Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
SLD znów osłabło i widać, że nawet jeśli w przyszłym roku nie powtórzy błędu z 2015 r. (czyli nie wystartuje w koalicji, która ma wyższy próg wyborczy), może mu to nie pomóc. Kukiz ‘15 nie podzielił wprawdzie losu Ruchu Palikota, który w wyborach samorządowych przed czterema laty przestał istnieć, ale jako jedyny potencjalny sojusznik PiS nie wygląda zbyt mocno. Jeśli potwierdzą się wyniki sondaży, warto natomiast zauważyć istotny wzrost poparcia PSL w miastach. Być może ta partia zacznie rosnąć po stronie konserwatywnego skrzydła PO. Gdyby miało się okazać, że PSL – z twarzą Kosiniaka-Kamysza, a nie Pawlaka – jest atrakcyjny dla umiarkowanego elektoratu i przekształca się w partię ludową tak jak w Hiszpanii, zostawiając PO w roli Ciudadanos, byłaby to istotna zmiana.
W poprzednich wyborach samorządowych widać było, że narasta fala poparcia dla PiS. Teraz widać, że jest już po apogeum tego poparcia. PiS musi zacząć walczyć, tylko czy jest w stanie? Jeśli próbuje się do tego zabrać tak jak w Łodzi czy w Warszawie, kończy się to mocnymi wynikami Rafała Trzaskowskiego czy Hanny Zdanowskiej: podobnie jak w 2007 r. PiS wywołał mobilizację swoich przeciwników, zresztą nie tylko w dużych miastach, ale także w gminach Polski północno-zachodniej. Pamiętajmy jednak, że wyborcy niechętni PiS głosowali teraz „wyposzczeni” przez trzy lata. Czy ta mobilizacja się powtórzy za rok?
CZYTAJ TAKŻE: