Najważniejszy pierwszy krok

Seriale telewizyjne w polskiej kulturze po 1989 r. wychodziły najgorzej. Dlatego na „Artystów” Strzępki i Demirskiego czekano z taką niecierpliwością i nadziejami. Po emisji ostatniego odcinka warto zapytać: czy się udało?

24.10.2016

Czyta się kilka minut

Na pierwszy rzut oka „Artyści” wyglądali dość staroświecko: większość zdjęć we wnętrzach, płaskie kadry, informacje o świecie przedstawionym podawane głównie przez dialog. Intryga w dodatku zawiązuje się bardzo powoli. Te pozorne słabości „Artystów” okazały się jednak ich siłą. Zamiast kręcić imitację „serialu HBO”, na który i tak nie ma nad Wisłą budżetu, twórcy świetnie rozgrywają ograniczenia scenerii, miejsc, dni zdjęciowych. Zdjęcia Bartosza Nalazka umiejętnie wydobywają zgrzebność i niesamowitość teatralnego zaplecza ukrytego w przepastnych wnętrzach Pałacu Kultury i Nauki. W miejsce skazanej na klęskę imitacji amerykańskich wzorców twórcom udało się zaproponować coś własnego.

„Artyści” są przejmującym, wzruszającym, a przy tym w wielu miejscach genialnie złośliwym portretem współczesnego teatru w Polsce. Ciągle niedofinansowanego, tworzonego przez ludzi przytłoczonych osobistymi i zawodowymi problemami, pełnego hochsztaplerki, kabotyństwa, małostkowości, lęku, desperacji, strachu i depresji. Jednocześnie bez artystowskiego zadęcia pokazują teatr jako miejsce, gdzie tworzy się wspólnota obejmująca żywych i umarłych, klasyków i młodzież, sprzątaczki i reżyserów, artystki i publiczność. Ich wrogiem jest miejska władza, ratusz dążący do „wygaszenia” teatru i przekazania jego lokali zaprzyjaźnionemu deweloperowi. Serial dopełnia więc podejmowaną przez teatr Strzępki i Demirskiego krytykę powierzchownej polskiej modernizacji, nieracjonalnej, grabiącej to, co wspólne, i destrukcyjnej dla społecznego kapitału.

„Artyści” pokazywani byli jednak w zupełnie innym kontekście politycznym niż ten, gdy problemem była modernizacja ograniczająca się do mało przemyślanego wydawania miliardów złotych na piłkarskie stadiony. Rezonują z lękami środowiska przed destrukcją, jaką przynieść może „dobra zmiana” w kulturze. Zabawnym paradoksem jest, że „Artystów” emituje „odzyskana” dla PiS przez Jacka Kurskiego TVP, dla wielu najbardziej ponury symbol rządowej propagandy.

Mimo to dzięki „Artystom” duży krok na bardzo długiej drodze do odzyskania kontaktu polskiej telewizji z wychowaną na HBO publicznością został zrobiony. Nawet jeśli wolała ona oglądać serial w internecie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2016