Mniejszość i większość

Niemieccy Żydzi odnieśli sukces, potem spotkała ich katastrofa.

09.09.2012

Czyta się kilka minut

Jesienią 1743 roku przed berlińską Rosenthaler Tor stanął czternastoletni chłopiec. Była to jedyna brama, przez którą wpuszczano do miasta Żydów (i bydło). Nazywał się Mojżesz Mendelssohn i został słynnym filozofem, może najważniejszym niemieckim myślicielem epoki, zaraz po Kancie. Niecałe dwieście lat później, po dojściu Hitlera do władzy, młoda Hannah Arendt, filozofka i w pewnej mierze spadkobierczyni Mendelssohna, uciekała do Czech po tygodniu spędzonym w kazamatach gestapo...

Pomiędzy tymi datami rozpościerają się dwa stulecia tego, co w zależności od interpretacji zwać można nieudaną żydowsko-niemiecką symbiozą, fatalnym zauroczeniem Żydów Niemcami i ich kulturą, nieodwzajemnioną miłością, narastającymi prześladowaniami, których zwieńczeniem była Zagłada. Albo – jak przytomnie zauważa autor tej opowieści, nieżyjący już izraelski historyk i dziennikarz rodem z Wiednia, Amos Elon – niebywałym sukcesem, kiedy niewielka grupa ludzi (niecały procent mieszkańców) zdołała się zintegrować i wywrzeć przemożny wpływ na kulturę, politykę i gospodarkę swojego kraju. Rzeczywiście: niemieccy Żydzi, zwłaszcza ci, którym emancypacja się powiodła (to ich historię przeczytamy), odnieśli sukces. W niesprzyjających warunkach ciągłych ograniczeń, notorycznych szykan, nieskrywanego antysemityzmu wydali z siebie nieproporcjonalnie dużą liczbę ludzi zdolnych i bardzo zdolnych, osobistości wybitnych i dzielnych, choć czasem też intelektualnie i moralnie miernych, które, bez przesady, nierzadko zdecydowały o kształcie tego, co dzisiaj umownie zwiemy nowoczesnością.

Lista znanych nazwisk przytoczonych przez Elona może oszałamiać: Majmon, Heine, Marks, Freud, Einstein, Kafka, Benjamin. Pisarze, uczeni, bankierzy i przemysłowcy, ludzie kultury i polityki, zresztą z różnych opcji: socjaliści (Marks, Börne), liberałowie (Jacoby), zdeklarowani reakcjoniści, a nawet antysemici (Stahl), zwolennicy asymilacji i protosyjoniści, tradycjonaliści i przechrzty, naiwni hurra-patrioci, „prawdziwi Niemcy” i ludzie sceptyczni, kwestionujący zastany ład, zwolennicy postępu, a przynajmniej daleko zakrojonych reform. Losy wielu są dobrze znane i opisywano je po wielekroć, trudno jednak czynić Elonowi zarzuty, że tworząc syntezę, zajmuje się postaciami emblematycznymi, chociaż trzeba przyznać, że traktuje nieco po macoszemu losy żydowskiego proletariatu i biedoty, a taka przecież też była w Niemczech. Co ważniejsze, barwna i pełna paradoksalnych anegdot książka stawia pytania dotyczące nie tylko niemieckich Żydów i ich niejednoznacznych losów, ale znacznie ogólniejszych mechanizmów społecznych, które wytworzyły się w swoistym laboratorium nowoczesności, jakim były XIX-wieczne Niemcy.

Co to znaczy być mniejszością i tworzyć kulturę dla i w języku większości (Heine, Auerbach)? Czy integracja może się udać, jakie są jej granice i jakie powinny być zobowiązania asymilanta wobec mniej wyemancypowanych współbraci, a jakie wobec państwa prowadzącego wstrętną politykę (wyjątkowo tragiczny przypadek Waltera Ratheneua, ale też wszystkich żydowskich intelektualistów, którzy, z chlubnym wyjątkiem Karla Krausa, Einsteina i Róży Luksemburg, słowem i czynem wsparli wilhelmiński militaryzm i wojnę)? Kto miał rację: ci, którzy nie wierzyli w integrację i chcieli wyjeżdżać, jak Gershom Scholem, czy może ci, jak bracia Scholema, którzy trwali „na stanowiskach” do końca, pomimo Hitlera – jeden jako niemiecki patriota, wyrzucony z kraju przez nazistów, co nie wpłynęło na jego poglądy, a drugi jako komunista, zamordowany w Buchenwaldzie?

I najważniejsze pytanie: jak patrzeć na historię zakończoną zagładą? Nie chodzi o jałowe gdybanie, czy musiało do tego dojść. Już raczej: czy w związku z tym, co wiemy dzisiaj, mamy prawo uznać integracyjne wysiłki poprzednich pokoleń i ich wkład w dobrobyt i rozwój państw, w których żyli, za zaślepienie, fanaberię, frajerstwo? A może – i tak radzi Elon – „zobaczyć ich w kontekście czasów, uznać ich wiarygodność, zrozumieć, dlaczego tak a nie inaczej postrzegali siebie i innych”. A to wszystko bez gwarancji, że wyniesiemy jakąś naukę na przyszłość.


PIOTR PAZIŃSKI jest pisarzem, dziennikarzem, eseistą, krytykiem literackim i tłumaczem. Od 2000 r. redaktor naczelny miesięcznika „Midrasz”. Laureat Paszportu „Polityki” w dziedzinie literatury (2009) za debiutancką powieść „Pensjonat”. Prócz tego opublikował „Labirynt i drzewo. Studia nad »Ulissesem« Jamesa Joyce’a” (2005) oraz „Dublin z Ulissesem” (2008).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2012