Mikrofilmy w Szwajcarii

Nazwisko Paula Sachera ma zapewnione miejsce w historii muzyki XX stulecia, jest ważne dla muzyki wieku XXI, a pewnie i wieków następnych. Także dzięki Lutosławskiemu.

21.01.2013

Czyta się kilka minut

Paul Sacher, Anne-Sophie Mutter i Witold Lutosławski – na okładce płyty Deutsche Grammophon / Fot. (Dzięki uprzejmości PWM)
Paul Sacher, Anne-Sophie Mutter i Witold Lutosławski – na okładce płyty Deutsche Grammophon / Fot. (Dzięki uprzejmości PWM)

Zmarły w 1999 r. w wieku 93 lat Paul Sacher był wybitnym dyrygentem szwajcarskim, mecenasem sztuki, organizatorem życia muzycznego. Już w wieku 25 lat, jeszcze jako student dyrygentury i muzykologii, zorganizował w Bazylei orkiestrę kameralną (Basler Kammerorchester), która wraz z założonym dwa lata później chórem kameralnym (Basler Kammerchor) działała pod jego kierownictwem do 1987 r. W roku 1933 został dyrektorem założonej przez siebie Schola Cantorum Basiliensis, ośrodka edukacyjnego i badawczego zajmującego się przede wszystkim muzyką dawną, który w 1954 r., po połączeniu z konserwatorium i szkołą muzyczną, przekształcony został w Akademię Muzyczną w Bazylei.

Mając 28 lat poślubił Maję Hoffmann-Stehlin, wdowę po Emanuelu Hoffmannie, spadkobierczynię firmy farmaceutycznej Hoffmann-LaRoche, i włączył się w działania firmy, która przez kolejne lata świetnie sobie radziła. Sacher stał się jednym z najzamożniejszych ludzi na świecie, jego majątek szacowany był na dziesiątki miliardów dolarów. Hojną ręką przez całe życie dotował instytucje i organizacje muzyczne, a także stymulował twórczość kompozytorską poprzez liczne zamówienia utworów. Już w 1936 r. zwrócił się z propozycją napisania utworu dla swego zespołu do Béli Bartóka i w rezultacie powstało arcydzieło muzyki XX w., „Muzyka na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę”. Kompozycje (często po kilka) na zamówienie Sachera tworzyli później m.in. Igor Strawiński, Paul Hindemith, Arthur Honegger, Richard Strauss, Elliott Carter, Henri Dutilleux, Harrison Birtwistle, Hans Werner Henze, Luciano Berio, a także Witold Lutosławski.

eS-A-C-H-E-Re

Z muzyką Lutosławskiego Sacher zetknął się wkrótce po napisaniu „Muzyki żałobnej”, prowadząc jej wykonanie w Bazylei. Osobiste i bardzo dobre wzajemne relacje obu muzyków datują się jednak od drugiej połowy lat 70. Wówczas to, w czerwcu 1975 r., wybitny rosyjski wiolonczelista, Mścisław Rostropowicz, zaproponował Lutosławskiemu (i dziesięciu innym kompozytorom) napisanie okolicznościowego utworu dla uczczenia przypadających rok później 70. urodzin szwajcarskiego dyrygenta. Lutosławski skomponował „Wariację Sacherowską” na wiolonczelę solo na temat ­„eS-A-C-H-E-Re”, którą Rostropowicz prawykonał 2 maja 1976 r. w Zurychu. Po uroczystościach jubileuszowych Sacher zainteresował się bliżej twórczością Lutosławskiego, co zaowocowało wkrótce zamówieniami utworów. W różnych latach nasz mistrz skomponował na zamówienie Sachera trzy utwory: „Koncert podwójny” na obój, harfę i orkiestrę kameralną, „Łańcuch II” na skrzypce i orkiestrę oraz „Interludium” na orkiestrę. W dowód przyjaźni Sacherowi zadedykował też Lutosławski swe „Chante­fleurs et chantefables” („Śpiewokwiaty i śpiewobajki”).

Już przedstawiona powyżej działalność Sachera zapewniłaby mu miejsce w historii muzyki XX stulecia, jednak to inne podjęte przez niego działania sprawiają, że jego nazwisko jest i będzie ważne także dla historii muzyki XXI w., a pewnie i wieków następnych. W 1973 r. Sacher założył fundację (Sacher Stiftung), która przejęła kolekcję autografów utworów powstałych na jego zamówienie, ofiarowanych mu przez twórców (podobno jedynie Ryszard Strauss przekazał Sacherowi kopię partytury i donator musiał zakupić od kompozytora oryginalny manuskrypt). Ten początkowy zbiór blisko stu autografów, wzbogacony w 1983 r. o spuściznę Strawińskiego, był kamieniem węgielnym archiwum, w którym dzisiaj znajdują się materiały dokumentacyjne (autografy, szkice, listy, notatki, fotografie, nagrania itp.) ponad setki kompozytorów XX w., w tym także tych najwybitniejszych.

W 1986 r. oficjalnie otwarto w Bazylei ośrodek, który obecnie nosi nazwę Archiwum i Centrum Badań nad Muzyką XX i XXI wieku (Archiv und Forschungszentrum für die Musik des 20. und 21. Jahrhunderts) i jest najważniejszym ośrodkiem dokumentacji i badań nad szeroko pojmowaną muzyką współczesną na świecie. Archiwum Sachera, bo tak potocznie bywa nazywane, w dalszym ciągu nabywa kolekcje (niektóre za naprawdę duże pieniądze), wydaje własne publikacje, przyznaje stypendia na badania.

Głęboki cień archiwum

W 1989 r. Sacher wyraził chęć nabycia rękopisów Lutosławskiego i 2 ma­ja 1990 r. podpisano umowę, w myśl której rękopisy utworów Lutosławskiego (sporządzane nota bene przez jego żonę, Danutę) będące w jego posiadaniu (kilka z nich znajdowało się już wówczas w Bibliotece Narodowej, Polish Music Reference Center w Los Angeles czy w rękach prywatnych), jak i przyszłe, przechodziły na własność Fundacji. Rękopisy te spoczęły w archiwum w Bazylei. Po śmierci Lutosławskiego do Archiwum Sachera trafiło także niemal wszystko, co po naszym kompozytorze pozostało: pisma, setki stron szkiców kompozytorskich, notatniki, ogromny zbiór korespondencji (już po dokonanej przez kompozytora selekcji), fotografie i inne „papiery”. Wg relacji pasierba kompozytora, stało się tak nie bez zaniedbań ze strony polskiej – na zgłoszoną przez żonę kompozytora gotowość oddania zbioru nie było właściwie żadnej reakcji ze strony polskich instytucji. Natomiast Archiwum Sachera trzymało rękę na pulsie, bez zwłoki przysłano samochód i w jednej chwili zabrano wszystko bez wstępnej nawet selekcji.

Tu dochodzimy do cienia, jakim kładzie się na badaniach spuścizny Lutosławskiego wprowadzony jeszcze przez samego Sachera brak zgody na kopiowanie materiałów z Archiwum. Można je co najwyżej przepisywać ręcznie, kopie zaś zamawiać jedynie do określonej, gotowej publikacji.

Na przykładzie zbioru korespondencji łatwo pokazać, na czym polega problem. W Archiwum Sachera korespondencja Lutosławskiego w formie dostępnej do badania zawarta została na 12 rolkach mikrofilmowych, co w sumie daje około 28,5 tys. klatek mikrofilmowych. Sześciomiesięczny pobyt stypendialny to nieco ponad 39 tys. roboczych minut (ze względu na czas otwarcia archiwum), co daje 0,72 minuty na jedną klatkę, nie licząc już czasu potrzebnego na założenie mikrofilmu, zdjęcie go itd. Klatka przedstawia zwykle stronę listu lub dokumentu; czasami na jej przeczytanie wystarczy kilkanaście sekund, ale bywa, że musimy rozszyfrować gęsto zapisany „lekarskim” charakterem pisma list w obcym języku. Czy można w takiej sytuacji np. odpowiedzialnie przygotować wybór listów do publikacji? Oczywiście nie.

Nie chciałbym, aby to, co napisałem, zostało odebrane jako obwinianie Szwajcarów o utrudnianie opracowania dokumentów pozostawionych przez Lutosławskiego. Wręcz przeciwnie, doceniam ich działania służące zabezpieczeniu zbiorów, powinniśmy także być im wdzięczni za ponoszenie kosztów związanych z pobytami Polaków w Bazylei (nie jestem jedynym, który miał okazję tam pracować). Można zapytać przecież, co robi strona polska, wręcz zobligowana do działań w tym zakresie, by przyczynić się do opracowania tych zbiorów, ułatwienia korzystania z nich przez szerokie grono badaczy międzynarodowych, stymulując w ten sposób zainteresowanie twórczością Lutosławskiego.

Otóż robi raczej niewiele, a wydaje mi się, że bez wsparcia finansowego ze strony rodzimych instytucji nic w tej sprawie nie da się zdziałać. Badacze mogą zaoferować swoje umiejętności, wiedzę, czas, ale nie udźwigną ciężaru finansowania kilkuletnich zapewne badań. Mamy kolejny już „Rok Lutosławskiego”, a poza okolicznościowymi „imprezami” nie słyszałem o dużym projekcie opracowania jego spuścizny. Z okazji setnej rocznicy urodzin życzę zatem Witoldowi Lutosławskiemu, aby przy okazji następnego jubileuszu ktoś napisał artykuł podsumowujący opracowanie jego spuścizny znajdującej się w Archiwum Sachera... 



STANISŁAW BĘDKOWSKI jest muzykologiem, autorem m.in. (wraz ze Stanisławem Hrabią) książki „Witold Lutosławski. Bio-Bibliography in Music”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Światy Witolda Lutosławskiego