktualny problem. Czy posyłając swoje dzieci do szkoły katolickiej, wystawiają je na ryzyko nadużyć? I dlaczego mają dawać pieniądze na tacę, jeśli środki te mogą być potem przeznaczone na odszkodowania dla ofiar księży pedofilów?

– Ludzie stracili zaufanie do Kościoła – mówi dr Emily Reimer-Barry. – Ja jestem głęboko wierzącą katoliczką i to dla mnie bardzo trudny czas. Dopóki diecezja nie wprowadzi konkretnych reform, nie będę miała zaufania do sposobu, w jaki radzi sobie z kryzysem.


Po stronie ofiar: o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym i aktualizowanym, internetowym wydaniu specjalnym.


Teolożka podkreśla, że najbardziej niepokoi ją brak transparentności dotyczący obecnych przypadków molestowania seksualnego w Kościele. Ogłaszając osiem nazwisk księży pedofilów, diecezja San Diego podkreśliła, że w ostatnich latach odnotowano cztery przypadki nadużyć wobec osób dorosłych. Do tej pory upublicznione zostało jednak tylko nazwisko Jacoba Betranda, skazanego za molestowanie 24-letniej amerykańskiej studentki na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. Gdy poznali się w 2009 r. w Rzymie, Bertrand był jeszcze diakonem. Już jako ksiądz służył potem w czterech parafiach w hrabstwie San Diego.

Jedną z nich była parafia św. Róży z Limy w miejscowości Chula Vista, gdzie w przykościelnej szkole podstawowej uczą się dwie córki doktor Reimer-Barry.

– Na szczęście Bertrand służył w tej parafii, zanim moje córki zaczęły chodzić do szkoły – mówi teolożka. – Ale przeraża mnie myśl, że ktoś mógł stać się kiedyś jego ofiarą. Chcę być pewna, że moje córki są bezpieczne, a działania uczących w szkole księży są lepiej kontrolowane.

Potrzebna jest reforma

Emily Reimer-Barry dodaje, że obecnie we wszystkich szkołach katolickich na terenie diecezji San Dego działa program „Safe Environment Training” (w wolnym przekładzie: szkolenie w zakresie bezpiecznego otoczenia).

– W ramach tego szkolenia rodzice robią kurs online dotyczący problemu molestowania seksualnego – mówi teolożka. – Za czasów biskupa McElroya wprowadzono też dodatkową kontrolę nowo zatrudnianych księży. To, czy kiedyś molestowali dzieci lub dorosłych parafian, nie jest jednak łatwe do sprawdzenia, bo większość ofiar takich przypadków nie zgłasza.


Czytaj także: O. Adam Żak: Pytajcie biskupów


Teolożka podkreśla jednocześnie, że pozytywną zmianą w diecezji jest bardziej przejrzysty system zgłaszania nadużyć. Na diecezjalnej stronie internetowej widnieje numer telefonu osoby odpowiedzialnej za przyjmowanie zgłoszeń od rodzin, których dzieci zostały ofiarami pedofilii. Władze kościelne już na wczesnym etapie sprawy współpracują z organami ścigania.

Jednak Reimer-Barry uważa, że w Kościele potrzebne są też zmiany strukturalne. Na fali dyskusji o pedofilii teolożka zaproponowała na Uniwersytecie w San Diego spotkanie z ofiarami przemocy seksualnej ze strony księży. Jej kolejnym pomysłem jest wprowadzenie do programu nauczania wykładów dotyczących roli kobiet w Kościele, a także problemu klerykalizmu. Jak dotąd, udało jej się tylko przekonać władze uczelni do zorganizowania konferencji na temat nadużyć seksualnych w Kościele.

– Jako teolodzy mamy na uniwersytecie większą swobodę wypowiedzi – mówi dr Reimer-Barry. – Inaczej jest w przypadku organizowanych w kościele debat, podczas których od uczestników oczekuje się wypowiedzi zgodnie z obowiązującymi dogmatami. Księża boją się mówić publicznie o pedofilii.

Pytania prosimy przesłać mailem

Następnego dnia po rozmowie z dyrektorką Wydziału Teologicznego katolickiego Uniwersytetu w San Diego dzwonię do kilku parafii, gdzie odbędą się zapowiedziane przez diecezję spotkania z biskupem McElroyem. W każdej kancelarii dostaję odmowę udzielenia wywiadu i słyszę, że powinnam zwrócić się z pytaniami do diecezji.

Dzwonię więc do tamtejszego rzecznika prasowego, Kevina Eckery’ego. Na jego prośbę przesyłam pytania mailem. Do chwili oddania tekstu do druku odpowiedzi nie nadeszły. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2018