Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Współcześni Tomaszowie przychodzą dużą grupą, by wziąć udział w rekolekcjach dla inteligencji. Marzą o tym, by - wzorem Patrona - za pomocą dotyku przezwyciężyć swe wątpliwości religijne i znaleźć się wreszcie na upragnionym terenie wiary po drugiej stronie Rubikonu. Tymczasem, na przekór oczekiwaniom, nie ma prostych algorytmów, które pozwalałyby definitywnie rozwiązać trudne problemy religijne. Rozglądają się więc i nasłuchują; nikt jednak nie woła na nich po imieniu, jak na Marię Magdalenę przy pustym grobie (J 20, 16). Spotkany przypadkowo ogrodnik okazuje klasyczne reakcje ogrodnika. Próbowali już różnych dyskusji w drodze, licząc, że przyniosą one oczekiwane pałanie serca (Łk 24, 32). Pałania nie czuć, natomiast znajomy kardiolog poradził, by jak najszybciej zrobić EKG. Naśladowanie Apostoła Tomasza przez dotykanie ran bliźnich nie przynosi również oczekiwanych następstw, gdy wszystko dookoła zdaje się stanowić jedną wielką ranę.
Co wtedy robić? Załamać się? Zrezygnować? Machnąć ręką? Zacząć mierzyć stoperem czas nieefektownych działań, które niosą dodatkowe stresy dla wątpiących Tomaszów? Obawiam się, że gdyby stoperem określano tempo wędrówki do Emaus, wówczas nawet w Ewangelii pozwolono by Jezusowi spokojnie odejść, gdy sugerował On "jakoby musiał iść dalej" (Łk 24, 28). Na ile stadiów trzeba więc ostatecznie odejść od Jerozolimy, aby zdobyć pewność, że On prawdziwie zmartwychwstał?
Spotkania ze Zmartwychwstałym Zbawcą nie da się podporządkować prostym regułom logicznego wynikania. Bóg, większy od naszej logiki, zaskakuje nas ustawicznie i zadziwia. To On pierwszy pozwolił się jednak rozpoznać tym, którzy pragnęli Go spotkać na szlaku wierności. Ewangelie nie dają podstaw, aby opracować ranking, w którym sklasyfikowane będą dokładnie wszystkie spotkania z określeniem szczegółowej godziny. Współczesnych Tomaszów trzeba więc chronić przed niecierpliwością i zniechęceniem. Należy im jednak zalecać samotne refleksyjne spacery nad brzegami Rubikonu. A nuż któregoś dnia z drugiej strony rzeki jakiś dziwnie znajomy głos zawoła po imieniu?