Największe tabu Ameryki

Jeden z najpotężniejszych ludzi w Hollywood, Harvey Weinstein, odchodzi w niesławie bandyty i gwałciciela. Ale jego historia to tylko wierzchołek góry lodowej.

31.10.2017

Czyta się kilka minut

Tippi Hedren, główna aktorka i ofiara przemocy ze strony Alfreda Hitchcocka, w filmie „Ptaki”, 1963 r. / MATERIAŁY PRASOWE
Tippi Hedren, główna aktorka i ofiara przemocy ze strony Alfreda Hitchcocka, w filmie „Ptaki”, 1963 r. / MATERIAŁY PRASOWE

Bomba wybuchła na początku października. „New York Times” ujawnił, że szef legendarnej wytwórni filmowej Miramax, a potem The Weinstein Company przez 30 lat regularnie molestował pracujące w przemyśle filmowym kobiety. Zgłosiło się co najmniej 60 ofiar, z których osiem zeznało, że zostały zgwałcone. Artykuł w nowojorskim dzienniku udokumentowano przykładami ośmiu spraw, które zakończyły się ugodą w sądzie. Producent za każdym razem zapłacił odszkodowanie. To uruchomiło tsunami.

Kolejne aktorki odważyły się zeznawać: w tym takie gwiazdy, jak Angelina Jolie, Lupita Nyong’o, Eva Green, Connie Niel­sen oraz znana z „Gry o tron”, najlepiej zarabiająca dziś gwiazda telewizji Lena Headey. Rada nadzorcza The Weinstein Company dyscyplinarnie zwolniła prezesa firmy. Amerykańska Akademia Filmowa wyrzuciła Harveya ze swojego składu. A że był on też hojnym sponsorem wielu wpływowych polityków Partii Demokratycznej, ci z kolei, włączając Hillary Clinton, zwrócili otrzymane od niego dotacje i oświadczyli, że nie chcą mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Pękło największe tabu współczesnej Ameryki.

Problem w tym, że Hollywood sprawia dzisiaj wrażenie jak z filmowej opowieści Wojciecha Smarzowskiego: cała wspólnota niemal od zawsze znała prawdę. Co więcej, mniej lub bardziej dosłownie ujawniała, że ją zna, a Weinstein dalej dzierżył władzę nad miastem, które bagatelizowało to, że regularnie dochodziło do poważnego przekroczenia nie tylko granic przyzwoitości, ale i prawa.

Były też odmowy

19 lat temu Gwyneth Paltrow w czasie promocji „Zakochanego Szekspira” wyjawiła w talk-show Davida Lettermana, że „Harvey zmusza aktorki do jednej czy dwóch rzeczy”. Siedem lat później Courtney Love doradziła publicznie młodym aktorkom, żeby odmawiały, gdy producent zaprosi je na prywatne przyjęcie w hotelu Four Seasons w Los Angeles. W 2010 r. portal plotkarski Pajiba opublikował artykuł pt. „Dziewczyny Harveya”, w którym napisano, iż castingi do filmów firmy The Weinstein Company odbywają się na kanapie.

W jednym z odcinków serialu „30 Rock”, kultowej już satyrze na świat telewizji, jedna z dość asertywnych bohaterek mówi: „Ja się w showbiznesie nikogo nie boję. Trzykrotnie odmówiłam Weinsteinowi, gdy zaproponował mi współżycie. A proponował pięć razy”. W 2013 r. na ceremonii wręczenia Oscarów gospodarz uroczystości Seth MacFarlane uspokajał nominowane za rolę drugoplanową aktorki: „Drogie panie, nie musicie już udawać, że pociąga was Harvey”.

Nowojorska policja przesłuchała raz hollywoodzkiego demiurga w sprawie podejrzeń o molestowanie seksualne. Zawiadomienie złożyła włoska modelka Ambra Gutierrez. W końcu prokurator odstąpił od postawienia zarzutów, a za szwarccharakter całej historii tabloidy uznały kobietę, nazywając ją „perfidną oportunistką”.

Teraz Hollywood dokonało samooczyszczenia. Światło reflektorów padło na dwóch innych mocarzy show-biznesu, na których od lat ciążą oskarżenia o przemoc seksualną: Woody’ego Allena i Romana Polańskiego. Słychać coraz więcej głosów, by Akademia także ich skazała na banicję. Sprawa jest szczególnie ciekawa w przypadku polskiego reżysera, bo kiedy osiem lat temu szwajcarska policja zatrzymała go na lotnisku celem ekstradycji do Ameryki, gdzie miał on stanąć przed sądem i odpowiedzieć na zarzut zgwałcenia w 1977 r. 13-letniej wówczas Samanthy Geimer, świat filmu stanął za nim murem. Dziś ci sami ludzie potępiają Polańskiego.

Po 53 latach o seksualnej przemocy, jakiej doznała ze strony Alfreda Hitchcocka na planie „Ptaków”, odważyła się opowiedzieć również gwiazda tego klasycznego horroru, Tippi Hedren.

Studio hipokrytów

Afera Weinsteingate zwraca też uwagę na mniej oczywiste przejawy męskiej dominacji. Przeciętny wiek aktorki nagradzanej Oscarem to 37 lat (średnią zawyżają zwycięstwa Meryl Streep i Helen Mirren, nagrodzonych w ostatnich latach), aktora – 47. Kiedy dla 40-letnich kobiet kończą się role, ich rówieśnicy dopiero wyrastają z krótkich spodni. I znowu dużo nam powie sucha anegdota z oscarowej ceremonii. W tym roku gospodarz gali Jimmy Kimmel zakpił ze standardów urody: „Andrew Garfield musiał w tym roku schudnąć kilkanaście kilogramów do roli w »Przełęczy ocalonych«. Został przez producenta skazany na potworne wyrzeczenie. To zupełnie jak... każda aktorka w każdej roli” – powiedział na początku uroczystości.

W bolesnych słowach temat ten podjęła zeszłoroczna laureatka nagrody Akademii, Brie Larson: „Mężczyznom można w Hollywood uszyć garnitur pod dowolną sylwetkę. A kobieta, jeśli nie pasuje do idealnego wzorca, nigdy w pełni zawodowo nie rozkwitnie. Bardzo byśmy chciały wyrwać się z tego cyklu szaleństwa, w którym nasza fizyczna waga sprzężona jest z symboliczną, jaką mamy w przemyśle filmowym”.

Najlepszym jak zawsze przykładem dyskryminacji są naturalnie nierówności ekonomiczne. Aktorki najbardziej pożądane przez studia filmowe zarabiają 40 proc. tego, co ich męscy odpowiednicy. Na liście dziesięciu najlepiej zarabiających gwiazd w 2016 r. są dwie kobiety: na szóstym miejscu Jennifer Lawrence, na dziewiątym – Melissa McCarthy. Na pierwszym znalazł się Dwayne Johnson, chociaż żaden z jego filmów nie okazał się hitem. Gwiazdą, której filmy zarobiły najwięcej, jest Scarlett Johansson. Jej nazwiska w zestawieniu krezusów brakuje. To pokazuje hipokryzję liberalnego Hollywoodu – krainy z urzędu pouczającej konserwatywne peryferie, czym jest równość i feminizm.

Łzy

Sprawę Weinsteina wykorzystała do opisania sytuacji kobiet w świecie filmu, w eseju ogłoszonym na łamach „The Atlantic”, 34-letnia aktorka i scenarzystka Brit Marling: „Przyjazd do Hollywood był gwałtownym otrzeźwieniem z idealizmu. Szybko zdałam sobie sprawę, że miasto funkcjonuje jako rynek handlu żywym towarem, w którym pojawiające się kobiety traktowane są dosłownie jak prostytutki. Władzę artystyczną i ekonomiczną mają tu niemal wyłącznie biali, heteroseksualni mężczyźni. (...) W scenariuszach często nie ma w ogóle imion bohaterek, tylko przedmiotowe opisy typu »niunia w bikini« albo »blondyna numer cztery«. (...) Doszłam do wniosku, że jeżeli chcę być traktowana podmiotowo, zdobyć uznanie dominujących w tym przemyśle mężczyzn i móc się poruszać w nim z jakąś niezależnością, muszę przejść na drugą stronę, tzn. na tę, gdzie się kreuje opowieść. I tak zostałam scenarzystką”.

W podobny sposób ten świat przedstawia pierwszy sezon nowego serialu ­Ryana Murphy’ego pt. „Konflikt”. To historia liczonej w dekady rywalizacji dwóch gwiazd srebrnego ekranu: Bette Davis i Joan Crawford. Jednak, z politycznego punktu widzenia, najciekawszy wątek serialu, który ma szansę z czasem stać się znaczącym tekstem kultury, osnuty jest wokół asystentki reżysera, Pauline. Przez większość czasu niewidoczna, po cichu pisze własny scenariusz, którego główną bohaterką będzie nie najmłodsza już kobieta. Marzy też o tym, by samej ten film wyreżyserować. Najpierw podrzuca materiał swojemu szefowi, by za parę dni odkryć, że kartki posłużyły mu za brudnopis. Potem wręcza tekst gosposi Joan Crawford, żeby ta scenariuszem zainteresowała swoją pracodawczynię. Służąca jest imigrantką z Niemiec i szczerze wierzy w amerykański sen, dlatego ochoczo podejmuje się zadania, deklarując przy tym, że nastał czas na równość płci w Hollywood. Ostateczną barierą okazuje się jednak Crawford, która napisanego przez Pauline tekstu nie chce nawet przeczytać. Rozżalona niedoszła scenarzystka ze łzami w oczach mówi, że świat filmu jest piekłem kobiet, w którym mężczyźni wyznaczają im tylko takie role jak w życiu, czyli namiętnych kochanek na ekranie, a poza nim sekretarek i szwaczek. Jest rok 1963, szans na happy end nie ma.

Bojkot?

W amerykańskiej popkulturze znaleźć można jeszcze jeden wątek, przypominający o tym, jak w Hollywood były i są traktowane kobiety. W serii skeczy z programu „Saturday Night Live” inscenizowane są debaty, podczas których znane aktorki dyskutują o swojej sytuacji w show-biznesie. Zawsze towarzyszy im jedna postać fikcyjna, ale będąca uosobieniem wielu gwiazd złotej ery filmu, niemal stuletnia Debette Goldry (w tej roli znakomita Kate McKinnon, znana światu z parodii Hillary Clinton). Bardzo grubym, przesadzonym gestem uświadamia ona widzom ten ciągnący się od dekad problem. Kiedy młodsze aktorki żalą się, że muszą trzymać linię, Debette opowiada, jak Samuel Goldwyn częstował ją arszenikiem, żeby jej się buzia błyszczała. Kiedy prawdziwa Jennifer Aniston opowiada, że „wreszcie usiadła w fotelu reżysera”, Miss Goldry się podśmiewa, że chyba dlatego, iż reżysera nie było na planie. I wreszcie kiedy panelistki rozmawiają o nierówności zarobków, seniorka robi wielkie oczy i zdradza, że w jej czasach gaża aktorek wypłacana była z budżetu na rekwizyty. Ostatni z serii skeczy, bardziej gorzki niż zwykle, został wyemitowany już po wybuchu Weinsteingate.

Napiętnowanie seksualnej przemocy wzmocniła ostatnio akcja w mediach społecznościowych, zebrana pod hasztagiem #MeToo. Kobiety z każdego zakątka świata na Facebooku i Twitterze ujawniały bolesną prawdę o tym, jak doświadczyły molestowania. W sprawie rozliczenia Hollywoodu i jego demiurgów Brit Marling ma jeszcze jedną propozycję na globalne okazanie sprzeciwu. Proponuje głosowanie nogami. „Przestańmy chodzić do kina na filmy, w których kobiety przedstawione są przedmiotowo” – napisała na łamach „The Atlantic”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2017