Miłość, przyjaźń, demony

Dwa obszerne tomy przynoszą fascynującą panoramę życia polskich elit intelektualnych w ciągu czterech dekad: w ostatnim przedwojennym pięcioleciu i w latach 1945–1980. A także równie fascynujące portrety autorów.

15.05.2016

Czyta się kilka minut

Jarosław Iwaszkiewicz z żoną Anną, Warszawa 1922-23. / Fot. Karol Pecherski / EAST NEWS
Jarosław Iwaszkiewicz z żoną Anną, Warszawa 1922-23. / Fot. Karol Pecherski / EAST NEWS

Uwielbiam Pana. Każdy wiersz Pana jest dla mnie objawieniem. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o ocenę moich utworów”. To początek listu, który w listopadzie 1930 r. wysłał do Jarosława Iwaszkiewicza 19-letni Czesław Miłosz. Ponad trzy lata później autor „Oktostychów” otrzyma list podobny, choć mniej egzaltowany. „Wybaczy mi Pan, że niepokoję Go tym listem... zawiera parę wierszy i prośbę, by Pan był łaskaw wydać o nich swój sąd”. Uprzejmy i powściągliwy młodzieniec nazywa się Paweł Hertz. Ma niespełna 16 lat.

„Łatwy w pożyciu nie jest”

Oba listy okażą się początkiem wieloletniej przyjaźni. W pierwszym przypadku wystawiona ona zostanie na poważną próbę, w związku z wyborami politycznymi przyjaciół i emigracją Miłosza. Mean- dry relacji między oboma pisarzami znamy dosyć dokładnie dzięki „Portretowi podwójnemu”, ułożonemu przez Barbarę Toruńczyk z listów i innych tekstów Iwaszkiewicza i Miłosza. W przypadku drugim konfliktów też nie braknie („Oboje z żoną bardzo kochamy Pawełka – ale łatwy w pożyciu to on nie jest”, zanotował Iwaszkiewicz wiele lat później), nigdy jednak nie dojdzie do zerwania. Owszem, w korespondencji nastąpi kilkuletnia przerwa, ale będzie to przerwa wojenna.

Młody Hertz to syn zamożnej, zasymilowanej rodziny żydowskiej. Zdolny, nad wiek dojrzały (pierwszy zbiór wierszy wyda w wieku 17 lat) i oczytany, nieco przy tym rozkapryszony neurotyk (przejdzie terapię u wiedeńskiej psychoanalityczki). Szkołą gardzi (nigdy nie zda matury!), wobec swojego pochodzenia się dystansuje, wobec swoich bliskich jest nad miarę krytyczny. Jego dotychczasowy świat skończy się w 1939 r., wkrótce po powrocie z zagranicznych podróży (Wiedeń, Włochy, Paryż).

Po wybuchu wojny wyjeżdża do Lwowa, w styczniu 1940 zostaje aresztowany przez NKWD; pretekstem był opublikowany w 1937 r. w „Polityce” Jerzego Giedroycia artykuł atakujący „Lirykę proletariacką”. Następuje długi pobyt w więzieniu, potem wyrok: osiem lat łagru. Zwolniony po układzie Sikorski–Majski, pracuje na zlecenie ambasady RP w Kirgizji. Nie zdoła jednak wydostać się z ZSRR z armią Andersa, do kraju wróci dopiero w grudniu 1944 r. Jest teraz zupełnie sam, bez domu i rodziny, wszystkie jego papiery przepadły, włącznie z listami od przyjaciół. W marcu 1945 r. Iwaszkiewicz, który całą wojnę spędził w domu na Stawisku, gdzie schronienie znajdowali uchodźcy i ukrywający się Żydzi, otrzyma od Hertza telegram: „Jestem Łódź Savoy serdecznie pozdrawiam Ciebie panią Hanię Paweł”.

Tak więc korespondencję przedwojenną znamy jednostronnie, słyszymy tylko głos Hertza, odpowiedzi Iwaszkiewicza możemy się jedynie domyślać. To dialog ucznia z mistrzem – skamandryta Iwaszkiewicz był już przecież pisarzem bardzo znanym, choć niekoniecznie docenianym przez krytykę – a zarazem nadzwyczaj rozwiniętego nastolatka z dojrzałym mężczyzną. Łączy ich wiele: podobny stosunek do sztuki, zainteresowanie kulturą niemiecką, no i orientacja seksualna. Był zapewne romans, ze strony Hertza także wyznanie miłości i niezbyt zawoalowana propozycja wspólnego życia.

Iwaszkiewicz przyjmuje to wstrzemięźliwie, czemu trudno się dziwić, zważywszy jego małżeństwo, a także wiek przyjaciela. No i fakt, że równocześnie pisze do niego... matka Hertza, która widzi w nim sojusznika w swojej walce o ustabilizowanie psychiki syna i przekonanie go do sensu szkolnej edukacji. Przedwojenne listy Hertza to przy tym arcyciekawy, zwłaszcza że utrzymany w nieco kąśliwym tonie, portret życia codziennego warszawskich elit: pojawiają się tu inni skamandryci, Nałkowska, Szymanowski, młodzi poeci, a wśród nich Miłosz.

Pragmatyzm i wartości

Listy powojenne, zachowane już niemal w komplecie, przynoszą z kolei bogaty i zniuansowany obraz kolejnych faz polskiej historii i polskiej kultury pod rządami komunistycznymi. Od stosunkowo liberalnych pierwszych lat, poprzez stalinizm, odwilż doby Października, czasy gomułkowskie, a wreszcie gierkowskie. Iwaszkiewicz umiera 2 marca 1980 r., a więc przed Solidarnością, ale już po powstaniu Komitetu Obrony Robotników i wyborze Karola Wojtyły na papieża. Do końca jest świadomy i aktywny.

Obaj korespondenci nie żywią raczej złudzeń natury ideologicznej, nową rzeczywistość polityczną traktują pragmatycznie, starając się ocalić z dawnego świata tyle, ile się da. Hertz wstępuje do PPR, potem PZPR – wystąpi z partii w 1957 r., gdy władze zakażą wydania pisma „Europa”, które miał współredagować – i w latach 40. należy do redakcji „Kuźnicy”, pisma zdecydowanie lewicowego. Natomiast apogeum stalinizmu spędzi w redakcji Państwowego Instytutu Wydawniczego i to jemu zawdzięczamy wydanie kanonu rosyjskiej prozy: Turgieniewa, Tołstoja, a nawet źle widzianego w ZSRR Dostojewskiego.

Później poświęci się dalszej pracy edytorskiej, z niezwykłą dbałością przywracając społecznej pamięci zarówno klasyków za PRL-u gorzej widzianych (Krasiński!), jak i rozmaitych poetów minorum gentium. Jego siedmiotomowy „Zbiór poetów polskich XIX wieku” to przedsięwzięcie zupełnie bezprecedensowe, a redagowana przez Hertza seria „Podróże” stanowi wielką, rozpisaną na kolejne tomy, od Chateaubrianda po Iwaszkiewicza właśnie, lekcję obcowania z kulturą i zakorzenienia w europejskiej tradycji, rozumianej zresztą szeroko.

Iwaszkiewicz członkiem partii nigdy nie zostanie, w latach 40., dopóki można, redaguje liberalne i otwarte „Nowiny Literackie”. Godzi się jednak na układy z władzą, bywa nawet zafascynowany jej przedstawicielami, stosuje rozmaite uniki, czasem też przecenia swoją rolę publiczną. W listach z lat 60., a zwłaszcza 70., widać, jak Hertz, który w 1964 r. podpisał List 34, broniący wolności kultury i mimo łagodnego tonu przyjęty z furią przez ekipę Gomułki, stara się pełnić rolę bufora i pośrednika pomiędzy grupą coraz bardziej radykalizujących się kolegów ze Związku Literatów Polskich a prezesem tegoż Związku – czyli Iwaszkiewiczem, który działania kształtującej się stopniowo opozycji demokratycznej odbiera często jako atak na siebie i swoją politykę appease- mentu.

Konstelacja przyjaciół

Juliusz Kurkiewicz, pisząc o tych listach w „Gazecie Wyborczej”, zauważył pewien paradoks: oto powojenne środowisko warszawskich konserwatystów, do którego należał Hertz (a także m.in. Zygmunt Mycielski i Henryk Krzeczkowski), tworzone było w dużej mierze przez homoseksualistów.

Szkoda, że ten konserwatyzm nie znajduje dziś wielu naśladowców. Skoro już padły te dwa nazwiska, zwróciłbym uwagę na co innego. Oto w ostatnich dwóch dekadach zaczął się przed naszymi oczami wyłaniać jakby nowy ląd, zmieniający znany dotychczas pejzaż czasów PRL-u.

Pośmiertne edycje korespondencji i dzienników Mycielskiego, Iwaszkiewicza i Hertza czy wydana właśnie książka Wojciecha Karpińskiego o Krzeczkowskim uświadamiają dobitnie, jak wielką rolę w ratowaniu i utrwaleniu pewnych rudymentarnych wartości w dziedzinie kultury miała ta konstelacja przyjaciół. Myślę nie tylko o wierszach, opowiadaniach i esejach Iwaszkiewicza, które dziś okazują się jednym z najtrwalszych dokonań tamtego czasu; nie tylko o eseistyce, przekładach i wspomnianej pracy edytorskiej Hertza; i nie tylko o diariuszu Mycielskiego, należącym do najciekawszych świadectw czasów powojennych, a zarazem najwybitniejszych dzieł powojennej prozy.

Przecież Iwaszkiewicz był także redaktorem „Twórczości”, najlepszego zapewne periodyku literackiego w tej części Europy, i choć poziom miesięcznika był oczywiście zasługą całego zespołu, to jednak właśnie naczelny rozciągał nad tym zespołem parasol ochronny. Mycielski był nie tylko kompozytorem, ale i do 1968 r. redaktorem „Ruchu Muzycznego”. A Krzeczkowski, który pozostawił po sobie najskromniejszy dorobek własny (bo już liczba jego przekładów jest znaczna), odegrał ważną rolę inspiratora i akuszera cudzych pomysłów, a także – podobnie jak Hertz – pośrednika i łącznika pomiędzy środowiskami. Bez nich żylibyśmy dziś w innym, gorszym kraju.

„Niedoszły chrzestny synu”

Pisałem dotąd wyłącznie o Hertzu i Iwaszkiewiczu, a przecież w tej korespondencji ma swój udział także Anna Iwaszkiewiczowa. Uczestniczy w niej zarówno listami własnymi, jak też jako osoba wspominana wielokrotnie przez męża i przyjaciela. Jest osobą niezwykłą, obdarzoną wielką wrażliwością na sztukę i niespełnionym talentem literackim – a przy tym naznaczona stygmatem nawracającej choroby.

„Po koncercie Karol [Szymanowski] przedstawił mi tego małego Hertza – pisała w sierpniu 1934 r. do Jarosława, który mieszkał wtedy jako dyplomata w Kopenhadze. – Bardzo bawiło mnie jego widoczne zażenowanie, kiedy mu mówiłam, że czytałam te wiersze, które Ci przesyła. (To zdaje się jeszcze jeden taki, któremu nie może się pomieścić w głowie i wydaje się nie do przyjęcia moja egzystencja w ogóle)”.

Jak widać – Anna Iwaszkiewiczowa świadoma była charakteru relacji między mężem a niektórymi jego przyjaciółmi. Paweł Hertz zaś istotnie poczuł się dotknięty, że Jarosław Iwaszkiewicz pokazywał jego wiersze żonie... Szybko jednak stosunki między nim a Anną stały się na tyle bliskie, że ją właśnie wybrał sobie na matkę chrzestną, planując przejście na katolicyzm.

Ta decyzja, wtedy niezrealizowana, w latach 30. stanowiła chyba głównie kolejny etap buntu przeciw rodzinie. Dopiero w latach 70. Hertz istotnie zbliży się do Kościoła i w 1982 r. przyjmie chrzest.

Oboje Iwaszkiewiczowie już wtedy nie żyli. Anna zmarła 23 grudnia 1979 r., a w ostatnim okresie życia dotknął ją ostry nawrót choroby psychicznej. Napisała wtedy do Hertza – „niedoszłego chrzestnego syna” – trzy przeraźliwie smutne i tragiczne listy, które czyta się ze ściśniętym gardłem. Hertz próbował jej pomóc i jego odpowiedź też jest, choć w inny sposób, niezwykła. Ta wspaniała książka to także bowiem opowieść o różnych odmianach miłości i o przyjaźni, która trwa do końca.

Czytać warto uważnie zarówno same listy, jak i umieszczone w aneksie wiersze i szkice, które korespondenci sobie wzajemnie dedykowali i poświęcali.

No i przypisy autorstwa Agnieszki i Roberta Papieskich – bardzo szczegółowe i równie wciągające, a przy lekturze niezbędne. ©℗

Paweł Hertz, Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, „Korespondencja. Tom I: 1934–1948. Tom II: 1949–1980” przepisali, opracowali i w tom ułożyli Agnieszka i Robert Papiescy, Zeszyty Literackie, Warszawa 2016

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2016