Nadduchowni

Czy ostatnie skandale, ujawniające nadużycia władzy w Kościele, nie wskazują, że czas na reformę jego struktur?

27.08.2018

Czyta się kilka minut

Kardynał Theodore McCarrick na spotkaniu w Watykanie, marzec 2013 r. / MAX ROSSI / REUTERS / FORUM
Kardynał Theodore McCarrick na spotkaniu w Watykanie, marzec 2013 r. / MAX ROSSI / REUTERS / FORUM

Papież napisał list do wszystkich katolików, reagując na doniesienia o molestowaniu seksualnym w Kościele. Jest to reakcja na raport o skali nadużyć w sześciu diecezjach stanu Pensylwania i sprawę amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka, oskarżonego o napastowanie zakonnic, seminarzystów i dorosłych świeckich (pisaliśmy o tym w ubiegłym numerze). Franciszek nie tylko prosi o modlitwę, post i solidarność z ofiarami: piętnuje klerykalizm w Kościele, żądzę władzy i posiadania.

Jednak na dalsze działania papieża na razie się nie zanosi. Powołując się na źródła w Stolicy Apostolskiej, portal Vatican Insider zdementował pogłoski, że Franciszek szykuje jakieś nowe wewnątrzkościelne przepisy. „Papież uważa list za wyczerpujący i wierzy, że Kościół posiada normatywne narzędzia i zasady niezbędne do zwalczania tych, którzy dopuszczają się przestępstwa wykorzystywania dzieci” – napisał Andrea Tornielli.

Tymczasem w wielu krajach świata słychać opinię, że wobec skali kryzysu słowa to za mało. Katolicy domagają się działań, które uniemożliwią tuszowanie podobnych nadużyć w przyszłości.

Rozczarowuje już choćby tak ogólnie sformułowane wezwanie Kościoła do pokuty. Spodziewano się, że Franciszek to wezwanie zaadresuje precyzyjniej: do watykańskich urzędników i episkopatów. Wybitny znawca Watykanu, jezuita ks. Thomas Reese sugeruje: „Powinniśmy najpierw spytać ofiary molestowania, co sądzą, jaka pokuta będzie odpowiednia”. I dodaje: „Biskupi muszą zrobić coś poważnego, dramatycznego i proporcjonalnego do przewinienia. To nie musi być pokuta za ich grzechy, ale za grzechy ich poprzedników”.

Mechanizm blokady

Wszystkie przypadki, zarówno pedofilii, jak molestowania dorosłych, łączy to, że pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności utrudniały kościelne struktury. Ba: te ostatnie były wykorzystywane do krycia lub lekceważenia oskarżeń. Tak się działo w Indiach, gdzie napastowana siostra zakonna nie doczekała się sprawiedliwości, mimo zaalarmowania biskupa i wsparcia ze strony innych kobiet. Podobnie w Chile, gdzie klerycy starający się poinformować Watykan o molestowaniu byli blokowani przez nuncjusza.


Czytaj także: Zuzanna Radzik: Strażnicy poza kontrolą


Sprawa kard. McCarricka również jest przykładem instytucjonalnej patologii. Ks. Boniface Ramsey, w latach 1986-96 wykładowca w seminarium w Seton Hall w New Jersey, słyszał różne plotki na temat McCarricka, który miał zabierać seminarzystów do domku na plażę, zawsze tylu, by miejsc brakowało i jeden musiał dzielić z nim łóżko. Rozmawiał o tym ze świadkami, nabierając przekonania, że zachowanie hierarchy przekracza normy. Próbował interweniować u innych biskupów, przekonując, że McCarricka trzeba powstrzymać.

Późniejszy arcybiskup Nowego Jorku i kardynał Edward Egan stwierdził, że nie chce o tym słyszeć. Z kolei bp Thomas Kelly przyznał, że opowieści o McCarricku krążą wśród amerykańskich biskupów. Ramsey zwrócił się do nuncjusza, Gabriela Montalvo Higuery, gdy w 2000 r. McCarrick został nominowany na arcybiskupa Waszyngtonu. Nuncjusz kazał mu opisać sprawę w liście. Pismo nie doczekało się odpowiedzi, a McCarrick został kardynałem.

Księża z Newark opowiadają dziś dziennikarzom Catholic News Agency, że ich rektor szkoły teologicznej był kolegą McCarricka ze studiów: że wiedział o plotkach i rozmawiał na ten temat otwarcie z wykładowcami i teologami. Dawni klerycy z Nowego Jorku oraz z Newark wspominają, jak nieprzyjemnym doświadczeniem były wizyty McCarricka w ich seminariach, i mówią o żartach, żeby chować najprzystojniejszych. Są dziesiątki świadectw, że rozmawiając z klerykami, kardynał kładł ręce na ich ramionach czy biodrach.

To tylko ilustracja mechanizmu, który powraca w wielu innych przypadkach. Dlatego dziś w dyskusji dominuje temat reformy struktur Kościoła. Dotychczasowe wyraźnie sprzyjają wytwarzaniu się korporacyjnej solidarności duchownych, która blokuje pociąganie winnych do odpowiedzialności. Więcej: nieprzejrzystość i niejasne kryteria nominacji wewnątrz struktury Kościoła dodatkowo budują sieć zależności i lojalności, której wcale nie osłabiły wcześniejsze afery. Pokazuje to przypadek kard. Francisco Errázuriza Ossy z Chile, jednego z papieskich doradców w Radzie Kardynałów (C9), który przekonywał Franciszka, że historie o molestowaniu w Chile to kłamstwa. W 2002 r. jednym z biskupów pracujących nad nowymi zasadami mającymi chronić dzieci był... McCarrick.

Jakie zatem zmiany są potrzebne i możliwe?

Przed i po święceniach

„Czy możemy zwołać nadzwyczajny synod ds. życia i posługi duchownych?” – pyta papieża bp Philip Egan z angielskiego Portsmouth, zaniepokojony, że „zjawisko nadużyć seksualnych przez duchownych ma światowy zasięg”. Bp Egan sugeruje, by podczas obrad podjęto takie tematy, jak tożsamość i reguły życia księży i biskupów, odpowiednie formy ich kontroli i pociągania do odpowiedzialności oraz wsparcie celibatu. Jak wskazuje, jako biskup ma niewiele narzędzi do codziennego zarządzania duchownymi. Inaczej niż w seminarium, gdzie jako odpowiedzialny za formację wypracował system oceny i wspierania rozwoju. Uważa, że po święceniach oceny i kontroli brakuje.

Jak jednak zauważa polski teolog ks. Damian Wąsek, autor książki „Nowa wizja zarządzania Kościołem”, synod ma jedynie głos doradczy, zatem miałby sens tylko na poziomie teoretycznego opracowania kryteriów.

– W kontroli księży pracujących na parafiach mogłyby się wykazać rady parafialne, pod warunkiem, że ich funkcjonowanie traktowano by poważnie, a ich opinie (po weryfikacji) byłyby brane pod uwagę w procesie przenoszenia księży. Rozwiązaniem „na już” mogłoby być wprowadzenie usuwalności i kadencyjności proboszczów, co mobilizowałoby wielu duchownych do systematycznej pracy nad sobą – mówi teolog w rozmowie z „Tygodnikiem”.

– Należy przemyśleć proces formacji seminaryjnej, ponieważ wiele z problemów z księżmi nie wynika z sytuacji, które nastąpiły po święceniach, ale z nierozpoznanych problemów, których źródło znajduje się przed seminarium – uważa ks. Wąsek. – Większa otwartość tej instytucji, jak najczęstsza konfrontacja kleryków ze środowiskami świeckich, skłanianie ich do podejmowania odpowiedzialności za różne sfery już podczas formacji mogłyby sprawić, że szybciej ujawniałyby się słabości lub defekty i można by je leczyć lub nie dopuszczać obarczonymi nimi osób do święceń.

Kryteria nominacji

Nadzwyczajny synod i proces wprowadzania zmiany – nawet jeśli możliwe – zajmą lata. Jeżeli jednak myślimy o obecnym kryzysie, nasuwa się problem biskupiej odpowiedzialności. Wielu czeka, kiedy poniesie ją kard. Donald Wuerl. Obecny metropolita Waszyngtonu o sprawie swojego poprzednika powiedział, że to straszne rozczarowanie, ale nie ogromny kryzys. Niedługo później stał się jednym z najważniejszych aktorów kryzysu z Pensylwanii. Dziś po uważnej lekturze raportu wiemy, że Wuerl jest opisywany jako ktoś, kto przenosił, nie ujawniał oraz podnosił świadczenia księżom należącym do pedofilskiej siatki. Na razie kardynał broni się i mówi, że nie zamierza rezygnować, poprosił jednak diecezję w Pittsburgu, by usunęła jego nazwisko z nazwy miejscowego liceum, po tym jak zamazano je w nocy na tablicy przed szkołą.


Czytaj także: Zuzanna Radzik: Papież przeprasza, katolicy tracą cierpliwość


Kiedy słyszymy o kolejnych nuncjuszach i metropolitach, którzy tuszowali skandale lub wypłacali odszkodowania, zobowiązując ofiary do milczenia (robił tak choćby biskup Newark John Myers w sprawie McCarricka), pojawia się pytanie o stan naszych episkopatów: lokalnych i globalnego. Co trzeba zrobić, żeby odzyskały zaufanie?

Amerykańscy teologowie wystosowali do swoich biskupów petycję, żądając od nich publicznej pokuty i kolektywnej dymisji wszystkich 271 czynnych hierarchów. Symbolicznie byłby to ważny gest, ale w praktyce kolektywna odpowiedzialność nie przyniesie zmiany kościelnej kultury, a o nią najbardziej chyba chodzi. Pośród postulatów pojawia się więc np. przejrzystość nominacji i jawność ich uzasadnień.

Ks. Wąsek ma konkretną propozycję: – W przypadku nominacji biskupich można skorzystać z propozycji stowarzyszenia prawników z Canon Law Society of America z 1973 r. Zasugerowali oni wówczas utworzenie w diecezjach dziesięcioosobowych komitetów składających się z duchownych i świeckich, którzy po konsultacjach tworzyliby listę kandydatów. Metropolita miałby głos doradczy, ale tylko w odniesieniu do osób, które znalazły się wcześniej na liście diecezjalnej. Przedyskutowana i zaakceptowana na tym szczeblu grupa kandydatów wędrowałaby do przewodniczącego Konferencji Episkopatu, a ten, po własnych konsultacjach w ramach Konferencji, dzieliłby się uwagami lub aprobował nazwiska i wysyłał je do Rzymu. Biskup Rzymu mógłby dokonać wyboru jedynie spośród przedstawionych mu osób. Przy zastosowaniu takiej procedury nominowane osoby byłyby dobrze znane, a ich przymioty ludzkie i organizacyjne lepiej zweryfikowane.

Ostatecznie w Kościele nie ma podziału władzy. Cała władza, ustawodawcza, sądzenia i rządzenia, skoncentrowana jest w rękach biskupów. To dlatego ordynariusze podczas afer wskazywali, że mogą odpowiadać jedynie przed Rzymem. Dziś jednak widzimy, że ten system odziedziczony po autorytarnych monarchiach i cesarstwach jest anachroniczny. Władza łatwo deprawuje, gdy jest niekontrolowana. Elisabeth Schüssler Fiorenza ukuła 40 lat temu termin kyriarchia (od gr. kyrios – pan), oznaczający sposób patologicznego używania władzy.

Pytany o sprzyjające nadużyciom władzy słabe miejsca w strukturze Kościoła, ks. Wąsek wylicza: – Po pierwsze, zamknięcie kurii diecezjalnych na zewnętrzne mechanizmy kontroli. Idealnym rozwiązaniem byłyby obowiązkowe audyty w wydziałach kurialnych, przeprowadzane przez zewnętrzne, wyspecjalizowane firmy przynajmniej raz na trzy lata. Tymczasem w większości przypadków nawet księża pracujący w diecezjach nie mają pełnej wiedzy o procedurach, kryteriach i mechanizmach, którymi kurie się kierują (np. przy zmianach księży czy wydawaniu diecezjalnych pieniędzy). Prawdopodobnie w większości przypadków w ogóle nie istnieją jasne i opisane procedury, a decyzje podejmowane są spontanicznie, według rozeznania i pomysłów osób, które w danym momencie odpowiadają za pewien odcinek pracy diecezjalnej. Sprzyja to powstawaniu układów i różnego rodzaju lobbingu.

Po drugie, transfery międzydiecezjalne biskupów – dodaje polski teolog. – Jeśli ordynariusz może zmienić diecezję, nie ponosi pełnej odpowiedzialności za niektóre posunięcia. Ponadto, sprzyja to traktowaniu posługi biskupiej jako szczebla kariery kościelnej, co utrudnia podejmowanie decyzji, które mogłyby zaszkodzić w awansie.

Po trzecie, klerykalizacja kurii i brak kadencyjności na najważniejszych stanowiskach urzędniczych. Jeśli w kuriach pracowałoby więcej osób świeckich (w tym kobiet), które miałyby pełen dostęp do informacji, trudniej byłoby zatuszować pewne sprawy lub rozwiązywać je według niejasnych procedur – kończy ks. Wąsek.

Klerykalizm, przed którym ostrzega papież, nie istnieje jednak bez teologii, która wyniosła duchownych ponad zwykłych wierzących, i bez prawa kanonicznego, które stawia ich poza naszą kontrolą. Ta osobność i kastowość przynoszą złe owoce. Pytanie, czy teologiczną doktrynę da się zreformować.

Jak nie bez goryczy przypomina Mary E. Hunt, księdzu oskarżanemu o nadużycia grozi w prawie kościelnym „przeniesienie do stanu świeckiego”. Dołączenie do grona zwykłych wiernych jest karą i wiąże się z utratą przywilejów właściwych duchownym. W kontekście McCarricka Hunt pisze: „Żeby było jasne, najgorsza rzecz, jaka może go spotkać za jego rozmaite przekroczenia, to to, że stanie się jak większość z nas”.

Przejrzystość

Jednym z najważniejszych postulatów, który pojawia się w dyskusji, jest jawność. Chodzi np. o ujawnienie nazwisk księży skazanych za molestowanie. „Gdyby Franciszek chciał na poważnie zająć się problemem molestowania seksualnego, zażądałby od wszystkich diecezji otwarcia archiwów” – podkreślał Tim Lennon, szef SNAP, organizacji zrzeszającej poszkodowanych przez księży.

Są już biskupi, którzy to zrozumieli. Kevin Rhoades, ordynariusz Fort Wayne-South Bend, zapowiedział, że jego diecezja przystępuje do bezzwłocznego zebrania i opublikowania listy księży: mówił, że po publikacji raportu z Pensylwanii zrozumiał, jakie znaczenie dla ofiar ma jawność nazwisk ich oprawców. Zadeklarował też, że jako ordynariusz będzie ujawniał na bieżąco nazwiska skazanych.

Jeśli amerykańskie diecezje nie zdecydują się na podobne praktyki, niewykluczone, że zostaną do nich zmuszone przez śledztwa analogiczne do tego z Pensylwanii. Nawet w przypadkach, kiedy listy są jawne (jak w Seattle), mówi się o stworzeniu specjalnej rady przysięgłych, która przejrzy archiwa. Tylko co z diecezjami, które nie leżą na terenie USA? Czy same zrozumieją, jakie znaczenie ma otworzenie archiwów? Czy zobaczą w tym wyraz solidarności z ofiarami, o którą prosi papież?

Po ujawnieniu raportu z Pensylwanii rozdzwonił się założony tam telefon zaufania. W ciągu tygodnia odebrano już ponad czterysta połączeń. Podobnie dzieje się w organizacjach wspierających ofiary molestowania. Czasami dzwonią zmartwieni katolicy, chcący jakoś pomóc, ale dominują ofiary, które znalazły na listach – lub właśnie nie znalazły – nazwiska swoich krzywdzicieli.

Pojawił się również inny pomysł. Przed siedzibą amerykańskiego episkopatu w Waszyngtonie 21 sierpnia odbyła się konferencja prasowa, podczas której organizacje poszkodowanych SNAP i Voice of the Faithful (powstała w reakcji na skandal w Bostonie w 2002 r.) ogłosiły złożenie w Departamencie Sprawiedliwości wniosku o rozpoczęcie śledztwa federalnego i wezwały prokuratorów stanowych do podjęcia podobnych postępowań jak w Pensylwanii.

Desperacja

Solidarność z poszkodowanymi, do której wzywa papież, nie powinna pozostać tylko pustym słowem. Ks. Thomas Reese apeluje, by utworzyć diecezjalne fundusze, skąd będą wypłacane odszkodowania ofiarom, których tuszowane latami przez Kościół sprawy już się przedawniły. Poza tym prosi biskupów, by nie słuchali adwokatów i spotykali się z ofiarami nadużyć oraz ich rodzinami. Dla wielu największym bólem jest to, że nie zostali wysłuchani, co w procesie terapii jest kluczowe. Wielu zranił fakt, że im nie uwierzono i że wynajęci przez diecezję prawnicy bronili oskarżonego, podczas gdy oni, diecezjanie, stali po drugiej stronie. „Pytajcie ich” – odpowiada ks. Reese na pytanie, co jeszcze możemy zrobić, by im pomóc.

Inne działanie sugerowała podczas konferencji prasowej przed siedzibą episkopatu USA Judy Lorenz, żona molestowanego w latach 70. w Kentucky Davida. Prosiła, by wierzący dołączyli w ramach solidarności do protestów i aby osoby łożące w jakikolwiek sposób na Kościół wstrzymały dotacje do czasu zdecydowanych działań. „Przestańcie siedzieć w ławkach!” – prosiła katolików. I wzywała do protestu pod siedzibą arcybiskupa Wuerla.

Wyrazem solidarności i tego, że stoimy razem z poszkodowanymi, może być również gniew. Bo gniew jest znakiem zaangażowania i nieobojętności. Jezuita James Martin namawia wręcz, byśmy gniew pielęgnowali i użyli go do walki ze złem w Kościele. ©

Współpraca ARTUR SPORNIAK

Czytaj także: Piotr Sikora: Gniewna wiara wolnych

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2018