Na wojnie kleszczojadów

W starciach terytorialnych tych tropikalnych ptaków obserwuje się efekt zwany przewagą własnego boiska. Dlaczego?

22.01.2018

Czyta się kilka minut

Kleszczojad wielki (Crotophaga major), ptak z rodziny kukułkowatych / NICOLAS LARENTO / STOCK.ADOBE.COM
Kleszczojad wielki (Crotophaga major), ptak z rodziny kukułkowatych / NICOLAS LARENTO / STOCK.ADOBE.COM

To jedna z tych publikacji naukowych, obok których nie da się przejść obojętnie. Zespół Christiny Riehl z Uniwersytetu Princeton przedstawił w „Animal Behavior” analizę 10-letniej obserwacji walk terytorialnych pewnej panamskiej populacji kleszczojadów wielkich (Crotophaga major). Te dość spore (z ogonem mierzą nawet pół metra) i długowieczne (dożywają dwudziestu lat) ptaki z rodziny kukułkowatych zasiedlają okolice zbiorników wodnych w Ameryce Południowej. Najczęściej tworzą grupy złożone z dwóch, trzech par, a czasem także z dodatkowego osobnika, któremu nie udało się znaleźć partnera. Budują jedno wspólne gniazdo, dobrze zakamuflowane w zaroślach, w którym samice składają po trzy- -cztery jaja, każde co drugi dzień.

Kleszczojady nie tworzą idealnych wspólnot. Samiczka, która składa swoje pierwsze jajo jako druga lub trzecia w stadzie, często wytacza z gniazda jedno lub dwa znajdujące się tam już jaja. Dopiero gdy każda samica z grupy złoży po jaju, brzydki proceder wytaczania jaj z własnego gniazda zanika. Nie oznacza to jednak, że wszystkie jaja są już bezpieczne: mogą one paść łupem nie tylko drapieżników (zwłaszcza kapucynek lub węży), ale także kleszczojadów z sąsiednich gniazd, które czasami organizują rajdy obliczone na zniszczenie obcego lęgu.

Badaczy z Princeton zainteresował przebieg tych walk terytorialnych i to, co decyduje w nich o sukcesie jednej grupy nad inną. Najprostszym wyjaśnieniem byłaby wielkość grupy: ponieważ liczba członków stadka waha się od czterech do siedmiu, niektóre grupy mogą posiadać znaczną przewagę. Statystyczne analizy nie potwierdziły jednak hipotezy, że liczebność ma znaczenie dla wyniku starcia. Okazało się za to, że ptaki, które dłużej zajmowały dane terytorium, częściej niszczą lęgi sąsiadów – efekt ten określa się mianem przewagi własnego boiska, w nawiązaniu do zjawiska znanego ze świata sportu.

Wojny, jak to w przyrodzie, toczone są u kleszczojadów o ograniczone zasoby. W całej populacji około 8 proc. piskląt umiera z głodu. Kleszczojady nie bronią jednak jakiegoś zdefiniowanego terytorium, którego kontrola pozwoliłaby wyżywić potomstwo. Na tym samym obszarze żeruje kilka grup, czasami w pobliżu obcych gniazd – tylko one pozostają pilnie strzeżone przed intruzami. Niemniej, ponieważ grupa, której gniazdo zostanie spustoszone, najczęściej opuszcza dany teren, splądrowanie cudzego gniazda jest równie dobrym sposobem zabezpieczenia własnych interesów jak kontrola terytorium. Wojnę dodatkowo napędza ograniczona liczba atrakcyjnych – czyli mało podatnych na ataki drapieżników – miejsc do budowy gniazd.

Wygląda na to, że grupie, która już takie znajdzie, bardziej opłaca się narażać na przymieranie głodem albo na wojnę z sąsiednim stadkiem kleszczojadów, niż budować gniazdo w mniej zabezpieczonym i rzadziej odwiedzanym przez inne kleszczojady miejscu – czyli takim, w którym potencjalnie łatwiej byłoby wyżywić siebie i swoje potomstwo. Jednak nie o same gniazda w wojnach chodzi, ponieważ splądrowane i porzucone gniazda nie są zajmowane przez najeźdźców. Stawką są więc zasoby w atrakcyjnej lokalizacji.

Blisko spokrewnione z kleszczojadami kukułki guira także wyrzucają cudze jaja z gniazda, ale być może z zupełnie innego powodu. Jedna z hipotez głosi, że ataków dokonują osobniki, które nie zdołały znaleźć partnera i niszcząc obcy lęg, próbują doprowadzić do rozpadu danej grupy, by mieć kolejną okazję znalezienia go. Zachowanie kukułek guira przypomina więc działanie z „zazdrości”. Kleszczojady prowadzą wojny z „chciwości” – przeciw hipotezie „zazdrości” świadczy to, że ich stada są bardziej stabilne, a utrata lęgu nie prowadzi do reorganizacji stadka. Poza tym grupy kleszczojadów, które utraciły cały lęg, najczęściej nie rozmnażają się już w danym okresie.

Pozostał nam do wyjaśnienia efekt przewagi własnego boiska. Dlaczego więc kleszczojady dłużej zajmujące dany teren często wygrywają w walkach z sąsiadami?

Po pierwsze, grupy, które zajmują dane terytorium, mogą po prostu składać się ze starszych lub bardziej doświadczonych osobników, które np. dzięki osobistemu doświadczeniu lepiej radzą sobie w konfliktach.

W grę mogą wchodzić też jednak inne, niezidentyfikowane jeszcze przez badaczy cechy. Jeżeli bowiem jakieś stadko zajmuje określony teren od wielu lat, to oznacza, że przez ten czas było zdolne skutecznie rywalizować z innymi kleszczojadami – odpierać cudze ataki, być może dokonywać własnych, czyli z definicji składa się z osobników w jakiś sposób bardziej wartościowych.

Może wreszcie chodzić o silniejszą motywację. U zwierząt wynik starcia często zależy od bliskości własnego gniazda, ponieważ broniące swojego terytorium osobniki są bardziej zmotywowane – prawdopodobnie mają w konflikcie więcej do stracenia. Zupełnie jak w sporcie.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2018