Młodszy brat„S”

Do Niezależnego Zrzeszenia Studentów garnęli się ludzie pragnący innej, lepszej Polski. W latach 1980-1981 pierwsze pokolenie NZS-u tworzyło legalną organizację, wzorowaną na NSZZ "Solidarność". Pod koniec lat 80. ich następcy organizowali happeningi i toczyli bitwy z milicją. A w wolnym już kraju mnogość dawnych członków NZS wśród polityków przyczyniła się nawet do postawienia tezy, że to "NZS rządzi Polską".

14.09.2010

Czyta się kilka minut

Strajk studentów Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu zmobilizował NZS także na innych uczelniach; październik 1981 r. / fot. IPN /
Strajk studentów Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu zmobilizował NZS także na innych uczelniach; październik 1981 r. / fot. IPN /

Kiedy w Gdańsku rodziła się Solidarność, także studenci rozpoczęli starania w celu stworzenie własnej niezależnej organizacji. Już we wrześniu 1980 r. powstał Tymczasowy Komitet Założycielski Niezależnego Zrzeszenia Studentów Polskich Uniwersytetu Gdańskiego. Tworzyli go m.in. Andrzej Zarębski, Donald Tusk, Paweł Huelle i Jacek Jancelewicz. Kolejne Komitety Założycielskie zaczęły powstawać na uczelniach w całym kraju - i niemała była w tym zasługa ludzi, którzy wcześniej działali w Studenckich Komitetach Solidarności.

Nowy rok akademicki 1980/1981 rozpoczynał się na uczelniach w atmosferze wrzenia. Pojawiało się wiele pomysłów stworzenia - czy też reaktywowania - niezależnych organizacji studenckich, jak np. Wici czy Młodzi Demokraci.

Jednak to NZS działał najprężniej - i już w październiku jego członkom udało się stworzyć podstawy ogólnopolskiej organizacji. W Zjeździe Delegatów Komitetów Założycielskich Niezależnych Organizacji Studenckich wzięli udział reprezentanci 59 grup założycielskich. Przyjęto statut organizacji oraz wybrano tymczasowe władze: Ogólnopolski Komitet Założycielski, w skład którego weszli: Mirosław Augustyn, Piotr Bikont, Wojciech Bogaczyk, Stefan Cieśla, Jacek Czaputowicz, Teodor Klincewicz, Barbara Kozłowska, Maciej Kuroń, Krzysztof Osiński, Leszek Przysiężny, Marek Sadowski.

Strajk założycielski

Nowa organizacja deklarowała działanie na rzecz demokratyzacji i poszerzenia autonomii w środowisku akademickim, zapewnienia godziwych warunków materialnych dla studentów oraz ich rodzin, odideologizowania nauki.

Władze Zrzeszenia - na razie przecież nielegalnego - starały się zarejestrować organizację na zasadach określonych dla związków zawodowych, co pod względem prawnym było założeniem dość karkołomnym. Taki wniosek złożono do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Jednak władze obawiały się zagrożenia ze strony NZS-u, i nie zamierzały doprowadzić do wzmocnienia jego pozycji. Sąd stwierdził więc, że nie ma podstaw do rejestracji NZS-u na zasadzie związku zawodowego i skierował studentów do ministra nauki, szkolnictwa wyższego i techniki, który miał podjąć decyzję o legalizacji Zrzeszenia.

W tym czasie akademickie organizacje NZS-u działały już bardzo prężnie: stawiały władzom uczelni postulaty, przyjmowały w swoje szeregi kolejnych członków. Ale minister nauki Janusz Górski grał na zwłokę i starał się nie dopuścić do szybkiego zarejestrowania Zrzeszenia.

Do przełamania impasu przyczynił się dopiero strajk, który rozpoczął się w Łodzi. Poparcia dla lokalnego protestu udzielił Ogólnopolski Komitet Założycielski, a członkowie NZS-u z wielu ośrodków akademickich proklamowali akcje solidarnościowe. Szacuje się, że wzięło w nich udział nawet 34 tys. studentów. Władze przystąpiły do negocjacji - i zmuszone były nie tylko podpisać ze studentami porozumienie, ale także zalegalizować NZS. Co uczyniły 17 lutego 1981 r.

Demokratycznie i żywiołowo

W kwietniu 1981 r. odbył się w Krakowie I Zjazd NZS. Uczestniczyło w nim 264 delegatów, reprezentujących 80 tys. członków organizacji. Wybrano władze krajowe: Krajową Komisję Koordynacyjną. W skład prezydium weszli Jarosław Guzy, Wojciech Walczak, Leszek Przysiężny, Teodor Klincewicz, Konstanty Radziwiłł, Barbara Kozłowska, Maciej Kuroń, Jacek Czaputowicz, Jacek Rakowiecki. Zjazd był dość chaotyczny. Jarosław Guzy, wybrany wtedy przewodniczącym NZS-u, wspominał po latach, że "dał o sobie znać żywioł (...) było wprawdzie bardzo demokratycznie, ale plagą było bezproduktywne i chaotyczne gadulstwo".

Członkowie Zrzeszenia działali na wielu polach. Z jednej strony animowali małe inicjatywy społeczne, organizowali samokształcenie, m.in. zakładając biblioteki, w których udostępniano publikacje "drugiego obiegu". Organizowano wykłady na tematy przemilczane w oficjalnej dyskusji naukowej. Wielką popularnością cieszyły się spotkania z działaczami opozycji demokratycznej. Organizacje NZS-u szczebla uczelnianego czy nawet wydziałowego wydawały swoje gazetki. Działalność wydawnicza obejmowała też książki, zwłaszcza odsłaniające "białe plamy" historii (zbrodnia katyńska, historia ZSRR) oraz dzieła autorów przemilczanych w oficjalnym obiegu (Witold Gombrowicz, George Orwell itd.).

NZS angażowało się także w sprawy ważne dla całego środowiska akademickiego. Specjalna komisja opracowała autorski projekt nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Prowadzono działalność polityczną, m.in. zakładano uczelniane Komitety Obrony Więzionych za Przekonania. To właśnie one były główną siłą w marszach organizowanych w maju 1981 r. pod hasłem uwolnienia więźniów politycznych - m.in. działaczy Konfederacji Polski Niepodległej, ale także innych, np. znanego dziś piosenkarza Macieja Maleńczuka, który został ukarany za odmowę służby wojskowej. Szacuje się, że w marszach uczestniczyło 23 tys. studentów. Odbiły się one echem w całym kraju i wzbudziły zaniepokojenie władz, które obawiały się wybuchu zamieszek.

Mimo wyboru przewodniczącego, w NZS-ie nigdy nie było osoby uważanej za jedynego niekwestionowanego przywódcę. Zrzeszenie nigdy też nie stało się sprawnie działającą strukturą. Przewodniczący NZS-u z tamtych lat, Jarosław Guzy, wspominał, że "NZS miał rys anarchistyczny, był cały czas w ruchu i nie stał się systematycznie działającą organizacją (...) [jako władze Zrzeszenia] byliśmy w specyficznej sytuacji osamotnionych liderów".

Zawieszeni, internowani

Jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego władze PRL obrały kierunek na konfrontacje ze środowiskiem akademickim, w tym z NZS-em. Najpoważniejszym konfliktem był spór w sprawie rektora Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu. Środowisko akademickie oraz NZS żądały jego ustąpienia. Mimo że on sam skłonny był zrezygnować, to jednak władze sprzeciwiały się temu rozwiązaniu, świadomie eskalując konflikt. W proteście przeciw rektorowi radomskiej uczelni organizacje NZS-u w całym kraju prowadziły strajki. Innym wydarzeniem, które zwiastowało nadejście stanu wojennego, był milicyjny szturm na Wyższą Oficerską Szkołę Pożarnictwa, której studenci zaprotestowali przeciw ich podległości ministerstwu spraw wewnętrznych. Władze rozprawiły się z nimi zdecydowanie: w szturmie na szkołę brali udział nawet antyterroryści.

Po 13 grudnia 1981 r. NZS został zawieszony, a już w styczniu 1982 r. władze PRL podjęły decyzję o rozwiązaniu Zrzeszenia. Tak zdecydowanych środków nie podjęto nawet przeciwko Solidarności (formalnie zdelegalizowano ją jesienią 1982 r.). W oficjalnych mediach atakowano działaczy NZS-u za "awanturnictwo" oraz "dążenie do konfrontacji". Władze rozważały nawet postawienie krajowego kierownictwa NZS-u przed sądem, ale ostatecznie odstąpiły od tego pomysłu.

O tym, że rządzący oceniali Zrzeszenie jako poważne zagrożenie, świadczy fakt, że w czasie trwania stanu wojennego władze internowały aż 410 członków NZS-u (ogółem internowano 463 studentów). W ten sposób działacze NZS-u byli drugą pod względem liczebności grupą internowanych po członkach Solidarności. W obozach internowania znaleźli się m.in. Włodzimierz Biały, Wojciech Bogaczyk, Jacek Czaputowicz, Jarosław Guzy, Marek Jurek, Bogdan Klich, Barbara Kozłowska, Maciej Kuroń, Leszek Przysiężny, Jacek Rakowiecki, Agnieszka Romaszewska, Zbigniew Rykowski.

Po tym ciosie nie udało się stworzyć nowych - podziemnych już - krajowych władz NZS-u. Organizowano natomiast zdecentralizowane, zakonspirowane grupy - jak Ruch Oporu w Krakowie czy Akademicki Ruch Oporu we Wrocławiu. Wydawano prasę podziemną, kolportowano ulotki, organizowano demonstracje w rocznicę rejestracji Zrzeszenia, a także święta 1 i 3 Maja oraz 11 Listopada.

Wielu dawnych działaczy Zrzeszenia, bogatych w doświadczenia z okresu legalnej działalności, brało udział w zakładaniu innych organizacji, np. pacyfistycznego ruchu "Wolność i Pokój" czy Pomarańczowej Alternatywy. Ale działalność samego NZS-u zaczęła po stanie wojennym zamierać.

Nowe pokolenie

W połowie lat 80. do głosu zaczęło dochodzić kolejne pokolenie studentów. Część z nich z działalnością opozycyjną zetknęła się jeszcze w czasie nauki w szkołach średnich - i dla nich NZS był nazwą-symbolem, pod którego auspicjami starali się rozkręcać nową działalność opozycyjną. Tworzyli struktury uczelniane, a następnie także regionalne. Na początku 1987 r. doszło do spotkania, nazwanego II Zjazdem NZS, po którym działacze z Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Łodzi, Katowic, Radomia, Lublina, Gdańska i Poznania odtworzyli władze krajowe. Powrócili do używanej w 1981 r. nazwy Krajowa Komisja Koordynacyjna i powołali prezydium, w którym Tomasz Ziemiński reprezentował Warszawę, Sławomir Onyszko Kraków, a Ryszard Czarnecki Wrocław.

Poszczególne ośrodki różniły się pod względem ideowym. Warszawa postrzegana była przez inne miasta jako bastion lewicowości. Z kolei Wrocław i Lublin reprezentowały "skrzydło" narodowo-katolickie. Pod koniec 1987 r. na przewodniczącego prezydium Krajowej Komisji Koordynacyjnej wybrano Wojciecha Bogaczyka, studenta KUL, który działał wcześniej we władzach krajowych legalnego NZS-u. Rzecznikiem został Ryszard Czarnecki. W ten sposób przewagę we władzach Zrzeszenia zdobyli działacze jednej z "frakcji". Równowaga została zachwiana, co doprowadziło do konfliktu i podziału wewnątrz organizacji. Konflikt zakończył na dobre dopiero III Zjazd NZS we wrześniu 1988 r. Wybrano na nim nowe władze, a w składzie prezydium znaleźli się m.in. Andrzej Sosnowski, Roman Szymanda, Tomasz Ziemiński oraz Grzegorz Schetyna.

Prócz prowadzenia własnych akcji, studenci z podziemnego NZS-u pomagali przy organizowaniu druku i kolportażu publikacji podziemnej Solidarności czy Solidarności Walczącej. Nową inicjatywą była też działalność Radia NZS, organizowanego na podobieństwo podziemnego Radia "Solidarność". Dzięki konstruowanym chałupniczą metodą nadajnikom "wchodzono" na fale radiowe (często np. Programu III Polskiego Radia) i nadawano wcześniej nagrane audycje.

NZS działał nielegalnie, w podziemiu, ale w drugiej połowie lat 80. jego aktywność była na uczelniach widoczna. Studenci - ci niezaangażowani - popierali działania NZS-u. Badania przeprowadzone przez Ośrodek Badań Społecznych Zrzeszenia Studentów Polskich (oficjalnej organizacji studenckiej) wykazały, że w maju 1988 r. 55,9 proc. środowiska studenckiego deklarowało, że w "potencjalnych warunkach rozszerzonego pluralizmu" chciałoby należeć do NZS-u (z kolei 28 proc. deklarowało, że chciałoby należeć do organizacji katolickich, a 13 proc. do oficjalnego Zrzeszenia Studentów Polskich).

Kontrofensywa ’88

W 1988 r. przez kraj przetoczyła się fala protestów studenckich, które przeszły do historii jako "kontrofensywa NZS".

Rozpoczęła się od obchodów rocznicy wydarzeń marcowych 1968 r. Protesty miały najczęściej charakter happeningów, a jednym z najważniejszych stawianych postulatów była reforma szkolenia i służby wojskowej studentów. Przykładowo w Warszawie zorganizowano happening, który miał formę defilady, na której grano marsze wojskowe i piosenki z festiwalu piosenki wojskowej w Kołobrzegu. Sporządzono atrapy okrętów i czołgów, niesiono transparenty "Nie Znoszę Studentów" oraz "Rambo z nami".

Największe nasilenie protestów, w których brali udział studenci z wielu miast równocześnie, miało miejsce w maju 1988 r. - w czasie, gdy trwały strajki robotnicze albo zaraz po nich (strajk w Nowej Hucie został spacyfikowany przez milicję). Była to także manifestacja siły NZS-u, które w połowie roku 1988 działało już w 31 szkołach wyższych. W związku z tym władze krajowe NZS przystąpiły do starań o wyprowadzenie organizacji z podziemia i jej ponowne zarejestrowanie. Władze PRL-u jednak nie chciały wyrazić zgody na taką możliwość. Aby wywrzeć nacisk, NZS zorganizowało kolejne strajki w październiku. Także one zakończyły się sukcesem - strajkowano na wielu uczelniach w kraju - ale droga do ponownej rejestracji była jeszcze daleka.

Wobec Okrągłego Stołu

Wczesną wiosną 1989 r. NZS starało się włączyć w obrady Okrągłego Stołu, mimo że zdania we władzach Zrzeszenia były podzielone. Radykalni działacze wykluczali negocjacje z komunistami jako niemoralny kompromis i obawiali się, że strona "solidarnościowa" użyje NZS-u jako karty przetargowej. Zapadła jednak decyzja o przystąpieniu do Okrągłego Stołu i postawiono trzy główne cele: przywrócenie statusu prawnego NZS-u z 1981 r., zmiana ustawy o szkolnictwie wyższym, reforma służby wojskowej i szkolenia wojskowego studentów.

Jak się okazało, wcześniejsze obawy nie były bezpodstawne: przy głównym stole zabrakło miejsca dla reprezentanta NZS-u Tomasza Ziemińskiego. Działacze komentowali wówczas, że usunięto go na kilka dni przed rozpoczęciem obrad, bo chciano się pozbyć kogoś, kto mógłby się nie zgodzić na podpisanie kontraktu, w którym "sprzedano" by NZS. Dla członków Zrzeszenia znalazły się miejsca jedynie w "podstolikach".

Przy Okrągłym Stole nie udało się uzyskać od władz wiążącej obietnicy w sprawie legalizacji NZS-u; nie rozwiązano też kwestii służby wojskowej, zaś zmiany prawa dotyczącego szkolnictwa wyższego były minimalne. Symbolicznym gestem było niewysłanie reprezentanta Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS na podpisywanie porozumienia Okrągłego Stołu, choć dla NZS-u przewidziano jedno miejsce przy stole głównym. Największym problemem w rejestracji Zrzeszenia był zapis w statucie zapewniający studentom prawo do strajków - władze argumentowały, że w świetle przepisów prawa to niemożliwe.

Obawy władz, obawy "dorosłej" opozycji

Główny powód był jednak taki, że Zrzeszenie zostało uznane przez władze PRL za "opozycję niekonstruktywną". Jednak to same władze często prowokowały studentów do konfrontacji. Świadczą o tym np. zajścia w Krakowie w lutym 1988 r., gdy na trasie przemarszu wiecu NZS-u milicja ustawiła blokadę, a agresywne zachowanie milicjantów doprowadziło do starć, wybuchły zamieszki. Z tłumu leciały kamienie, milicja odpowiadała gazem łzawiącym. Zatrzymano wielu uczestników manifestacji. Obrażenia odniosło kilkunastu funkcjonariuszy; zdewastowanych zostało wiele pojazdów milicji.

Obawy co do Zrzeszenia żywiło też kierownictwo Solidarności, które bało się radykalizacji postaw studentów. Przykładowo, Jacek Kuroń nawoływał do pójścia studentom na rękę, bo należy się obawiać "nielegalnej, masowej, dużej organizacji, w której zachodzi szybki proces radykalizacji (...) większość chce się rejestrować z tym głupim wpisem, teraz jak my zostawimy, to wszyscy się przesuną na tych radykałów i mamy rzeczywiście gówno na głowie, z którym nie wiadomo, co zrobić".

Sprawę poprawek do ustawy, które ułatwiłyby rejestrację NZS-u, omawiano na posiedzeniach rządu PRL. Jednak nikt z obozu władz nie miał zamiaru pomagać studentom. Tylko rzecznik rządu Jerzy Urban cynicznie, ale i dość trafnie stwierdził, że "studenci to jest przyszła inteligencja, przyszła kadra kierownicza, to są ci, którzy tak czy inaczej podzieleni w przeszłości na różne orientacje polityczne będą odgrywać istotną rolę w życiu kraju, i po cóż nam to, że myśmy im nie dali tego, czego oni w młodości pragnęli".

Ostatecznie do ponownej legalizacji NZS-u doszło dopiero dzięki wsparciu pierwszego niekomunistycznego rządu, na którego czele stał Tadeusz Mazowiecki.

"NZS rządzi Polską"

Cechy charakterystyczne dla ludzi młodych - dynamika, indywidualizm - wyróżniały nie tylko poszczególnych działaczy, ale w ogóle cały ruch NZS-u. Rys ten można uchwycić zarówno u pierwszych NZS-owców z lat 1980-81, jak też u "zadymiarzy" z końca lat 80.

Poczucie autonomii i niezależności nie zawsze wychodziło Zrzeszeniu na dobre. Nieraz nie udało się zapanować nad żywiołem. Poszczególne ośrodki najsilniej współdziałały w momentach kryzysowych, ale gdy niebezpieczeństwo było zażegnane, do Zrzeszenia bardziej pasowało określenie federacja niż organizacja. Studentów różnił światopogląd i wyznawane wartości. Sporo różniło też oba pokolenia: to z początku lat 80. tworzyło NZS studentów poszukujących, otwartych na nowe idee, którzy zachłysnęli się "karnawałem Solidarności". To z końca lat 80. było z jednej strony bogatsze o doświadczenia starszych kolegów, a z drugiej bardziej kontestacyjne i nieustępliwe. Nie identyfikowało się też tak mocno z Solidarnością, stało na stanowisku jak najmniejszych kompromisów i było gotowe walczyć o swoje ideały.

Wspólne obu pokoleniom było to, że w latach 1980-1989 NZS przyciągało do siebie aktywnych młodych ludzi z pomysłami na życie. Wielu z nich osiągnęło w wolnej Polsce sukcesy zawodowe. Mnogość dawnych członków NZS-u wśród polityków przyczyniła się nawet do postawienia przez niektórych tezy, że to "NZS rządzi Polską". Rzeczywiście, do Zrzeszenia należeli politycy z wielu ugrupowań, jak Bogdan Zdrojewski, Jan Maria Rokita, Grzegorz Schetyna, Mariusz Kamiński, Ryszard Czarnecki, Przemysław Gosiewski, Paweł Graś, Marek Jurek, Bogdan Klich. Wielu zostało cenionymi specjalistami działającymi w administracji publicznej, jak Janusz Kurtyka czy Jacek Czaputowicz. Jeszcze inni działają na polu naukowym, w biznesie czy mediach, nie tylko tych poważnych - członkiem NZS-u był obecny redaktor naczelny magazynu "Playboy" Marcin Meller.

TOMASZ KOZŁOWSKI (ur. 1984) jest historykiem, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN i członkiem Stowarzyszenia Archiwum Solidarności. Autor książki "Bunt w bydgoskim Areszcie Śledczym w 1981 roku. Przejaw choroby więziennictwa w schyłkowym okresie PRL" (Warszawa 2010). Zajmuje się badaniami dotyczącymi ruchów społecznych 1980-1981: Solidarności, NZS-u, "Solidarności" Rolników Indywidualnych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „30 lat NZS (38/2010)