Naomi Campbell z PKP

Wczesny ranek potencjalnie upalnego dnia dodawał ekstra blasku frapującemu wnętrzu Dworca Centralnego. Nieortodoksyjna uroda tego miejsca, umajona promieniami słońca, wywierała na mnie jeszcze większe wrażenie niż zazwyczaj. A zazwyczaj wywiera ogromne. W takim metropolitalnym interiorze żyje się po prostu bardziej. I ta niepowtarzalna woń... Podobno Comme des Garcons wypuszczą ten zapach w limitowanej edycji. Po lśniącej czystością nawierzchni hali przemieszczało się sporo ludzi z różnych kierunków. "Meeting people is easy" - przypomniałem sobie tytuł DVD z trasy Radiohead. PKP OK!

05.06.2007

Czyta się kilka minut

Czas na peron. Schody ruchome nie działają, za to nieruchome schody działają. Schodzę po stacjonarnych. Noszenie walizki w martwym ciągu. Peron w stanie terminalnym. "Zaopiekuj się mną" - łka peron złotym przebojem z boomboksa na stoisku z używaną pornografią. Po męsku nostalgiczna melodia splata się z nowocześnie urywaną frazą dworcowego komunikatu. Nadjeżdża moje Pendolino. Starannie selekcjonuję sektor. Dwa ciosy eksplodującej pięści to za mało, aby otworzyć drzwi pociągu. Pociągnąć też się nie daje. Z małą pomocą przyjaciół-podróżnych udaje się wreszcie wedrzeć do wagonu. Pięknie!

Moje ciało z plaśnięciem wypełnia ergonomiczny kontur quasi-kubełkowego fotela. Oddycham chłodnym, starannie klimatyzowanym powietrzem. Do mojego przedziału wkracza kilku Menedżerów Średniego Stopnia w podróży służbowej. Mówimy sobie Dzień Dobry. Uśmiechamy się; prestiżowe towarzystwo w cenie biletu. Wiem, za co zapłaciłem 103 złote polskie. InterCity.

Ja już siedzę, oni jeszcze stoją. Troszkę ciasno. Obracają się. Jakieś trzy-cztery uderzenia z biodra masują moją głowę. Te nowe torby na laptopy są takie przyjemne w dotyku! No, ale po chwili siedzimy wszyscy. Oni dyszą, ja dyszę. Siedzimy i dyszymy. Jeden z nas jest zdecydowanie za wysoki. To nie ja. Jeden z nas ma kolana współpasażera między nogami. To niestety ja. Patrzymy się na siebie. No i fajno. Z otuchą pozwalam sobie zaczerpnąć kolejny orzeźwiający łyk tlenu. Zapowiada się wielka przygoda. Moja czwarta w tym tygodniu. PKP, PKP, PKP, PKP.

Odpowiedni funkcjonariusz na peronie wydobywa z siebie dźwięk gwizdka. Trzymając w ręku kamyk zielony, patrzę jak wszystko zostaje w tyle... Ale nie. Falstart. Albo spalony. We wnętrzu rozkoszny chłodek klimy z nutką sfajczonej gumy. Stoimy. Jeszcze kilka minut detalicznego analizowania twarzy współtowarzyszy. Dobrze jest rozpocząć dzień od nieskrępowanej ruchem kontemplacji Twarzy Innego. Oni też tak uważają. Czuję się, jakbym utknął w windzie Focus Center. Powietrze przeszywa zmysłowy tembr głosu kiero...ka... druż......duktorskiej witającego Państwa ser...cznie. My pana też. Jeden z menedżerów postanawia udać się do ubikacji. Ryzykant. Po krótkiej chwili wraca, zmieniony na twarzy. Kontempluję radykalnie odmienione oblicze Innego. No, ale w końcu szarpnęło wagony i ciągnie z mozołem. Menedżerowie jednocześnie zaczynają się sobie zwierzać z problemów ze spamem. Jest super. Zasypiam.

Budzę się jakiś czas później i zupełnie gdzie indziej. Mianowicie w polu szczerym. Stoimy. To znaczy nasze Pendolino stoi. Moi menedżerowie też stoją i trzęsą się z zimna. Ja też. Zakładam jakiś płaszcz. Na zewnątrz dokładnie trzydzieści trzy stopnie Celsjusza. Jeden z okutanych towarzyszy podróży odpalił internet, żeby sprawdzić spam, a przy okazji sprawdził warunki meteo w poznańskiem. Trzydzieści trzy w polu. W przedziale ze dwadzieścia stopni mniej. Okno zablokowane na amen. Więc ten sympatyczny wysoki rozpracowuje panel klimatyzacyjny PKP. Nastawia na 21. Stoimy. Spekulujemy, czy to Włoszczowa. Sprawdzamy w internecie - nie, to przecież pociąg do Wrocławia. Menedżerowie ustalają, że pociągi w jakimkolwiek kierunku też powinny obowiązkowo zatrzymywać się we Włoszczowej. Tymczasem wpada do naszego przedziału konduktor w krótkim rękawku (Zero szronu na wąsach. Jak on to robi?). Widać, że kocha swoją pracę. Wyłącza panel klimatyzacyjny i krzyczy, że gdyby sobie tak każdy ustawiał temperaturkę, jak mu się podoba, to byłby burdel, a nie PKP. Mówimy mu "Dzień dobry". Wychodzi. Pociąg rusza. Zasypiam.

Budzi mnie profesjonalne szarpnięcie. To jakaś pani. Pani zadaje pytanie: co sobie życzę w ramach absolutnie darmowego poczęstunku od PKP. Życzę sobie herbatę. Dostaję: kubeczek z wrzątkiem, torebkę z herbatą, tackę, sucharek i gustowne plastykowe mieszadełko z dziurką.

Kubeczek ma niebagatelną pojemność 0,15 l. Wyrażam wątpliwość, czy aby spożycie tak ogromnej ilości płynu nie nadszarpnie mojego zdrowia. Współtowarzysze podróży wytykają, że kiedyś PKP oferowało normalne kubki, oraz przepyszne pierniki w glazurze. Pani uprzejmie pyta, czy bierzemy TEN poczęstunek, czy nie. Bo jak nie, to ona sobie idzie. Wtedy ja z nostalgią wspominam cudowną użyteczność oferowanej niegdyś w zestawie mokrej chusteczki. Jakie to było praktyczne, szczególnie po kontakcie ze śmietniczką PKP, o ubikacji PKP nie wspominając.

I oto pani z PKP wybucha. Ale wybucha tak, po polsku. Najzupełniej nieoczekiwanie nieprofesjonalnie eksploduje. Nie, nie mówi, że wszystko jest coraz mniejsze, na przykład jogurty. Pączki w cukierniach też. Nie wskazuje na ogólną tendencję w branży transportowej, nakazującą ciąć koszta i skoncentrować się po prostu na sprawnym przemieszczaniu. O nie, ta pani nawet nie wzrusza ramionami i nie odchodzi do następnego wygłodniałego przedziału. A co Pani Dystrybuująca Darmowy Poczęstunek w PKP mówi? Ona mianowicie pyta tryumfalnie: "A wie Pan, ile ja zarabiam?" My myślimy, że nie wiemy i nie chcemy wiedzieć. Po chwili ciszy, Pani Dystrybuująca precyzyjnie informuje nas, jak mało zarabia. My mamy być tym zawstydzeni, ale nie jesteśmy. Na to Pani zadaje ostatnie pchnięcie: "A mój szef-ajent ma zysku raptem dziesięć groszy z każdego kubeczka. Za takie pieniądze to my mamy w d...!".

I odwróciła się na pięcie, zostawiając nas na pastwę kubeczusia, suchareczka i mieszadełka. W naszym przedziale zapadła lodowata cisza. Tylko jeden z Menedżerów Średniego Stopnia wyszeptał: "Dziewczyno, to co ty tutaj robisz? Zwolnij się natychmiast i poszukaj jakiejś innej pracy". Po chwili umilkł, bo zauważył, ze padł mu podłączony do gniazdka PKP laptop. Zasilacz laptopa przepalony. Spam przestał stanowić problem.

Menedżerowie nawet wezwali w tej sprawie kierownika drużyny konduktorskiej, ale już bez wiary w sukces. Wiedzieli, że zamiast spalić się ze wstydu, powie im, ile zarabia. I rzeczywiście. Tak samo było z konduktorem, poproszonym o informację, dlaczego InterCity ma trzydzieści osiem minut opóźnienia.

A ja otuliłem się szczelnie płaszczem i w ten upalny majowy dzień pomyślałem o Naomi Campbell. Ta zjawiskowa modelka powiedziała kiedyś szczerze: "Za mniej niż dziesięć tysięcy dolarów dziennie to ja nawet nie wstaję rano z łóżka". Uświadomiłem sobie, kim jest Pani Dystrybuująca Darmowy Poczęstunek w PKP. Toż to wypisz-wymaluj Naomi Campbell. Co z tego, że Naomi z PKP aparycją różni się radykalnie od Naomi autentycznej. Przecież tak naprawdę liczy się wnętrze. Niestety.

Odbyłem myślową podróż w czasie: Naomi-Centralny, Naomi-bileterka, Naomi-wąsaty konduktor, Naomi-PKP. Ba! Znaczny procent populacji naszego kraju stanowi Naomi Campbell.

I nawet legendarne na tej trasie służbowe pytanie wąsatego konduktora: "Czy pan dosiadał w Koninie" nie bawiło mnie tak jak kiedyś.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2007