Mozolne karczowanie dżungli

Czy ustawa legalizująca in vitro podzieli parlament i społeczeństwo? I co na jej temat powie Kościół?

02.12.2008

Czyta się kilka minut

W Polsce wciąż brak regulacji prawnych, które normowałyby zabiegi in vitro i problemy z nimi związane. Premier Donald Tusk zlecił opracowanie odpowiedniej ustawy i doprowadzenie do politycznego kompromisu posłowi PO Jarosławowi Gowinowi. Projekt ma trafić do Sejmu w połowie grudnia. Gdyby ustawa została przyjęta, umożliwiłoby to ratyfikowanie przez Polskę europejskiej konwencji bioetycznej z Oviedo z 1997 r. To jeden z priorytetów obecnego rządu.

Według naszych informacji projekt przewiduje legalizację zabiegów in vitro, które prowadziłyby do powstania co najwyżej dwóch zarodków, pod warunkiem, że oba będą równocześnie implantowane (większa liczba implantów zwiększa ryzyko komplikacji przy ciąży mnogiej). Możliwość taką będą miały jedynie małżeństwa borykające się z problemem bezpłodności. Proponowane prawo zakazywałoby diagnostyki preimplantacyjnej oraz zapłodnienia heterologicznego, czyli tworzenia zarodków z użyciem gamet osób spoza małżeństwa. Przestępstwem byłoby również klonowanie terapeutyczne, handel i eksperymentowanie na zarodkach. - Dla mnie zasadniczą sprawą jest wprowadzenie zakazu tworzenia zarodków nadliczbowych i ich zamrażania - deklaruje w rozmowie z "Tygodnikiem" Gowin.

Pracę nad ustawą poprzedziło powołanie w kwietniu zespołu ds. bioetyki, w skład którego weszło 15 wybitnych specjalistów z różnych dziedzin: prawników, biologów, lekarzy, etyków i teologów. Mieli oni pomóc premierowi w rozeznaniu sytuacji oraz zaproponować różne warianty rozwiązań prawnych. Jak można się domyślać, zespół miał także "przetestować" możliwość osiągnięcia konsensu w wielu trudnych zagadnieniach, jego członkowie bowiem reprezentowali różne światopoglądy.

Pełnej jednomyślności nie udało się osiągnąć. Ale zarówno przewodniczący zespołu prof. Andrzej Zoll, jak i poseł Gowin byli pod wrażeniem poziomu dyskusji. - Od początku mieliśmy świadomość, że nie dojdziemy do wspólnego zdania w wielu spornych sprawach. Natomiast jestem pełen podziwu dla zaangażowania wszystkich tych ludzi, ogromnej kultury dyskusji i próby dążenia do kompromisu wszędzie, gdzie tylko to jest możliwe - mówi poseł PO.

27 listopada na rządowych stronach internetowych ukazał się 83-stronicowy raport zespołu. "Ze względu na moralną i społeczną złożoność tej materii członkowie Zespołu podjęli decyzję, by w powyższych kwestiach nie przeprowadzać głosowań, a jedynie zaprezentować Premierowi alternatywne rekomendacje" - czytamy we wstępie do części IV, poświęconej ochronie zarodka ludzkiego, dawstwu gamet, wspomaganej prokreacji i klonowania terapeutycznego.

Mimo różnic członkowie Zespołu zgodzili się co do potrzeby stworzenia regulacji prawnych odnośnie do zabiegu in vitro, który powinien być wykonywany tylko w licencjonowanych ośrodkach, poddanych nadzorowi i kontroli. Zakazane byłyby: tworzenie zarodka dla celów naukowych, ingerowanie w linię komórek rozrodczych, handel gametami i zarodkami - a wszystko to obarczone sankcjami.

Wspólnego stanowiska brak dla takich zagadnień, jak dostęp do in vitro czy dopuszczalność lub zakaz tworzenia zarodków nadliczbowych oraz diagnostyka preimplantacyjna (badania diagnostyczne przed zabiegiem), a także zapłodnienia z użyciem komórek osób trzecich.

Problemy te tworzą podziały we wspomnianych rekomendacjach. Załączniki 19. i 20. to uporządkowane i skonfrontowane ze sobą argumenty, które przez ostatnie pół roku dojrzewały w debacie publicznej. Załącznik 21. - odosobniony głos prof. Krzysztofa Marczewskiego - to z kolei próba pogodzenia obu stanowisk. "Rzeczywistość zweryfikowała moje marzenia" - pisze prof. Marczewski o szansach na wspólne wnioski.

Raport nie doprowadził - bo nie mógł - do konsensu w świecie polityki. Nietrudno jednak zauważyć, że przygotowywana ustawa bliższa jest bardziej restrykcyjnej niż liberalnej rekomendacji zespołu. Gowin tłumaczy: - Nie ignorując światopoglądowych różnic, uważam, że prawodawca powinien kierować się zasadą maksymalnego bezpieczeństwa, czyli powinien założyć, iż życie rozpoczyna się w momencie poczęcia. Przy takim założeniu zarodek powinien być traktowany jak istota ludzka.

Iwona Jaruga-Nowacka powiedziała "Tygodnikowi", że jako społeczeństwo jesteśmy dopiero na początku drogi w szukaniu rozwiązań. Chociaż jest zbudowana atmosferą pracy w zespole: większej kultury i tolerancji dla odmiennych poglądów nie mogło być.

- Jeżeli propozycja ustawy na bazie raportu zespołu posła Gowina będzie kompromisowa, warto o niej dyskutować, choć oczywiście wszystko to ma formę eksperymentalną - zastrzega posłanka, która jako gość-reprezentant klubu parlamentarnego SLD uczestniczyła - bez prawa głosowania - w posiedzeniach zespołu.

Wątpliwości Jarugi-Nowackiej skupiają się wokół wpływu stanowiska Kościoła na kształt ustawy. - Żyjemy w demokratycznym kraju, gdzie nie ma powodu, żeby jakakolwiek religia miała wpływ na kształt regulacji prawnych - mówi. - Kościół musi pamiętać, że od doktryny ważniejsze jest zaufanie do ludzi.

Podkreśla też, że jej ugrupowanie będzie zabiegać o dostępność in vitro dla ludzi niezamożnych. - Przy wszystkich moich feministycznych poglądach zawsze podkreślałam, że prawdziwe szczęście daje człowiekowi potomstwo - mówi posłanka. - Znam małżeństwo, które ma teraz troje dzieci, wszystkie dzięki in vitro, z trzech zarodków. Tyle chcieli i tyle szczęśliwie mają. To wartość, której nie da się opisać i której nie można ludziom odmówić - podkreśla Jaruga-Nowacka.

Elżbieta Rafalska, która na posiedzeniach zespołu była gościem z klubu PiS, mówi o deklaracji Donalda Tuska na temat częściowej refundacji stanowczo: - To kolejna wypowiedź premiera, która tak jak głos w sprawie pedofilii i ich kastracji, nic nie wnosi do dyskusji. Otrzymaliśmy zestaw pustych słów.

I dodaje: - Niebawem musimy poznać projekt budżetu, a w tym świetle wypowiedź minister Kopacz [o przewidywanych kosztach refundacji - red.] nie ma sensu. Bo jak w budżecie miałoby się pojawić w tak krótkim czasie zagwarantowanie zabezpieczenia finansowego dla czegoś, czego nikt nie potrafi oszacować? - pyta Rafalska.

Prezydent Lech Kaczyński uznał, że przygotowywane nowe prawo to "wprowadzanie kolejnego problemu, który ma dzielić nasze społeczeństwo". Jednak nie zapowiedział weta dla ustawy. Przyznał jedynie, że kiedy ustawa trafi na jego biurko, będzie podejmować "niezwykle trudną decyzję".

Jak zareaguje Episkopat? Dopóki projekt ustawy nie ujrzy światła dziennego i dopóki Watykan nie ogłosi najnowszego dokumentu na tematy bioetyczne (a ma się to stać 12 grudnia), biskupi nie zabiorą oficjalnie głosu - zapowiedział rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch. Z dotychczasowych wypowiedzi można jednak odnieść wrażenie, że hierarchia wciąż nie wypracowała języka, który - broniąc życia - jednocześnie nie antagonizowałby jeszcze bardziej społeczeństwa. W styczniu, reagując na zapowiedź minister Kopacz o refundacji zabiegów sztucznej reprodukcji, Rada Episkopatu ds. Rodziny nazwała in vitro "rodzajem wyrafinowanej aborcji". Z kolei odnosząc się do niedawnego potwierdzenia przez premiera Tuska częściowej refundacji, przewodniczący Konferencji Episkopatu abp Józef Michalik zauważył: "Za cenę jednego życia, żeby dać przyjemność rodzicom i dać im dziecko, zabija się inne".

- Nie spodziewam się, żeby Episkopat pochwalił ustawę - mówi Gowin. - Liczę jednak na to, że ją zaakceptuje jako krok w dobrym kierunku. Przy obecnym bezprawiu dochodzi przecież do różnych patologii.

Niektórzy biskupi już nieoficjalnie przyznają, że jeśli uda się ustawę uchwalić w proponowanym kształcie, będzie to najlepsze prawo bioetyczne w Europie.

Przypomnijmy, co Jan Paweł II sądził o problemie ustanawiania niedoskonałego prawa, będącego jednak wynikiem możliwego w danej sytuacji kompromisu. W encyklice "Evangelium vitae", odnosząc się do o wiele poważniejszego moralnie problemu legalizacji aborcji, Papież pisał, że parlamentarzysta może poprzeć niedoskonałe prawo, które stanowiłoby postęp w dążeniu do moralnego ideału. "Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów" (p. 73).

W przypadku in vitro nie chodzi o poprawianie złego prawa - mamy do czynienia z bezprawiem, a to "skandaliczna sytuacja", jak na tych łamach napisał kilka tygodni temu bioetyk z PAT ks. Andrzej Muszala. Poseł Gowin wtóruje: "Obecnie panuje dżungla". I biskupi zdają sobie z tego sprawę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2008