Mszywioły

Profesor Zdzisław Krasnodębski, który w swojej samotni w Bremie każdą chwilę poświęca walce o niepodległość Polski i godność prawdziwych Polaków, zauważył niedawno z zaniepokojeniem ("Skazani na urawniłowkę?", "Rzeczpospolita" z 7 września), iż polskie media lekceważą kwestie istotne, by "niemal bez wytchnienia" zajmować się Jarosławem Kaczyńskim. "Godzinami - pisze Krasnodębski - analizuje się jego wypowiedzi, daje się im odpór, pobudza do oburzenia już i tak nadmiernie pobudliwe autorytety. Bez niego cały ten teatr nie miałby sensu i nawet posłowie Palikot i Migalski straciliby swe walory rozrywkowe".

14.09.2010

Czyta się kilka minut

Mógłbym się (retorycznie) zdziwić, że to właśnie profesor Krasnodębski zachęca do milczenia o prezesie Kaczyńskim. Mógłbym snuć przypuszczenia, iż Krasnodębski ma za złe mediom nie tyle samo zajmowanie, ile niewłaściwe zajmowanie się szefem PiS-u. Mógłbym dowodzić, iż profesorowi chodzi o milczenie jako najwyższą, ekstatyczną formę podziwu dla charyzmatycznego polityka. Z drugiej zaś strony - mógłbym zwrócić uwagę, że to JK robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę mediów (najnowszy przykład: pochód z pochodniami pod Pałac i żądanie zniknięcia z polityki prezydenta i premiera). Mógłbym, ale tym razem mam ochotę podjąć złotą myśl profesora Krasnodębskiego. Przestańmy się zajmować każdym słowem JK; przestańmy się ekscytować jego urazami i obsesjami. Są rzeczy istotniejsze i bardziej godne uwagi.

Pierwsze dni będą trudne, z pewnością. Pojawi się pytanie: czym zaspokoić umysł, wykarmiony myślami prezesa. Nie ma jednej odpowiedzi, nie ma jednej recepty. Co do mnie: czytam sobie powoli książkę brytyjskiego paleontologa Richarda Forteya "Życie. Nieautoryzowana biografia" (podtytuł: "Historia naturalna pierwszych czterech miliardów lat życia na Ziemi"). Cztery miliardy lat - to jest skala czasu ucząca dystansu do wiadomości z wczoraj czy dzisiaj. No i wszystkie te stworzenia, o których pisze Fortey. Takie, na przykład, mszywioły. Albo: przegrzebki. Albo: trąbowce. Albo: skrzypłocze. Nie mówiąc o zwierzęciu konodontowym i rekonstrukcji jego wyglądu. Same ich nazwy to jakby nieznane wiersze Leśmiana. Czymże są wobec nich nazwiska i czyny tych czy innych polityków?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2010