Mroczny czas prymasa

Czy jesienią 1965 r. kardynał Wyszyński przeżywał kryzys? Przyczyną miałaby być nagonka komunistów po Orędziu do biskupów niemieckich, a także niechęć części wiernych i duchownych do tego dokumentu.

26.11.2018

Czyta się kilka minut

Na uroczystościach pierwszomajowych w Warszawie, 1966 r. / ALEKSANDER JAŁOSIŃSKI / FORUM
Na uroczystościach pierwszomajowych w Warszawie, 1966 r. / ALEKSANDER JAŁOSIŃSKI / FORUM

Wizja Milenium – obchodów tysiąclecia chrztu Polski, organizowanych w 1966 r. przez Kościół – spędzała sen z powiek Władysława Gomułki, przywódcy PRL. Orędzie biskupów polskich do niemieckich z 18 listopada 1965 r. – ze słowami przebaczenia i prośbą o wybaczenie – dało jego ekipie nadzieję, że w przeddzień święta polskiego chrześcijaństwa uda się osłabić Kościół – wykorzystując ten dokument do wielkiego ataku propagandowego.

Bomba w Watykanie

W listopadzie 1965 r., podczas ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II, obecni tam polscy biskupi kierują listy do episkopatów świata z zaproszeniem na obchody Milenium w kolejnym roku. Najważniejsze okaże się Orędzie do Episkopatu Niemiec, które nabiera znaczenia politycznego: idzie na przekór status quo w relacjach PRL z Niemcami zachodnimi i wyprzedza epokę. Biskupi chcą pojednania obu narodów i wbrew ówczesnemu podziałowi Europy widzą Polskę w kręgu cywilizacji zachodniej.

List poświęca wiele miejsca II wojnie światowej – tematowi żywemu, wszak skończyła się ona 20 lat wcześniej. Milenium ma być dla Polaków i Niemców okazją do rachunku sumienia i przebaczenia. Biskupi piszą do niemieckich kolegów: „W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.

Słowa te wyrastają z Ewangelii, a jednak początkowo mało kto w Polsce akceptuje ich przesłanie. Znaczenia tych słów chyba nie rozumieją też adresaci: chłodna reakcja Episkopatu Niemiec okaże się przykrym zaskoczeniem. Zwłaszcza dla prymasa Wyszyńskiego, który podpisując Orędzie, rzucił na szalę swój autorytet.

W PRL list wywołuje polityczną burzę. Mimo zaskoczenia, komuniści zdają sobie sprawę z jego potencjalnej wartości propagandowej: grając na antyniemieckich nastrojach, chcą wykorzystać Orędzie jako detonator konfliktu z Kościołem na progu Milenium.

Ekipa Gomułki kuje żelazo póki gorące. 7 grudnia Wydział Administracyjny PZPR przedstawia wierchuszce okoliczności powstania listu i analizuje jego treść. Dzień później Biuro Polityczne nakazuje rozpocząć akcję, która ma wykazać rzekome zakłamania historyczne Orędzia i jego szkodliwość. 10 grudnia „Słowo Powszechne” i „Życie Warszawy”, a dwa dni później organ PZPR „Trybuna Ludu” publikują artykuły, które dają początek największej w dziejach PRL kampanii propagandowej wymierzonej w Kościół.

Pranie mózgu na bogato

Gomułka, skąpy na innych polach, nie żałuje grosza na pranie mózgu Polakom. Masa artykułów, broszur i książek krytykuje Orędzie i bije w Episkopat. Kampania ma objąć wszystkie grupy społeczne.

Ciężar „polemiki” spoczywa najpierw na prasie. Od 10 grudnia 1965 do 24 kwietnia 1966 r. dzienniki publikują na temat Orędzia 163 ważniejsze artykuły, tygodniki – 102, a agencje prasowe – 85. Ramówkę radia i telewizji wypełniają dziesiątki programów związanych z listem. Większość powtarza przekaz władz: że Episkopat wkracza w domenę państwa, a biskupi bezprawnie przebaczają Niemcom w imieniu narodu i dają fałszywy obraz historii.

Od połowy grudnia 1965 r. trwa w całym kraju akcja „odczytowa” z udziałem partyjnych lektorów. Zgodnie z wytycznymi Wydziału Propagandy i Agitacji ma wykorzystywać argumenty historyczne i odwoływać się do patriotyzmu Polaków. Odczytów słuchają w sumie setki tysięcy osób – podczas zebrań partyjnych i związkowych, wieców w instytucjach i zakładach pracy, na uczelniach, w szkołach i domach kultury. Spotkania te na ogół kończą się rezolucjami potępiającymi Episkopat.

Opracowany 22 grudnia przez Wydział Administracyjny PZPR program działań przewiduje też indoktrynację niższego duchowieństwa, dezintegrację Episkopatu i angażowanie innych wyznań do akcji przeciw Orędziu. Partia angażuje do kampanii historyków: są zobligowani do udziału w dyskusji prasowej i przygotowania lektorów partyjnych. Do akcji ma się włączyć Polskie Towarzystwo Historyczne.

„Dialogi” z klerem

Władze inicjują również na masową skalę rozmowy z księżmi o Orędziu. Są groźne: pozwalają na rozpoznanie środowiska i jego dezintegrację. W ich organizacji uczestniczy m.in. Służba Bezpieczeństwa.

Na pierwszy ogień idą przełożeni zakonów męskich. Spotkania z nimi organizuje Urząd do spraw Wyznań (UdsW), w grudniu 1965 i marcu 1966 r. Według jego raportu większość zakonników odżegnuje się od Orędzia. Poza prowincjałem zmartwychwstańców o. Janem Reinke i prowincjałem marianów o. Leonem Szelągiem podobno nikt nie próbuje bronić „linii politycznej” prymasa. Większość zakonników – relacjonuje UdsW – uznaje Orędzie za krok niepotrzebny i nieodpowiedzialny, który naraża „dobre imię państwa” na ataki antypolskich środowisk RFN. W ocenie urzędu w hierarchii zakonnej pogłębiają się tendencje odśrodkowe, na co wpływają decyzje Episkopatu, które narażają interesy zakonów na „indywidualne straty”.

Między ostatnią dekadą grudnia 1965 a 15 marca 1966 r. do prezydiów powiatowych rad narodowych wzywani są księża diecezjalni. Według Wydziału Administracyjnego PZPR Orędzie ocenia negatywnie 42,8 proc. dziekanów i 53 proc. proboszczów; nie zajmuje stanowiska odpowiednio 22,8 proc. i 25 proc., a listu broni tylko 34,4 proc. i 22 proc.

Widząc rozdźwięk między częścią niższego duchowieństwa diecezjalnego a Episkopatem, Urząd ds. Wyznań postuluje dalsze spotkania z księżmi i metodę „kija i marchewki”: duchowni „pozytywni” otrzymają profity od państwa, a „negatywnych” czekają szykany administracyjne.

Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński w Gnieźnie, 14 kwietnia 1966 r. / NAC

W styczniu 1966 r. w prezydiach wojewódzkich rad narodowych odbywają się rozmowy z biskupami, którzy nie podpisali Orędzia (bo nie byli w Watykanie), a w lutym analogiczne spotkania z hierarchami, którzy to zrobili. Celem akcji jest wykazanie biskupom „wyjątkowej szkodliwości” listu dla narodu i państwa.

W rozmowach uczestniczy 49 z 68 biskupów. Generalnie bronią Orędzia. Często są oburzeni z powodu wypaczania jego intencji przez władze. Np. arcybiskup Karol Wojtyła uważa, że list jest wielkim dziełem i sukcesem w stosunkach polsko-niemieckich. Krakowski hierarcha podkreśla, że Episkopat nie odpowiada za jego szkodliwy dla Polski wydźwięk. Uważa, że emocjonalne wiadomości na temat Orędzia doprowadziły do strat dla obu stron sporu (tj. władz i Kościoła).

Ale według źródeł państwowych kilku biskupów ma inny pogląd. Bernard Czapliński z Pelplina twierdzi, że „polityka Wyszyńskiego nie zdaje egzaminu”. Edmund Nowicki z Gdańska oficjalnie solidaryzuje się z Episkopatem, ale prywatnie ocenia: „Orędzie jest wynikiem błędnej polityki, za którą winę ponosi Wyszyński”. Herbert Bednorz z Katowic wypowiada się krytycznie o kardynale, z którym „ma oziębłe stosunki”. Jan Jaroszewicz z Kielc nie zbiera podpisów pod listami w obronie prymasa; deklaruje lojalność wobec państwa i zaznacza, że nie popiera tych, którzy wspierają „politykę” Wyszyńskiego.

Mimo takich głosów UdsW zauważa, że rozmowy z biskupami potwierdzają, iż „nie można poważnie myśleć o rozwarstwieniu w episkopacie, dokąd Wyszyński będzie sprawował władzę w Kościele w Polsce”. W kolejnych miesiącach władze atakują więc zwłaszcza prymasa.

Wiosną 1966 r. Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego (GZP WP) inicjuje rozmowy oficerów politycznych z wcielonymi do armii klerykami (w tym czasie muszą oni odsłużyć wojsko). W przypadku starszego rocznika podobno przynoszą one efekty: w rozmowach indywidualnych 62 alumnów drugiego roku służby wojskowej i 46 z pierwszego roku popiera stanowisko PRL w sprawie Orędzia (listu broni odpowiednio 24 i 63, 66 i 87 nie zajmuje zaś zdecydowanego stanowiska).

Partia listy pisze

12 marca 1966 r. Biuro Polityczne PZPR zatwierdza list do podstawowych organizacji partyjnych (POP), który „wyjaśnia” genezę i treść Orędzia oraz formułuje zadania polityki wyznaniowej. Odpowiedzialnością za Orędzie partia obciąża prymasa i „reakcyjne oblicze” Episkopatu. Zadaniem członków PZPR ma być „wyjaśnianie” istoty konfliktu państwa z Kościołem. Odczyty i szkolenia mają ich uzbroić w „niezbędny oręż walki politycznej ze wszystkimi wrogami socjalizmu i Polski Ludowej”. List otrzymują sekretarze POP oraz kierownicy wojewódzkich i powiatowych instancji związkowych i młodzieżowych. Jest odczytywany i komentowany podczas zamkniętych zebrań POP.

Akcja propagandowa związana z listem kierownictwa PZPR obejmuje też armię. Nad jej przebiegiem czuwa GZP WP: jego oficerowie uczestniczą w zebraniach w jednostkach wojskowych, organizowanych do kwietnia 1966 r.

Można więc powiedzieć, że do antyorędziowej kampanii zostają zmobilizowani właściwie wszyscy członkowie PZPR. W marcu 1966 r. włączają się do niej także Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe.

Partyjne „doły” aprobują list kierownictwa PZPR. Ale stalinizm nie wywietrzał wszystkim z głów. Niektórzy mają żal, że państwo postępuje wobec Kościoła zbyt liberalnie.

Mimo takich sugestii, ekipa Gomułki nie podejmuje radykalniejszych działań wobec Kościoła. Być może uznaje, że doprowadziłyby do wybuchu niezadowolenia społecznego. Za to sprawa Orędzia jest impulsem do ostrych – do tego czasu raczej unikanych – ataków na Milenium.

Żołnierze na plebaniach

Zgodnie z wytycznymi Sekretariatu KC PZPR, wiosną 1966 r. kolejną ofensywę prowadzą oficerowie wojska. Jej adresatem są środowiska wiejskie, uznawane za „bastion klerykalizmu”. Celem akcji spotkaniowo-odczytowej jest poderwanie na wsi autorytetu Episkopatu, zwłaszcza prymasa. Akcja trwa równolegle z głównymi uroczystościami Milenium, w kwietniu i maju. Według GZP WP uczestniczy w niej 17 tys. żołnierzy (generałów, oficerów i podoficerów), którzy przeprowadzają spotkania w 40 tys. wsi – w ten sposób akcja propagandowa dociera do 3 mln ludzi (sic!).

Jej ważnym elementem są rozmowy z proboszczami. Zgodnie z założeniami GZP WP, mają na celu poznanie ich stosunku do Orędzia i obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego (organizowanych przez władze – i konkurencyjnych dla obchodów Milenium Chrztu Polski). Żołnierzom pomaga Służba Bezpieczeństwa. Spotkania z księżmi są organizowane na plebaniach. Ich skala jest masowa: 2500 oficerów rozmawia z 3774 proboszczami (do skutku nie dochodzi 1130 rozmów, przy czym otwartą odmowę spotkania ze strony księdza odnotowano w 402 przypadkach).

Postawa księży wobec Orędzia jest zróżnicowana. 60 proc. częściowo lub całkowicie krytykuje jego polityczne tezy, 17 proc. uważa jego wystosowanie za słuszne i zgodne z etyką chrześcijańską, a 28 proc. sądzi, że Orędzie jest niepotrzebne i zaognia stosunki z państwem.

Najwięcej księży ocenia Orędzie negatywnie w województwach rzeszowskim (50 proc.), łódzkim (ok. 50 proc.) i wrocławskim (ok. 40 proc.). Większość proboszczów uważa, że za napięcie na linii państwo–Kościół odpowiadają obie strony. Obchody Tysiąclecia są oceniane z rezerwą. Część księży krytykuje państwo, że konkuruje tu z Kościołem. Niektórzy uważają dwutorowość Milenium i Tysiąclecia za uzasadnioną w warunkach rozdziału Kościoła od państwa, mają pretensję do wiernych, że mało interesują się Milenium w Gnieźnie, Poznaniu i na Jasnej Górze. Część księży boi się, że zebrany przez oficerów materiał z rozmów dotrze do biskupów. Ale są i tacy, którzy zapraszają żołnierzy do częstszych tego typu wizyt.

Z tych rozmów oficerowie opracowują raporty dla komitetów wojewódzkich PZPR, w których informują o postawach księży i problemach parafii. Spotkania z proboszczami są przykładem masowej „białej inwigilacji” Kościoła, w której – co ciekawe – uczestniczy wojsko.

Krajobraz po bitwie

Istnieją przesłanki, że jesienią 1965 r. prymas Wyszyński przechodzi kryzys.

Według sprawozdania „wyznaniowego” Departamentu IV MSW biskup Józef Drzazga w prywatnej rozmowie informuje księży, że kardynał „jest bardzo przygnębiony”. Ma mówić, że „ostatni rok sprawuje funkcję prymasa, po czym osiądzie w Rzymie”. Podobno liczy się z ponownym aresztowaniem (jak w latach 1953-56) i dla dobra Kościoła jest gotowy ustąpić ze stanowiska.

Ale jeśli prymas przeżywał wtedy chwile słabości, to krótko. Gra toczy się o dużą stawkę. Pogłębiający się podział na zwolenników i przeciwników Orędzia (dotyczy on też duchownych) zmusza Episkopat do wydania 15 grudnia 1965 r. komunikatu, który wyjaśnia jego genezę i przesłanie. Największą determinację wykazuje prymas: w całym roku 1966 – roku milenijnym – będzie konsekwentnie odpierał zarzuty propagandy. Biskupi, wbrew nadziejom władz, wspierają go unisono.

Choć więc komuniści odnoszą pewne sukcesy w związku z kampanią wokół Orędzia, to nie udaje się im zerwać jedności wiernych z biskupami i rozbić Episkopatu. Gargantuiczna propaganda przytłacza, z czasem staje się nieznośna w odbiorze – i nieprzekonująca. Wierni głosują nogami i w 1966 r. masowo uczestniczą w Milenium.

Uroczystości te, mimo przeszkód ze strony państwa, oszałamiają rozmachem i bogactwem duchowej treści. A zarzut zdrady polskich interesów przez Kościół rozwiewa Episkopat na czele z prymasem, który na milenijnym szlaku często odwołuje się do dziedzictwa Polski, akcentuje rolę Kościoła w jej historii i mówi o prawie Polaków do poniemieckich Ziem Odzyskanych.

Kościół ostatecznie zwycięża. Ale jest to triumf przez mękę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2018