Milczenie. O śmierci Boga raz jeszcze

Jest wczesny ranek. Śpiące miasto otula wilgotna mgła. W dole niewyraźnie majaczą kontury strzelistej wieży dalekiego kościoła. Choć może to nie kościół. Może przywidzenie.

29.11.2007

Czyta się kilka minut

Wracam do swoich słów sprzed pół roku, próbując je czytać przez pryzmat głosów, które przyszły później. Jedna z najczęściej wyrażanych wątpliwości dotyczyła kwestii weryfikacji moich sądów. Czy margines można aby brać za całość?, pytano. Czy można głosić odchodzenie Boga, gdy wokół tak wiele przykładów na istnienie żywego Kościoła? Cóż mogę na to odpowiedzieć? Chyba tylko to, że wielu sygnałów wysyłanych przez świat nie sposób w całości ująć językiem socjologii i rzekomo nagich faktów (choć nie są one oczywiście pozbawione znaczenia). A już zwłaszcza nie sposób tego czynić w odniesieniu do sygnałów o śmierci transcendencji. Jedyne, co nam pozostaje, to głęboko i poważnie, ale także bez nadętego zadufania, z dystansem wobec samych siebie szukać drogi pośród prawie nieczytelnych znaków, przy pełnej świadomości, że ta droga może się okazać całkowicie błędna.

Pisząc o śmierci transcendencji Nietzsche - którego uznałem, chyba nie bez racji, za patrona moich poszukiwań - nikomu nie groził, nikogo nie rozstawiał po kątach. Raczej wyrażał przeświadczenie, że tak musi być, że już nie ma ratunku dla starego świata, gdyż wszelkie możliwości ratunku sami przed sobą zamknęliśmy. Prawda, piękno, dobro stały się fasadą kryjącą w środku rozkład. Stały się słowami, estetycznym sztafażem. Nietzsche wszelako ostrzega: im więcej szumu i błyskotek - owego "wielkiego stylu", którego zadaniem jest ukryć pustynną pustkę i ubóstwo wartości - tym mniej żywej, autentycznie przeżywanej treści. Im więcej obrazu, tym mniej świadomości, że obraz ma jedynie wskazywać na TO COŚ poza nim (jak pisał w swym mądrym liście Tomasz Moskwiak). Tak, to wszystko z pewnością trudne, mgliste sprawy. Niełatwo się w nich rozeznać. Być może nie jest to w ogóle możliwe. Lecz jeśli nie spróbujemy, będzie jeszcze gorzej. Jeszcze kłamliwiej, szpetniej i nikczemniej.

Jeden z tekstów, częściowo krytyczny wobec moich uwag (Piotr Sikora, "Poza słowami"), kończy się przejmującą konstatacją: "Nie umieramy (…), co najwyżej stajemy się niemi - walczymy nie o życie, lecz o głos". Ważne słowa, choć przecież i milczenie może być rodzajem śmierci, i to bardzo bolesnej. Jeśli wszakże tak się rzeczy mają, to kto wie, czy teraz nie głosu a właśnie milczenia potrzebujemy najbardziej. Zważmy: Bóg za chwilę przestanie do nas mówić, już przestaje. Ta narastająca cisza - tym bardziej przejmująca, im większy jest huk, który ją przesłania - jest również szansą, abyśmy się zastanowili, skąd przyszliśmy, gdzie jesteśmy i dokąd idziemy. Może warto potraktować tę szansę jak nieznane dobro?

W książce "Obrazy" niedawno zmarły Ingmar Bergman cytuje dziennik Elisabet Vogler, bohaterki swojego filmu "Persona": "Potem pomyślałam, że każdy ton w moim głosie, każde słowo w moich ustach było kłamstwem, grą na temat pustki i odrazy. Uratować się od rozpaczy i załamania można jedynie w ten sposób. Milczeć. Za zasłoną milczenia osiągnąć jasność lub w każdym razie spróbować zebrać te możliwości, które jeszcze mogą pozostawać do dyspozycji" (przeł. Tadeusz Szczepański). Spróbujmy zebrać te możliwości, bo - ponownie rzecz całą kończąc pytaniem - może Bóg chce się teraz wycofać w milczenie? Może chce, byśmy ja i Ty także się milczeniu - choćby na krótki czas - poddali?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]