Milczenie o Bogu

Czy w XVII-wiecznej Japonii Chrystus wyrzekłby się zewnętrznie wiary, żeby ratować życie współbraci? Czy dokonałby apostazji?

06.02.2017

Czyta się kilka minut

Adam Driver i Andrew Garfield w „Milczeniu” Martina Scorsese / Fot. GUTEK FILM
Adam Driver i Andrew Garfield w „Milczeniu” Martina Scorsese / Fot. GUTEK FILM

Wszyscy boją się buddyjskiego inkwizytora Inoue-samy. Za donos o chrześcijaninie daje sto sztuk srebra. Dwieście sztuk daje za zakonnika. A za księdza... trzysta. W takiej oto wrogiej rzeczywistości znalazła się dwuosobowa, jezuicka armia misjonarska w XVII-wiecznej Japonii.

„Odprawiamy msze w mroku nocy, jak odbywało się to w katakumbach. Po cichu” – pisze jeden z nich w liście do przełożonego. „Chrześcijaństwo przyniosło Japończykom miłość. Godność. Usłyszeli, że ich cierpienia nie idą na marne, lecz zapewniają zbawienie” – takie było przekonanie misjonarzy w pierwszych miesiącach ewangelizacji na nieznanej ziemi. Tragiczne doświadczenia weryfikują ich wyobrażenia.

Projekt życia

„Milczenie” jest ekranizacją powieści japońskiego pisarza Shūsaku Endō, napisanej w 1966 r. i inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami. Młodzi jezuici Sebastião Rodrigues (Andrew Garfield) i Francisco Garupe (Adam Driver) zostają wysłani przez przełożonych do Azji, by wspomóc miejscowych katolików. Zakonnicy znaleźli chrześcijan w wielkim rozproszeniu, zastraszonych i ukrywających swoją wiarę. Poddani są oni okrutnym prześladowaniom i torturom.

Podejrzanych o wyznawanie chrześcijaństwa zmuszano do deptania drewnianych lub kamiennych wizerunków ukrzyżowanego Chrystusa, tzw. fumi-e, a także do plucia na krzyż. Opierających się i tych, którzy nie chcieli wyrzec się wiary, więziono i skazywano na śmierć przez wykrwawienie, wieszając ich głową w dół, uprzednio odpowiednio nacinając skórę na szyi. Dwaj jezuiccy ewangelizatorzy próbują w takim otoczeniu dawać pomimo wszystko świadectwo wiary. Chcą także odnaleźć swojego współbrata i mistrza duchowego, ojca Cristóvão Ferreirę (Liam Neeson), który jako apostata został buddyjskim mnichem, a nawet napisał książkę atakującą chrześcijaństwo. Powieść Endō prowokowała do dyskusji teologicznej; jestem pewny, że podobnie będzie z najnowszym filmem Scorsesego. Bo Martin Scorsese zrealizował – jak sam mówi – projekt życia.

Wielu krytyków zadaje pytanie, czy tym razem reżyser poruszy tematy religijne bez wywoływania kontrowersji, jak było to w przypadku „Ostatniego kuszenia Chrystusa” z 1988 r. Tamta ekranizacja powieści Nikosa Kazandzakisa wywołała ostre protesty w Kościele. Słowo „kontrowersja” dla określenia tamtych wydarzeń to na pewno eufemizm. A jednak „Ostatnie kuszenie...” przetrwało te ataki i znalazło stałe miejsce w historii kina. Według pisarza Jerzego Sosnowskiego wielkość tego filmu polega na tym, że „Jezus bierze w nim na siebie nie tylko nasze grzechy, ale i nasze wątpliwości”.

Bez wątpliwości nie ma wiary. Scorsese to doskonale wie, dlatego w jego twórczości pojawiają się motywy teologiczne i religijne: poszukiwanie Boga, grzech (często zbrodnia), porzucenie wiary i nawrócenie, odkupienie i zbawienie. Wszystko to przesycone jest moralnym niepokojem, rozdarciem wewnętrznym i samotnością bohaterów, zawsze ciekawych i niejednoznacznych. Dobro i zło przedzielone jest w ich duszach cieniutką linią. Świat w filmach Scorsesego pozbawiony jest często jakichkolwiek wartości, jest brudny, okrutny, bezwzględny, nieokiełznany, pełen przemocy; ale to pozory, bo nawet w takiej rzeczywistości można odnaleźć sens życia, jakieś dobro, które w człowieku się tli. Scorsese potrafi rozniecać te iskierki dobra.

Ostatnie kuszenie Chrystusa”, które jest w istocie wielkim apokryfem, dziś, kiedy emocje opadły, stało się filmem „rekolekcyjnym”, bo pokazuje – zdaniem Sosnowskiego – wspólnotowość jako niezbywalną cechę naszej religii. Jej centrum stanowi przecież przykazanie miłości – „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Przypomina o tym aspekcie niezwykłe zdanie, które wypowiada do wybierającego się na pustynię Jezusa Jan Chrzciciel: „Bóg Izraela jest Bogiem pustyni, ale pamiętaj: na pustyni mieszka nie tylko Bóg”.

Męczeństwo i misje

„Milczenie” miało polską premierę 7 listopada, ale film obejrzałem po raz pierwszy na dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia. Potem – po raz drugi i trzeci. Przeżycie niesamowite; już nie potrzebowałem innych rekolekcji adwentowych. Wielki, wspaniały film. Stawia przed nami wiele pytań teologicznych, filozoficznych i moralnych.

Co to znaczy „naśladować Chrystusa”? Pragnąć męczeństwa? A życie? „Krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan” – męczennik w rozumieniu chrześcijańskim to ktoś uznający wartości duchowe, za które w ostateczności potrafiłby poświęcić swoje życie, by dać świadectwo swej wiary oraz Bożej obecności. Nie zakłada jednak tego z góry, bo przecież tak naprawdę każdy chce żyć i nikt z nas nie wie, jak zachowałby się w chwili ostatecznej. Poza tym męczeństwa, tak jak i heroizmu, nie można od nikogo wymagać. Dlatego właśnie męczennicy są ludźmi świętymi. I jeszcze jedno ważne pytanie: czy radykalne pragnienie męczeństwa nie bywa – niekiedy – przejawem fanatyzmu i pychy? Sebastião na przykład walczy ze swoją pychą, która pozwala mu wchodzić w rolę Chrystusa. Tymczasem człowiek może taką rolę tylko zagrać, nigdy Bogiem nie będzie. Młody jezuita nie poddaje się pysze i jej zgubnemu wpływowi: „Ojcze, wybacz mi moją słabość i wątpliwości. Wyobrażam sobie Twojego Syna... przybitego do krzyża... i czuję w ustach smak octu”.

Może nie ma sensu prowadzić misjonarskiej działalności w środowisku, które nauki Chrystusowej nigdy nie zaakceptuje? Bo ona jest niebezpieczna, burzy zastany i ułożony od wieków świat. Dramat polega na tym, że wielu Japończyków uwierzyło, a jednocześnie tysiące z nich wyrzekło się wiary w Chrystusa ze strachu o swoje życie. Buddyjski inkwizytor próbuje „zdobyć” Sebastião, a może chce wypróbować jego wiarę. I wyjaśnia, że doktryna chrześcijańska może być prawdziwa w Hiszpanii i Portugalii. W Japonii nie ma ona żadnego znaczenia ani zastosowania. Jest natomiast niebezpieczna, bo chce zniszczyć tożsamość. Drzewo, które rozkwita w jednym rodzaju gleby, w innym zwiędnie i obumrze. Tak samo jest z drzewem chrześcijaństwa w Japonii: liście gniją, pączki usychają.

Jezuici są przekonani, że przywieźli ze sobą prawdę. Prawda jest powszechna. Nie zna czasu ani granic. Buddyjski tłumacz i jednocześnie kusiciel doda: „Mamy inny sposób myślenia. Uważacie, że ci, których czcimy, są istotami ludzkimi. Nawet Budda umiera. Jak wszyscy ludzie. Ojcze, tylko chrześcijanin postrzega Buddę jako człowieka. A Budda jest istotą doskonalszą, którą człowiek może się stać, jeśli przezwycięży otaczające go iluzje. A wy kurczowo się ich trzymacie i nazywacie to wiarą”. Ojciec Ferreira nie ma już wątpliwości: „Nasza religia nie zapuści tu korzeni. Ten kraj to bagno. Nic tu nie rośnie”. Ale przecież kiedyś chrześcijaństwo tu kwitło, tysiące nawróceń za czasów Franciszka Ksawerego. A może Japończycy wierzyli jedynie w swoją wersję naszej Ewangelii? Czyli nigdy nie wierzyli? Może Ferreira w ten sposób argumentując usprawiedliwia sam siebie, swoją kapitulację wobec przemocy? A jednak tylu japońskich chrześcijan szło za wiarę w ogień. Ginęli w cierpieniach za Boga w Trójcy Jedynego. „Widziałem, jak umierali. Nie tracili życia na darmo” – podkreśla z emocją Sebastião. A może męczennicy płonęli, ale nie za chrześcijaństwo? Może umierali – jak mówi Ferreira – „za ciebie, Rodrigues”.

W Ewangelii Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia. W Japonii syn Boga wschodzi codziennie. Istnienie ogranicza się tu do sił natury. Człowiek jest granicą wszystkiego. Pojęcie chrześcijańskiego Boga jest tu czystą abstrakcją. Czyli bezsens misji? Scorsese dedykacją na końcu filmu – „Dla japońskich chrześcijan oraz ich pasterzy” – daje sygnał, po której stronie sporu jest on sam; ale widzowi nie narzuca żadnych racji.

Apostazja i milczenie Boga

Czy można wyrzec się zewnętrznie Boga i zachować wiarę w sercu, „utajnić ją” i tym samym ratować życie innych chrześcijan? Czy też konsekwentnie pozostać wiernym w pełni, radykalnie, do końca, i zginąć z pozostałymi wyznawcami? Sebastião i Francisco prezentują dwie odmienne postawy. „Nadepnijcie. Nadepnijcie” – radził z mocą i przekonaniem Sebastião zagrożonym chrześcijanom. A wystarczyło tylko zdeptać wizerunek Zbawiciela, żeby ocalić życie. Jeszcze ważniejsze dla władz japońskich było zmuszenie misjonarzy i duchownych do publicznego wyrzeczenia się wiary. Wolność japońskich wyznawców zależała bowiem od misjonarzy. Wystarczyło „tylko” odrzucić wiarę. „Ceną twojej chwały jest ich cierpienie” – mówi Inoue-sama. Japońskie słowo korobu oznacza: upaść, poddać się, porzucić wiarę, ogłosić apostazję. „Zrób to. W przeciwnym razie więźniowie będą wisieć nad dołem, dopóki nie zaprzesz się wiary” – oto szatański wybór, przed którym stanęli jezuiccy misjonarze.

Co zrobiłby Jezus Chrystus, gdyby znalazł się w XVII-wiecznej Japonii? Wyrzekłby się zewnętrznie wiary, żeby ratować życie współbraci? Czy Chrystus dokonałby apostazji? Oto jest pytanie.

Jedna strefa

Bóg milczy wobec bezmiaru cierpień ludzkich. Sebastião walczy ze swoimi wątpliwościami: „Co dla Niego robię? Czuję pokusę, by pogrążyć się w rozpaczy. Boję się. Twoje milczenie to dla mnie wielki ciężar. Modlę się, lecz nie dostaję odpowiedzi. A może modlę się na próżno? Ponieważ Ciebie tam nie ma. Błagam Cię o wybaczenie. Boże, czemuś mnie opuścił? Tak mówił Twój Syn. To Jego słowa na krzyżu. Jemu też nie odpowiedziałeś. Milczałeś. Nieporuszenie. To niedorzeczne. Głupie. On nie odpowie. Nie odpowie!”. A jednak On przerwie milczenie... „Nie porzucę was”.

Milczenie Boga – problem odwieczny i nierozwiązywalny. Benedykt XVI cytował w Auschwitz psalm 44: „Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! Nie odrzucaj na zawsze! (...) Powstań, przyjdź nam na pomoc i wyzwól nas przez swą łaskawość!”. Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy. Ostatecznie powinniśmy wytrwale – mówił papież – „pokornie, ale i natarczywie wołać do Boga: Przebudź się! Nie zapominaj o człowieku, którego stworzyłeś!”. Czy los jezuickich misjonarzy potwierdza skuteczność takiego wołania, czy wręcz przeciwnie?

Oto trzy strefy: milczenia, samotności i miłości. „Dla mnie to jedna strefa” – pisała Anna Kamieńska. To była też strefa Sebastião Rodriguesa.

Martin Scorsese wywodzi się z katolickiej rodziny sycylijskich imigrantów; to jest jego tradycja. Czuje ten świat, to widać w „Milczeniu”. Wychodzi na wierzch jego „katolickość”, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ale nie tworzy żadnej hagiografii misjonarzy. Przez cały film zadaje pytania. Zmaga się z wieloma wątpliwościami. Ostatecznie jednak jest w tym filmie ogromna siła wiary.

A Judasz? Zapomniałbym o Judaszu. Zwracam uwagę na rolę młodego japońskiego aktora, nazywa się Yôsuke Kubozuka i występuje w roli Kichijiro. To bardzo ważna, kluczowa postać w filmie – „Judasz”, bardzo niejednoznaczny, przetrącony, tragiczny, tak samo zresztą jak Judasz biblijny. Nie sposób go potępić. Utożsamiamy się z nim. Judasz jest w każdym z nas.
Chodzę z tym filmem już ponad miesiąc, i ciągle o nim myślę. Postawić się w sytuacji ostatecznej... Jak byśmy się zachowali? Tego chyba nie będziemy wiedzieli nigdy. Mówimy ciągle o wartościach chrześcijańskich, których bronimy, bo są rzekomo ciągle zagrożone. Jeszcze nie tak dawno ktoś ważny opowiadał na kazaniu o „męczeństwie” Kościoła, tu i teraz. Trzeba koniecznie zobaczyć jezuitów w XVII-wiecznej Japonii. Może zrozumiemy wtedy więcej. ©

MILCZENIE, reżyseria: Martin Scorsese, zdjęcia: Rodrigo Prieto, muzyka: Howard Shore, Kim Allen Klude, występują: Andrew Garfield, Adam Driver, Liam Neeson.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2017