Moja wina, twoja wina...

Diabeł miał wślizgiwać się furtkami. Księża, podczas specjalnej spowiedzi, próbowali je zamknąć. Kościół powiedział „nie”.

19.04.2015

Czyta się kilka minut

Kaplica Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia w Rybnie k. Sochaczewa / Fot. Józef Wolny / GOŚĆ NIEDZIELNY / FORUM
Kaplica Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia w Rybnie k. Sochaczewa / Fot. Józef Wolny / GOŚĆ NIEDZIELNY / FORUM

Forów na ten temat jest całkiem sporo. Można się z nich dowiedzieć, że:

„Za każdym złem stoi szatan, każda słabość człowieka ma swojego demona, każdy nałóg ma swojego demona (nawet jak ktoś wrąbie kiełbasę w piątek, stoi za tym konkretny demon)”.

„Wszystko, z czego się wyspowiadamy, jest zakończone, jednak nie możemy powrócić do tego grzechu, gdyż Szatan wróci z większą ilością demonów, aby nas do niego kusiły”.

„Jeśli ktoś jest po rozwodzie, a druga połówka weszła w inny związek, takie leczenie potrzebne jest na 100 procent”.
Takie „leczenie” – to spowiedź „furtkowa”.
 

Krąg
Na początku były Szczuki, malutka wieś między Łodzią a Warszawą. Dwustu mieszkańców, Ochotnicza Straż Pożarna, Sanktuarium Świętego Maksymiliana Marii Kolbego. W nim: replika bunkra głodowego z Oświęcimia i fragment sutanny Jana Pawła II. A także proboszcz, ks. Zdzisław Madzio, który wymyślił nowy rodzaj spowiedzi.

To było kilka lat temu. Nie wiadomo, kto potem nazwał ją „furtkową” – od „furtek”, przez które wchodzi wszędzie obecny diabeł. Mogły je otworzyć grzechy spowiadającego się, ale też jego krewnych lub przodków. Nowa spowiedź miała je zamykać. Służył do tego formularz tzw. zagrożeń duchowych.

Na seminarium Polskiego Stowarzyszenia Teologów Duchowości (odbyło się w Krakowie w czerwcu 2014 r.) zwolennicy tej praktyki przypominali: „Nawet spowiedź furtkowa może być furtką dla złego ducha. Nie należy dawać kartek z pytaniami świeckim ani ich publikować w sieci”.

Ksiądz Bartłomiej spowiadał „furtkowo” przez 4 lata: – Miałem kartkę, 5 stron. Była aktualizowana, chłopaki, to znaczy egzorcyści, coś później dopisywali. Tak było w naszym Kręgu Miłosierdzia. Ale nie wiem, jak spowiedź „furtkowa” wyglądała wśród tych, którzy robili to na własną rękę.

Krąg Miłosierdzia to nieformalna grupa księży, których spowiedź „furtkowa” połączyła. Według różnych źródeł, latem minionego roku liczyła od 350 do 600 kapłanów z całej Polski. Spotkania odbywali m.in. w Łodzi i Lublinie. Oraz w Rybnie, innej wsi na Mazowszu. Tu, we Wspólnocie Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia, „w domu, który wyglądał, jakby mieszkał w nim Duch Święty”, znaleźli przystań. Co czwartek dyskutowali o współczesnych zagrożeniach i o tym, jak można im zaradzić. W formularzu do spowiedzi przybywało pytań – ze względu na, jak dziś tłumaczą, „pojawianie się nowych zagrożeń lub pod zmienioną nazwą”.

Spowiedź „furtkowa” sprawiła, że po dwóch stronach stołu (już nie konfesjonału; praktyka odbywała się często w zakrystii) spotkali się księża i wierni podzielający wizję świata, w którym diabeł ujawnia się wszędzie.

– Wszędzie musi być normalność – tłumaczy ks. Bartłomiej. – Nie wypada posiadać jakichś dziwnych elementów związanych z innymi kulturami. Jestem katolikiem, więc mam krzyż, a nie Buddę. Jakim katolikiem jest człowiek, jeśli ma w pokoju dziesięciu Mahometów?

„Oczywiste jest, że z tych zagrożeń duchowych (...) trzeba się wyspowiadać, bo inaczej to jesteśmy jak dziurawe sito i przelatują przez Nas łaski”; „Czy otworzyłem furtkę złemu przez granie w gry komputerowe? Ciągle mnie mocno kusi, gdy tylko wejdę w komputer, żeby zagrać... I nie są to jakieś normalne pokusy, tylko aż zaczyna mnie w środku trząść” – pisali w internecie wierni korzystający ze spowiedzi „furtkowej”. Skarżyli się na spowiedź „hurtową” lub „z automatu”, praktykowaną w ich kościołach. Tęsknili za spowiednikiem, który potraktuje ich inaczej niż resztę. Będzie surowszy, mniej pobłażliwy, dopatrzy się większego problemu.

Jednak zdaniem Marcina Gajdy, psychoterapeuty i teologa, spowiedź „furtkowa” to – bardziej niż odpowiedź na potrzeby wiernych – efekt działania określonych środowisk duchownych. Na czym polegał ten mechanizm?

– Ludzie dzielą się swoimi trudami – np. kompulsywnymi zachowaniami, nawracającymi grzechami, chorobami w rodzinie – z księżmi, często ze środowisk charyzmatycznych. Ci interpretują te zjawiska jako takie, których podłoże jest demoniczne. Mówią: ktoś w twojej rodzinie, świadomie bądź nie, naraził się na działanie złych mocy, teraz potrzebna jest specjalna spowiedź – wyjaśnia terapeuta. Dodaje: – Ci ludzie chcieli pomóc, ale pobłądzili teologicznie. Stworzyli atmosferę, w której, gdy w drodze na spowiedź „furtkową” psuje się samochód, człowiek obwinia za to diabła.
Dziś, gdy jest już po wszystkim – bo tego, co wymyślił, zakazali biskupi – ks. Zdzisław Madzio nie chce odpowiadać na nasze pytania. „Za 20 minut mam mszę”. A po mszy? „Aby rozmawiać z dziennikarzem, jak zresztą każdy kapłan, muszę mieć zgodę biskupa. Szczęść Boże, biegnę do kościoła”.
 

Szatański Mayday
Na przełomie roku spowiedzi „furtkowej”, na prośbę Episkopatu, przyjrzała się komisja teologiczna Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W przygotowanej ekspertyzie członkowie komisji podkreślają, że tym, co odróżnia tę formę spowiedzi od tradycyjnego sakramentu pokuty, jest rozbudowany rachunek sumienia, który koncentruje się na pierwszym przykazaniu, a także modlitwa o uwolnienie, przybierająca czasami formę uroczystego egzorcyzmu. Aby przygotować się do niej prawidłowo, trzeba odpowiedzieć na setki pytań, które przypominają listę zagrożeń duchowych opracowanych kilka lat temu przez ks. Przemysława Sawę, prezbitera diecezji bielsko-żywieckiej.

Przykładowe formularze pytań można znaleźć na stronach internetowych. Furtki dla działalności demonicznej – jak twierdzą księża praktykujący tę formę spowiedzi – mogą otworzyć m.in. czytanie senników, palenie kadzidełek, granie w gry komputerowe (np. Diablo), słuchanie muzyki (np. techno, a także „uczestniczenie w koncertach i imprezach halowych typu Mayday”), noszenie biżuterii przywiezionej z Chin czy Egiptu (z „różnymi znakami czy napisami”), zażywanie leków homeopatycznych, korzystanie z medycyny chińskiej, uprawianie sztuk walki (zwłaszcza walk wschodnich, które „otwierają na energię kosmiczną”) czy czytanie książek (np. o Harrym Potterze).

Pytania zadawane przez spowiednika dotyczą spowiadającego się, jego rodziny oraz przodków. A w przypadku osób duchownych – także tzw. rodziny zakonnej. Spowiedź „furtkowa” może trwać nawet trzy godziny. „Jest pokusa, aby coś przeskoczyć, pominąć – np. pytanie o aborcję kapłana może się wydawać, że jest niepotrzebne – ostrzegał ks. dr Józef Hałabis podczas sympozjum w Krakowie. – A jednak jest potrzebne. W rodzinie mogło to mieć miejsce”.

„Bardzo często pozostałością po furtkach są lęki. Należy koniecznie powiedzieć o tych lękach spowiednikowi” – takie wskazówki czekają na jednej ze stron internetowych na przygotowujących się do spowiedzi.

Pytania zadaje podczas spowiedzi także kapłan. Ks. dr Józef Hałabis: „Potrzebna jest kartka, na której notuję sobie rozeznane demony. Np. duch nieczysty. Duch alkoholizmu. Duch myśli samobójczych. Dalej notuję, obok, osoby, które zraniły tę osobę, o których ona mówi, czy też były zranione. Zapisuję sobie imię tej osoby, która przychodzi. Czasami jest to potrzebne – rzadko – bo podczas spowiedzi ta osoba mdlała. Demon chciał przejąć władzę. Np. przy rozgrzeszeniu mówił: »Nie ma takiego grzechu«. Wcześniej zanotowane imię jest potrzebne, aby modlić się o interwencję Boga w takiej sytuacji. Kartkę tę trzeba potem zniszczyć w obecności penitenta” (podczas sympozjum, z którego pochodzi cytowana wypowiedź, rozmawiano też m.in. o tzw. uzdrowieniu międzypokoleniowym).
 

Księża-specjaliści
Według jej zwolenników, spowiedź „furtkowa” pomagała katolikom dojść do siebie po zetknięciu się z magią, okultyzmem, ezoteryką, „nieuporządkowaną” relacją z Bogiem; miała przynosić ulgę w radzeniu sobie z ranami przeszłości oraz konsekwencjami źle podjętych decyzji.

Ale rozgrzeszenie jej nie kończyło. Potem następowały dwie modlitwy: o uwolnienie oraz o napełnienie (ks. Hałabis: „Ewangelia mówi: człowiek został uwolniony i poszły złe duchy, ale jak pozostanie pusty, to tamte przychodzą z powrotem i stan człowieka może być gorszy”).

Na zakończenie kapłan pisał czasem na kartce radę dla spowiadającego się: potrzebujesz wzrastać, trzeba ci wspólnoty. Żeby stan, którego teraz doświadczasz, miał swój ciąg dalszy.

Jednak zdaniem ekspertów z komisji KUL, taka forma spowiedzi „jawi się jako prawdziwe zagrożenie duchowe”. Niepokój budzi łączenie sakramentu pokuty z elementami psychoterapii i egzorcyzmu. „Te trzy elementy należy wyraźnie od siebie oddzielić, gdyż stanowią one trzy różne płaszczyzny niesienia pomocy człowiekowi. Ich przekraczanie jest w większości przypadków przekraczaniem granic własnych kompetencji, co może prowadzić do poważnej szkody psychicznej i duchowej penitenta” – napisali w opinii teologowie.

Duchowni obawiali się, że przystając na praktykę spowiedzi „furtkowej”, dojdzie do „rozbicia jednego Sakramentu Pokuty iPojednania”, a wierni „w pogoni za nadzwyczajnością” mogą przestać przystępować do tradycyjnej spowiedzi, która w ich przekonaniu może stać się „bezwartościowa”. To z kolei może doprowadzić do pojawienia się „księży-specjalistów, namaszczonych lub samozwańczych »guru«, dysponujących monopolem na sprawowanie takiej czy innej formy sakramentu pokuty”.

W połowie marca, po przeczytaniu opinii teologów z Lublina, biskupi zakazali praktykowania spowiedzi „furtkowej”.
 

Zapominamy, nie wracamy
Mieszkańcy Rybna o spowiedzi „furtkowej” nie wiedzą nic. Siostry, owszem, znają i lubią. „Są tu z nami od lat”, „najpierw były trzy, teraz jest ich kilkanaście”, „często mają gości, autobusy przyjeżdżają na tablicach rejestracyjnych z całej Polski” – mówią pytani o sąsiadki. Bo tu, w Rybnie, każdy dla każdego jest sąsiadem. W miasteczku mieszka kilkaset osób, ostatni autobus do pobliskiego Sochaczewa odjeżdża przed szesnastą.

Siostry mieszkają na uboczu. Wiedzie do nich polna droga.

Po lewej – ogródek z uprawami, po prawej – druga działka, stoi na niej kilka małych domków. – Tam siostry latem nocują pielgrzymów – mówi nammieszkanka Rybna. Obie działki ogrodzone drewnianym płotem, na którym przy wjeździe od głównej ulicy stoi znak zakazu wjazdu. Pod nim tabliczka: „Nie dotyczy kapłanów”. Tuż przy domu zakonnym kilka drzew, na koronie jednego z nich obraz Jezusa z napisanym po angielsku „Jezu, ufam Tobie”. – To prezent od odwiedzającej nas pani z Anglii – przyznaje siostra, która otwiera nam drzwi.

Siostry Gertruda, Jana i Scholastyka, które rozpoczynały tworzenie wspólnoty, pojawiły się w Rybnie w 2001 r. Rok później bp Alojzy Orszulik powołał do życia Wspólnotę Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia. Dziś należy do niej kilkanaście zakonnic.

To tu zaczęli przyjeżdżać wierni. Także księża, którzy odprawiali w kaplicy sióstr msze i nabożeństwa. – Dwa tygodnie temu, kiedy siostry świętowały odpust Miłosierdzia Bożego, przyjechało mniej osób niż co roku – przyznaje mieszkanka Rybna.

Siostry o spowiedzi nie chcą rozmawiać. – Było, co było. Zapominamy o tym. Nie wracamy – przyznaje siostra, która przyjmuje gości. I zaprasza na mszę, która zaczyna się w południe.

Pół godziny przed nią część sióstr modli się w kaplicy. Uśmiechają się do nas zza krat. Pod oparciami/klęcznikami/ławkami mają: „Dzienniczek” siostry Faustyny, Pismo Święte, „Liturgię Godzin” i książkę o zagrożeniach duchowych.
Także proboszcz – w Rybnie jest od 18 lat, tylko kilku brakuje mu do emerytury – wydaje się zaskoczony pytaniami o spowiedź „furtkową”. – Siostry mają swoich księży, my tylko czasami odprawiamy u nich msze. Nie spowiadamy – przyznaje.

O tym, że Episkopat spowiedzi „furtkowej” zakazał, nie wie. – To już oficjalnie? – dopytuje.
 

Spowiedź do skutku
Opinia komisji teologicznej z KUL nie pozostawia wątpliwości. Pracujący nad nią teologowie wyliczają nadużycia i niebezpieczeństwa spowiedzi „furtkowej”.

Nadużyciem jest m.in. wprowadzenie modlitwy o uwolnienie, bo – jak przekonują autorzy ekspertyzy – „dodatkowa modlitwa o uwolnienie podważa skuteczność wcześniej udzielonego sakramentu rozgrzeszenia”. Stałym elementem jest także poszukiwanie nowych spowiedników, którzy potrafią zlokalizować „furtkę”, by ją zamknąć. Doprowadza to do „wielokrotnego powtarzania tej samej spowiedzi do skutku”, co może doprowadzić do „skrupułów oraz osłabienia wiary w nieograniczoną moc Bożego miłosierdzia”.

Komisja skrytykowała też prowadzony w trakcie spowiedzi rachunek sumienia i notatki, które w tym czasie sporządzają księża. Wreszcie przypomniała, że nie ponosimy odpowiedzialności za grzechy naszych przodków. „W samej spowiedzi zamiast tracić czas na szukanie szatańskich »furtek«, należy otwierać wiernych na słowo Boże, na zaufanie w moc Bożej łaski, na przemianę w myśleniu, by żyć Ewangelią w realiach swojego życia i powołania” – napisała komisja. Teologowie dodali też: „W takiej perspektywie »spowiedź furtkowa« jawi się nawet jako szatańska prowokacja.

Sakrament pokuty zamiast stać się miejscem spotkania człowieka z miłosierną miłością Boga, która uzdrawia i leczy, staje się napawającą lękiem konfrontacją z siłami zła”.

– Pomysł walki z demonicznymi zjawiskami – idea, że nieświadomie, bez udziału woli, można narazić się na działanie złych mocy – to przykład tego, jak magiczne myślenie jest obecne w Kościele – mówi Marcin Gajda. – Egzorcyzm w czasie chrztu, moja świadoma wolność, sakramenty, wybór Chrystusa – to wszystko przestaje mieć znaczenie, skoro ze złymi siłami, które na mnie działają, i tak muszę się rozprawić w sposób dodatkowy.

Zdaniem terapeuty spowiedź nie jest działaniem psychoterapeutycznym. Nawet jeśli pojawia się naturalna ulga – bo opowiedziało się o czymś, co było ciężarem – może też działać w drugą stronę.

– Nie mamy przecież pełnej wiedzy, co robili nasi przodkowie. Może zrobili coś złego, o czym nie wiemy? Zwłaszcza ludzie skrupulatni, dokładni mogli z takiej spowiedzi wyjść zdruzgotani, wpaść w panikę i lęk – mówi terapeuta.
 

Nazwijmy ją „dokładną”
„Całość jest zbyt ogólnie napisana, zbyt przefilozofowana, nie wprost – skarżyli się w sieci zwolennicy spowiedzi „furtkowej” po tym, jak ogłoszono opinię komisji z KUL. – Można by powiedzieć, że mamy tylko kapłanów rozumu, teologów, a potrzeba kapłanów prostych, zwyczajnych, którzy pójdą do ludzi z prostym słowem i przysłowiową szklanką wody, nie z wykładami teologicznymi”. Nierzadko podważano stanowisko teologów, np. zdanie, że „także szatan jest ontologicznie dobry, a zło, które czyni, wynika z wolności decyzji”. I radzono: „Co teraz robić? Moim zdaniem, można spokojnie pomijać określenie »spowiedź furtkowa«, w zamian stosować określenie »spowiedź dokładna«”.

O ile jednak opinię komisji teologów można było jeszcze kontestować, o tyle po zakazie wydanym przez Episkopat w środowiskach związanych ze spowiedzią „furtkową” zapanowała konsternacja.

Niektórzy, jak ks. Bartłomiej, przyznają teraz: – Nie wszyscy, którzy przystępowali do spowiedzi „furtkowej”, rozumieli ją właściwie. Byli wśród nich „zdobywacze rekolekcji”, poszukiwacze nowych duchowych doznań. Może była w tym jakaś pycha, która pozwalała im uznać, że pewna określona forma spowiedzi jest lepsza od innych?

Ks. Bartłomiej dodaje: – Trzeba być wiernym Episkopatowi. Jeśli biskupi dopatrzyli się w spowiedzi „furtkowej” czegoś złego, to może za jakiś czas wszyscy to zrozumiemy. Każdy z księży przyrzekał wierność biskupowi. Jeśli ktoś teraz się sprzeciwia tej decyzji, to znaczy, że działa na niego duch buntu.

Zdaniem kapłana ostatnie lata nie były wcale stracone. – To jest tak: gdy stawia się klocki, czasem postawi się coś źle i trzeba zburzyć, by zbudować na nowo – mówi. – Świadomość ludzi i tak się bardzo zmieniła. Jeszcze 10 lat temu nie pamiętam, żeby w ogóle mówiono o walce duchowej. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2015