Nie wiedzieliśmy, na jak długo jesteśmy zatrzymani i jakie mamy zarzuty. Wypuścili nas dopiero po trzydziestu godzinach – opowiada aktywistka Agnieszka Kula, która wraz z siedmioma innymi osobami 12 marca protestowała w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. Trafiła na komendę w Piastowie. Na stanowisko policji w tej sprawie wciąż czekamy.
Protestujący reprezentują Ruch Solidarności Klimatycznej. Domagają się „uspołecznienia energii”, czyli utworzenia w każdej gminie spółdzielni energetycznej oraz społecznego nadzoru nad spółkami produkującymi prąd. Kilka tygodni temu złożyli w kancelarii premiera list w tej sprawie. Nie doczekali się odpowiedzi, więc poszli zaprotestować na Nowogrodzką.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że bezsensowna brutalność i nadgorliwość policji bierze się z politycznego zamówienia. Siedziba PiS stała się twierdzą, pod którą nie można demonstrować, bo władza nie widzi miejsca na zdanie odrębne. Nawet to wypowiadane przez młodych ludzi, którymi kieruje troska o los planety, ale też osób najbiedniejszych – to istota Ruchu Solidarności Klimatycznej. Nie tylko działania policji były nieadekwatne do zagrożenia. Postawione studentom zarzuty też wydają się absurdalne – zostali oskarżeni o naruszenie miru domowego i zmuszanie przemocą lub groźbą innych osób do określonych zachowań – za ten czyn grozi kara do trzech lat więzienia. Prokuratura nałożyła też na nich dozór policyjny.
CZYTAJ TAKŻE
DZIEŃ DOBRY, UMIERAMY. Zakłócamy codzienność i złudzenie, że wszystko jest w porządku – mówią aktywiści klimatyczni z Extinction Rebellion >>>
Ludzie domagający się solidarności klimatycznej tak naprawdę upominali się o fundamentalną zasadę łączącą społeczeństwo. We władzy, która tak chętnie powołuje się na dziedzictwo Solidarności, taka postawa budzi strach.