Na miarę czasów

Rocznica Konstytucji 3 maja zaspokaja potrzebę identyfikacji z symbolem pięknym - choć nieznanym. Mało kto pamięta, na czym polegało jej znaczenie.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Zapewne i tym razem usłyszymy, że Konstytucja 3 maja, choć przetrwała tylko rok, miała wielką wagę. - Od pewnego czasu wypada mówić o niej na kolanach - mówi prof. Wojciech Kriegseisen z Instytutu Historii PAN. - Staje się obrazkiem na ścianie. Im bardziej się nią zachwycamy, tym rzadziej ją czytamy.

Tymczasem Ustawa Rządowa z 3 maja 1791 r. to lektura zaskakująca. Elektor saski na polskim tronie, po fatalnych rządach dwóch królów Sasów? Tylko szlachcic obywatelem? Chłop wciąż niewolny? Z dzisiejszego punktu widzenia trudno uznać ją za nowoczesną.

90 procent bez praw

Pierwsza krytyka Ustawy z perspektywy historycznej przyszła już w XIX w. Według prof. Kriegseisena, wywołały ją zmiany społeczne: - Sprawa chłopów to jeden z najistotniejszych problemów polskiej myśli politycznej XIX w., tymczasem Konstytucja 3 maja tej kwestii nie rozwiązała. "Naród", którego dotyczyła, to ciągle szlachta, w niewielkim stopniu mieszczanie. Ponad 90 proc. społeczeństwa konstytucja nie traktowała jak obywateli. W XIX w. zaczęto uważać, że odzyskanie niepodległości nie będzie możliwe jedynie przy udziale szlachty i mieszczan. A czy chłop chciałby ginąć za Konstytucję 3 maja? Trudno to sobie wyobrazić.

Tyle że pod koniec XVIII w. pańszczyzny nie można było zlikwidować, zwłaszcza za pomocą jednego aktu prawnego. Wtedy szlachta Konstytucji by nie poparła. Prof. Kriegseisen: - W 2. poł. XVIII w. uwolnienie chłopów od pańszczyzny oznaczałoby też ruinę ekonomiczną Rzeczypospolitej.

Niewiele lepiej sprawa przedstawiała się z mieszczanami, którzy żądali praw i, w "czarnej procesji" w 1789 r., oddzielnej izby sejmowej. Tymczasem Konstytucja stanowiła, że jedynie plenipotenci miast królewskich mieli być w Sejmie głosem doradczym w sprawie miast. - Ale jednocześnie uchylono furtkę, wprowadzono proces nobilitacji przez kolejne kadencje Sejmu, co oznaczało w praktyce nadanie praw politycznych temu stanowi - mówi dr hab. Piotr Ugniewski, historyk z UW.

Czy zachowawczość Konstytucji można obronić? Ugniewski uważa, że tak: - Król i jego środowisko uznali, że są priorytety polityczne. Sprawy społeczne chciano załatwić w drugiej kolejności.

Konieczność chwili

Inaczej być nie mogło, gdy spojrzy się na ówczesną Rzeczpospolitą. O jej świetności przypominały opowieści o dawnych bitwach. Spuścizna czasów saskich, kryzys instytucji władzy, anarchiczność ustroju politycznego - plus siła mocarstw ościennych - to skłaniało do gruntownej reformy państwa. Już nawet nie w pełni suwerennego, bo okrojonego o jedną trzecią w wyniku pierwszego rozbioru (1772).

Konstytucja podjęła próbę takiej reformy. Likwidowała wolną elekcję i ustanawiała tron dziedziczny; obsadzać miała go saska dynastia Wettynów. Dlaczego nie szukano Polaków? Aby uniknąć "polskiego piekła". Ugniewski wskazuje, że przedstawiciel dynastii europejskiej byłby kandydatem bardziej niezależnym w kraju i cenionym na dworach Europy, a Wettynowie mieli poparcie szlachty: - Wolne elekcje zagrażały stabilności państwa, w ich czasie nasilała się korupcja, interweniowały obce wojska. Dzięki ustanowieniu monarchii dziedzicznej Polska miała szansę zbliżyć się do modelu brytyjskiego, w którym był król, ale władza wykonawcza leżała w rękach premiera, a ustawodawcza Izby Gmin i Lordów.

Konstytucję 3 maja uchwalono dopiero w trzecim roku prac Sejmu zwanego Wielkim. Prof. Kriegseisen zaznacza, że pierwsze lata obrad strawiono na walkę ze schedą poprzedniej epoki: - Dopiero po wyłamaniu się z tzw. systemu ambasadorskiego, czyli wspólnych rządów ambasadora rosyjskiego Ottona Stackelberga i króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Sejm mógł zacząć normalnie pracować. Ale o ile zburzyć poprzedni system było łatwo dzięki koniunkturze politycznej, o tyle zbudowanie nowego proste nie było.

Nie było ani zgody, jak daleko reformować, ani zaufania do króla. Kriegseisen: - Mamy dokumentację głosowań, widzimy, jak Sejm "wybija się na niepodległość", nie tylko spod wpływu Rosji, ale i króla. Posłowie inaczej głosują jawnie, inaczej tajnie. Król odzyskał wpływ na Sejm dopiero po porozumieniu z częścią stronnictwa patriotycznego.

Mimo słabości Poniatowski konsekwent­nie starał się uniezależnić kraj od Rosji; tyle że bez wchodzenia z nią w konflikt, co musiało skończyć się porażką.

Oczami przodków

Czy była to wielka konstytucja? Można dyskutować o jej wadach, ale do sytuacji sprzed ponad 200 lat nie sposób przykładać dzisiejszych kryteriów. Prof. Kriegseisen mówi, że ówcześni politycy pragnęli budować nowy kraj: - W granicach swych możliwości i wyobrażeń chcieli, aby był jak najlepszy. W tym sensie ta konstytucja nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale była sukcesem, bo przerwała wcześniejszy marazm polityczny. Rozpoczynała etap budowy nowoczesnego państwa.

Była też kompromisem. Europie Zachodniej imponowało jej samoograniczenie. W publicystyce francuskiej, brytyjskiej i niemieckiej końca XVIII w. chwalono Polaków za to, że poszli do przodu, unikając sytuacji rewolucyjnej jak we Francji.

Konstytucja przetrwała tylko rok; w 1792 r. Katarzyna II zdecydowała się na wojnę. Czy jej uchwalenie przypieczętowało więc przeznaczenie Polski? Ugniewski: - Wielu historyków twierdziło, że gdyby jakimś cudem Polakom udało się utrzymać niepodległe, choć okrojone państwo do śmierci Katarzyny II w 1796 r., nasze losy potoczyłyby się inaczej. Po śmierci carycy na tron wstąpił jej syn Paweł, który nienawidził matki i robił wszystko jej na przekór. Może nie odebrałby Polsce całej suwerenności?

Czy jednak w 1791 r. można było nie podjąć żadnych reform, w imię postępowania bardziej dyplomatycznego? - Nie wiem, czy można było nad tym żywiołem zapanować, czy nie za dużo wymagamy od naszych przodków - mówi Ugniewski.

ROCZNICA Z POTENCJAŁEM

MIROSŁAWA MARODY, socjolog:To jedna z nielicznych rocznic nie walki zbrojnej, ale wysiłku intelektualnego. I jedna z nielicznych rocznic radosnych.

Dominika Rafalska: Co świętujemy?

Mirosława Marody: Dla większości Polaków to po prostu długi weekend. Z badań wynika, że mamy mizerną wiedzę o historii. Znaczna część Polaków nie pamięta wydarzeń sprzed 20 lat. Owszem, dopóki na lekcjach historii będzie się mówić o Konstytucji 3 maja, ta rocznica będzie jakoś rozpoznawalna. Ale nie oczekujmy od ludzi, zwłaszcza młodych, zapatrzenia w historię. Konstytucja 3 maja, jakkolwiek wielka by była, nie wyznacza życia współczesnego Polaka.

Trudno identyfikować się z wydarzeniem sprzed 200 lat?

To trudne, ale nie niemożliwe. We Francji co roku uroczyście świętuje się rocznicę zburzenia Bastylii. To święto państwowe z dużą oprawą. W Polsce nie ma nic takiego.

Dlaczego?

To pytanie należałoby skierować do osób zajmujących się np. polityką miejską. Skoro możemy zorganizować sylwestra, dlaczego nie obchody Konstytucji? Społeczeństwo ma potrzebę jednoczenia się ludzie czują głód wspólnego świętowania, a także wiedzy przekazywanej przy tej okazji. Widać to podczas coraz bardziej żywych obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego: okazuje się, że można zbudować identyfikację tożsamościową wokół pewnej daty, i to wśród ludzi, którzy tego nie przeżyli, a nawet niekoniecznie są z Warszawy. Także 3 maja mógłby gromadzić ludzi, gdyby wymyślono dla niego jakąś formułę.

Jaką?

Może coś, co upamiętniłoby ducha Konstytucji 3 maja? Ta rocznica jako jedna z nielicznych nie dotyczy walk zbrojnych, ale intelektualnego wysiłku. To także jedna z nielicznych rocznic radosnych. Ma duży potencjał. Szkoda, że rządzący nie rozumieją, iż mogliby dużo zyskać, gdyby pozwolili ludziom się bawić. Np. przy takich okazjach.?

Prof. Mirosława Marody jest socjologiem, pracownikiem UW.

Rozmawiała Dominika Rafalska

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008