Misja eksa

Był czas, gdy władze PRL testowały możliwość wykorzystania krakowskiego arcybiskupa Wojtyły w grze przeciw prymasowi Wyszyńskiemu. Pomóc miał im w tym pewien były jezuita.

20.05.2019

Czyta się kilka minut

Prymas Stefan Wyszyński i metropolita krakowski Karol Wojtyła podczas wakacji, lata 70. / LASKI DIFFUSION / EAST NEWS
Prymas Stefan Wyszyński i metropolita krakowski Karol Wojtyła podczas wakacji, lata 70. / LASKI DIFFUSION / EAST NEWS

Jesienią roku 1965, po wysłaniu listu do biskupów niemieckich – ze słynną deklaracją „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – Kościół w Polsce jest na wirażu. Musi tłumaczyć wiernym sens Orędzia do Niemców i stawić czoło krytyce, a nawet aktom agresji.

Władze PRL wykorzystują do walki z Kościołem falę autentycznego społecznego niezadowolenia, jaką wywołał gest biskupów – wykonany zaledwie 20 lat po II wojnie światowej, i to w sytuacji, gdy w swej masie Niemcy (państwo i społeczeństwo Republiki Federalnej; komunistyczna NRD to osobna historia) ani nie byli gotowi przepraszać, ani nie uznali jeszcze powojennej granicy.

W tej kampanii władzom pomagają lojalni wobec nich duchowni. Wśród nich ks. Julian Humeński: członek ruchu „księży patriotów”, mianowany przez władze generalny dziekan Ludowego Wojska Polskiego i były jezuita (w języku jezuitów tacy jak on nazywani są „eksami”, tj. członkami zakonu, którzy go definitywnie opuścili lub zostali usunięci).

W styczniu 1966 r. Humeński otrzymuje sekretną misję.

Walka o rząd dusz

Cofnijmy się w czasie. Po 1945 r. w komunistycznej Polsce konflikt państwa z Kościołem to chleb powszedni. Dla religii („opium ludu”, jak głosi marksizm) nie ma miejsca; zastąpić ma ją ideologia materialistyczna. W apogeum stalinizmu (1948-54) polityka wyznaniowa przybiera skrajną postać, a jej „ukoronowaniem” jest izolacja prymasa Stefana Wyszyńskiego (1953-56).

Kościół, który był już na drodze do utraty autonomii, wykorzystuje szansę, jaką daje względna liberalizacja w okresie Października ’56. Prymas odzyskuje wolność i ściąga cugle: wzmacnia struktury Kościoła, osłabia wpływ lojalnych wobec państwa księży i pokazuje, że duchowieństwo jest wierne Watykanowi. Po 1956 r. trwa więc chwilowe zawieszenie broni między państwem a Kościołem. Gra toczy się o to, aby w Polsce nie wybuchło antysowieckie powstanie – jak na Węgrzech.

Z czasem, gdy ekipa I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki umacnia swą pozycję, relacje państwo–Kościół wracają na tory inspirowanej przez władze konfrontacji – choć bez takich represji jak w powojennej dekadzie. Jedną z osi sporu jest Milenium: nadchodzące obchody tysiąclecia chrztu Polski. Kościół wyprzedza państwo w rocznicowym maratonie. Śluby Jasnogórskie (sierpień 1956 r., powtórzone w maju 1957 r.) i Wielka Nowenna (1957-66) przygotowują wiernych do Milenium (1966). Ale ten program duchowej odnowy narodu jest nie w smak Gomułce, który patrzy na nią przez filtr polityczny i dostrzega tylko zagrożenie. Zarzucając Wyszyńskiemu „ofensywę wojującego klerykalizmu”, od 1958 r. zaczyna dokręcać śrubę. Władze inicjują też konkurencyjne obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego. Stawką jest zdobycie rządu dusz Polaków.

Do listopada 1965 r. trwa „milenijne przeciąganie liny”. Kościół, mimo ograniczeń, nie ustaje w przygotowaniach do obchodów jubileuszu, ekipie Gomułki zaś brakuje pomysłu, jak wyjść z impasu i – parafrazując słynne wtedy słowa pierwszego sekretarza – pokazać, kto tu jest gospodarzem.

Niespodzianie „pomaga” jej Kościół. Orędzie do Niemców staje się potężnym katalizatorem konfliktu o Milenium. Wystosowane podczas ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II, jest zaproszeniem do udziału w jubileuszu chrztu i braterskim wyciągnięciem ręki do pojednania. Ale dla władzy ma charakter politycznej prowokacji. Tę opinię podziela początkowo ogół Polaków, którzy na takie polsko-niemieckie gesty nie są gotowi.

Ekipa Gomułki wykorzystuje list biskupów do wściekłej propagandowej ofensywy przeciw jego autorom. Uczestniczą w niej nie tylko państwowe media, lecz także instytucje i aparat partyjny; swoje trzy grosze dodają niektórzy ludzie nauki i kultury. W antyorędziowej kampanii argumenty mieszają się z kłamstwami.

Komuniści wykorzystują w niej także lojalnych duchownych.

„Ksiądz patriota”

Formacja tych tzw. „księży patriotów” (nazwa ma sugerować, że patriotą jest tylko ten, kto popiera komunizm) powstaje w końcu lat 40. – z inspiracji Stalina i w oparciu o wzorce sowieckiej Cerkwi, zinfiltrowanej przez NKWD. Władze wykorzystują słabości księży, ich ambicje, konflikty z przełożonymi. W swym apogeum ruch skupia ok. tysiąca księży (10 proc. ogółu), lecz słabnie już w połowie lat 50. Dzięki wsparciu władz zostaje reanimowany w 1959 r. Od czasu do czasu, jak w przypadku wojny o Milenium, „księża-patrioci” są wprost angażowani do walki z Kościołem.

Jednym z nich jest Julian Humeński. Urodzony w 1911 r. w galicyjskiej Kołomyi, w wieku 15 lat wstępuje do zakonu jezuitów (tak wczesne przystąpienie było wtedy możliwe). Kształci się w zakonie, studiuje na Wydziale Filozoficznym w Krakowie i na Bobolanum w Lublinie. W 1938 r. przyjmuje święcenia. Jest superiorem domu zakonnego w Zakopanem (1944-46), później kieruje Wydawnictwem WAM i zostaje redaktorem „Posłańca Serca Jezusowego”.


Czytaj także: Bartłomiej Noszczak: Szpieg dwóch prymasów


W 1948 r., po konflikcie z przełożonymi, samowolnie opuszcza zakon – i podpada pod kary przewidziane prawem kanonicznym (po dłuższym czasie zostanie z nich zwolniony, ale nie może otrzymać jurysdykcji w Archidiecezji Warszawskiej i sprawować stanowiska kierowniczego). Ucieka więc pod opiekę władz: wstępuje do Duszpasterstwa Wojskowego, które w PRL jest podporządkowane państwu. W latach 1949-54 jest redaktorem „Kapelana Wojskowego”, a w 1953 r. sprawuje chwilowo „pieczę” nad „Gościem Niedzielnym”. Potem jest proboszczem garnizonów w Rzeszowie i Poznaniu.

W 1964 r. awansuje: zastępuje ks. Romana Szemraja (uznanego wtedy za „politycznie niepewnego”) na stanowisku Generalnego Dziekana WP. Istnienie duszpasterstwa wojskowego jest w tym czasie dyktowane wyłącznie potrzebami polityki wyznaniowej, dlatego decydującą rolę odgrywa w jego działalności Urząd do spraw Wyznań. Generalnemu Dziekanowi WP podlega kilkudziesięciu kapelanów, którzy są „społecznie aktywni”, a ich praca jest uważana przez władze za pożyteczną.

Na stanowisko Generalnego Dziekana Humeńskiego typuje Komisja KC PZPR ds. Kleru, a rozkaz w tej sprawie wydaje marszałek Marian Spychalski, który po raz pierwszy – jako zwierzchnik armii – nie uzgadnia tego z władzami kościelnymi.

W tej sytuacji – i ze względu na kontrowersje wokół Humeńskiego – prymas odmawia mu jurysdykcji. Eksjezuita prosi o pomoc w tej sprawie szefa Głównego Zarządu Politycznego WP gen. Wojciecha Jaruzelskiego; nie przynosi to jednak efektu.

Mimo wszystko swoją funkcję będzie pełnić – przez kolejne 22 lata.

Zlecenie specjalne

Jest styczeń 1966 r., gdy Humeński otrzymuje specjalne zlecenie: z inicjatywy Urzędu ds. Wyznań ma przeprowadzić rozmowy o Orędziu z biskupami Janem Jaroszewiczem, Michałem Klepaczem, Edmundem Nowickim, Karolem Pękalą, Bogdanem Sikorskim i abp. Karolem Wojtyłą. Dobór rozmówców nie jest przypadkowy i zapewne wynika z dokonanej przez urząd oceny możliwości podjęcia z nimi „dialogu” za plecami Wyszyńskiego.

Humeński podejmuje się tej misji. W trakcie rozmów będzie sondować opinie biskupów w sprawie Orędzia. Będzie też usiłował poznać okoliczności jego powstania, sprawę zaproszenia papieża Pawła VI do Polski, a także stosunek biskupów do prymasa. Tę tematykę ustalono na pewno w gabinetach UdsW, a niewykluczone, że także Służby Bezpieczeństwa.

Ks. Julian Humeński, zdjęcie z pamiątkowej publikacji

Humeński „w zaufaniu” informuje rozmówców o planowanym na wiosnę 1967 r. poborze kleryków do wojska, co ma wywrzeć na nich presję, a zarazem otworzyć pole do podjęcia – za pośrednictwem jego jako „księdza patrioty” – zakulisowych rozmów z władzami PRL nie tylko o odroczeniu tej decyzji, lecz także, co ważniejsze, o relacjach państwa z Kościołem.

Humeński występuje w tych rozmowach jako nieformalny rzecznik władz, akcentując ich, jak twierdzi, wolę normalizacji stosunków z episkopatem. Celem spotkań jest zapewne znalezienie wśród biskupów zwolenników ugody z państwem i oponentów Wyszyńskiego. Informacje o „słabych ogniwach” w episkopacie mogą ułatwić władzom jego rozbicie.

Tournée po Polsce

Pierwszą rozmowę Humeński prowadzi 7 stycznia 1966 r. w Łodzi z bp. Klepaczem. W okresie izolacji Wyszyńskiego Klepacz pełnił funkcję namaszczonego przez władze przewodniczącego episkopatu – może dlatego Humeński od niego zaczyna swoje kilkudniowe intensywne tournée po Polsce.

W rozmowie były jezuita zwraca uwagę na trudne relacje państwo–Kościół po Orędziu. Klepacz, który chyba zdaje sobie sprawę z celu rozmowy (jego dyskusja z Humeńskim będzie mieć dyplomatyczny charakter), dystansuje się od tej opinii i twierdzi, że spór wokół Orędzia powinien zostać zakończony dla dobra państwa i Kościoła. Humeński sugeruje, że władzom zależy na ułożeniu się z Kościołem, tylko nie wiedzą, jak to osiągnąć. Klepacz odpowiada, że najlepiej przez rozmowy z prymasem, który „może istotnie daje się ponieść nieraz, ale kto z nas nie jest bez winy, a kto jest, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Słowa Klepacza trudno zinterpretować inaczej jak wyraz lojalności wobec Wyszyńskiego.

Następnego dnia Humeński próbuje ściągnąć biskupów w orbitę władz podczas rozmowy w Płocku z bp. Sikorskim. Informuje o planowanym ataku propagandowym na bp. Jerzego Strobę, w związku z formułowanymi wobec niego zarzutami o podpisanie podczas wojny „volkslisty”, i sugeruje wywarcie na niego wpływu, by „jakoś zbliżył się do władz i rzecz całą wyjaśnił” (to w gruncie rzeczy próba szantażowania Stroby). Sikorski daje do zrozumienia, że wie od Stroby, iż jest uzależniony od dyspozycji wydawanych mu przez Wyszyńskiego i z tego powodu nie zmieni swego stanowiska wobec państwa. W sprawie Orędzia Sikorski neguje pogłoski, że nie wszyscy biskupi chcieli je podpisać. Jego zdaniem ich ogół nie znał jednak pełnej treści listu w chwili podpisywania; musieli tu zaufać prymasowi.

Od płockiego biskupa Humeński zdobywa cenne informacje o abp. Wojtyle, które władze mogą wykorzystać przeciw Kościołowi. Pytany, czy Wojtyła redagował Orędzie, Sikorski zaprzecza. Po czym – chyba nie przeczuwając, jak cenne wiadomości przekazuje – dodaje: „Wiem ponadto, że nie reprezentuje on w zupełności poglądów Wyszyńskiego i gdyby był nieco starszy, dałby niewątpliwie temu wyraz. Także gdy niektórzy biskupi krytykowali go za rozmowę z [Zenonem] Kliszką [prominentny członek Biura Politycznego KC PZPR – red.], odpowiedział publicznie, że gdy będzie to pożytkiem dla Kościoła, rozmawiać z nim gotów jeszcze pięć razy. Także z Gomułką, czy z kimkolwiek, kto ma cokolwiek do powiedzenia w sprawie Kościoła. Ta jego wypowiedź bardzo mi się podobała, gdyż jestem tego samego zdania, iż jedynie rozmowy mogą nas przybliżyć”. Sikorski zauważa, że choć Wyszyński jest nieprzejednany, to można znaleźć drogę do rozmów z Watykanem poza jego osobą. To jest już co najmniej brak lojalności wobec prymasa.

Podczas kolejnej rozmowy – w Kielcach, 10 stycznia – tamtejszy biskup Jaroszewicz nie wyklucza możliwości aresztowania Wyszyńskiego przez władze i zastąpienia go Klepaczem w ramach reperkusji za Orędzie. Potwierdza Humeńskiemu, że Orędzie to dzieło Wyszyńskiego i wrocławskiego biskupa Bolesława Kominka. Zaprzecza, by pracował nad nim Wojtyła. Kielecki hierarcha informuje Humeńskiego, że Paweł VI nie został zaproszony do Polski przez episkopat.

Informacje o okolicznościach podpisania Orędzia uzyskuje Humeński także od bp. Pękali, który dzień później w Tarnowie mówi mu, że wielu biskupów nie znało jego treści i opierało się na wezwaniu prymasa, by mu zaufali i dokonali tego aktu. Hierarcha przyznaje, że po ponownym przeczytaniu Orędzia miał wrażenie, że nie wszystkie jego fragmenty były potrzebne; np. wzmianka o „przedwojennych polskich ziemiach na Wschodzie”. Stara się tłumaczyć episkopat, że podpisując Orędzie miał jak najlepszą wolę i chciał się przysłużyć krajowi, a nie mu zaszkodzić. Pękala potwierdza opinię rozmówcy, że nieprzejednane stanowisko Wyszyńskiego może tylko komplikować napiętą sytuację państwo–Kościół.

Wyrzucony za drzwi

Najkrótsza, gdyż zaledwie kilkuminutowa rozmowa odbywa się 12 stycznia w Krakowie. Arcybiskup Wojtyła od razu oznajmia Humeńskiemu, że nie posiada jurysdykcji kościelnej do sprawowania urzędu Generalnego Dziekana WP, i że w związku z tym wszystko czyni bezprawnie.

Duchowny oponuje. Twierdzi, że został powołany przez Spychalskiego, lecz metropolita krakowski nie przyjmuje tego do wiadomości. Wojtyła podkreśla, że władze nie mogą dać przecież Humeńskiemu jurysdykcji kościelnej. Ten oznajmia, że są biskupi, którzy z nim rozmawiają i nie podzielają tego stanowiska. Na tym rozmowa się kończy. Humeński odnotowuje, że pożegnał się z Wojtyłą, „zachowując się do końca bardzo uprzejmie, ale i z godnością”. Prawda jest taka, że abp Wojtyła właściwie wyrzuca go za drzwi.

Mimo tej porażki, Humeński kontynuuje misję. Następnego dnia, w rozmowie z bp. Nowickim w Gdańsku, akcentuje pozytywny stosunek tego biskupa do państwa. Ma miejsce taki oto dialog. Humeński: „Postawa ks. biskupa wobec naszych władz budzi ogólny szacunek wśród nas, księży. Zresztą podoba się także niejednemu księdzu biskupowi, choć nie mają odwagi ekscelencji naśladować”. Nowicki: „A niech naśladują, będą też mieli lżej”.

Na tym rozmowy Humeńskiego z biskupami się kończą. W lutym płk Markuszewski, zastępca szefa Zarządu I Szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej (wojskowej bezpieki), przesyła sprawozdania z nich dyrektorowi „wyznaniowego” Departamentu IV MSW płk. Morawskiemu.

Spotkania Humeńskiego z biskupami dostarczają tajnym służbom wojskowym i cywilnym oraz władzom cennych wiadomości o kulisach Orędzia, zaproszeniu Pawła VI, stosunku biskupów do państwa i możliwości dialogu z nimi. W wypowiedziach niektórych hierarchów czuć dystans do Wyszyńskiego. Ale jeśli ktoś we władzach sądził, że Wojtyła da się wykorzystać do rozgrywki z Wyszyńskim, to się zawiódł. Eksjezuita dostał od niego lekcję pokory. To także sygnał, że Wojtyła jest lojalny wobec prymasa.

Na fali kampanii wymierzonej w Orędzie, w styczniu i lutym 1966 r. władze inicjują także inne rozmowy: przewodniczących prezydiów wojewódzkich rad narodowych z kilkudziesięcioma biskupami. Nie przynoszą efektu. W episkopacie nie dochodzi do podziału i otwartej krytyki prymasa. Wkrótce, wiosną 1966 r., Kościół zacznie obchody tysiąclecia chrztu Polski.

***

Ks. Julian Humeński, odznaczany wysokimi orderami państwowymi, przechodzi w stan spoczynku w 1986 r. i wraca do jezuitów. Umiera w 1994 r.

Do dziś nie wiadomo, czy ten gest miłosierdzia ze strony zakonu został poprzedzony jakąś ekspiacją. ©

Autor jest historykiem, pracownikiem naukowym IPN w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2019