Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W tomie Ilony Witkowskiej „Lucyfer zwycięża” najmocniej wybrzmiewa powtarzające się pytanie: „kim jesteśmy my?”. Zadane powraca wielokrotnie i uparcie – zawsze, gdy głos w wierszu, trochę z rozpędu, trochę dobrodusznie, użyje liczby mnogiej: „(odruchowo używając formy nas, / kogo miałam na myśli?)”. Idea wspólnoty jest tu nieustannie kontrowana sceptycyzmem, który podważa możliwość jej zaistnienia. Minimalizm i oszczędny język służą jako narzędzia krytycznej reakcji na każdą próbę stworzenia uniwersalnej identyfikacji. Wiara w istnienie „nas” ufundowana jest bowiem, jak zdaje się twierdzić Witkowska, na zamaskowanej konieczności wykluczenia kogoś z tej grupy. Choćby dżdżownic, które trzeba zdeptać, albo psa, którego trzyma się po to, aby poczuć wyższość na gatunkowej drabinie. Drut kolczasty z tytułowego wiersza dobitnie rozbija naiwną wiarę we wspólnotę, ta bowiem daje się pomyśleć tylko jako segregowanie i oddzielanie.
Witkowska w wielu miejscach stawia pytania, które wymuszają weryfikację chętnie wykorzystywanych frazesów: „my tu się śmiejemy, oni tam umierają. / więc co? mamy się nie śmiać? / kiedy się nie śmiejemy, to też umierają”. „Lucyfer zwycięża” to wiwisekcja skumulowanej w języku naiwności, która wcale nie jest niewinna, bo skutecznie maskuje reguły ludzkiego ZOO. ©
Ilona Witkowska LUCYFER ZWYCIĘŻA, Korporacja Ha!art, Kraków 2017