Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pisarka rozpoczęła od przeczytania poruszającego fragmentu swojej ostatniej książki "Huśtawka oddechu", rozdziału zatytułowanego "Chusteczka i mysz", a następnie opowiedziała o genezie książki, swoim zainteresowaniu tematem deportacji niemieckich Rumunów do ZSRR niedługo przed zakończeniem II wojny światowej, który bliski był jej szczególnie z powodu historii matki, a także przyjaciela, pisarza Oskara Pastiora. Interesowało mnie przede wszystkim, jakim doświadczeniem była próba pisania książki wspólnie z innym twórcą - jedynym niemieckim członkiem grupy Oulipo, wielkim eksperymentatorem języka; stawanie się świadkiem wyznań osoby o niepospolitej czujności i słuchu na wrzenie obozowego świata.
Przeczytany przez Müller fragment stanowił świetną próbkę wyjątkowego języka i obrazowania, które konstruują świat "niesamowitych" relacji między ludźmi, przedmiotami a traumą i pamiętaniem. Wydaje się, że równie ważnym bohaterem książki, obok młodego zesłańca-homoseksualisty, jest język i jego stosunek do doświadczenia głodu, niewoli, opresji, a przede wszystkim pamięci o nich. Stan nadzwyczajny języka wobec stanu nadzwyczajnego doświadczenia.
Potem rozmowa przeszła do książki-rzeczy, książki-obiektu, a więc świeżo wydanego w serii "Liberatura" wydawnictwa Ha!art pudełka kolaży zatytułowanego "Strażnik bierze swój grzebień. O odchodzeniu i odcięciu" (wyd. niem. 1993). Müller opowiadała, jak zaczęła gromadzić wycięte z kontekstu słowa, składać je, montować i przemontowywać. Początkowo powstawały jako osobiste pocztówki dla bliskich, ale stopniowo przerodziły się w eksperymentalną literacką pocztówkę do świata: pełną zamętu, ale i dyktowanej rytmem dyscypliny. Ostatnio po niemiecku ukazał się kolejny zbiór tych eksperymentów słowno-obrazowych, zatytułowany "Die blassen Herren mit den Mokkatassen" (2005), a także, w tym samym roku, po rumuńsku, "Este sau nu este Ion".
Pisarstwo Müller nierozerwalnie wręcz związane jest z jej biografią, stąd podczas spotkania pojawił się wątek literatury dokumentu osobistego, literatury świadectwa. Wielu traktuje jej twórczość jako nieustanne wypełnianie obowiązku zaświadczania o krzywdzie i nędzy człowieka w "czasach pogardy". Jednak Müller sytuuje literaturę w innej niż dokument przestrzeni. I choć podkreśla ich wzajemną zależność, kładzie też nacisk na ich osobność, a właściwie konieczność rozdzielenia.
Herta Müller zdystansowała się od stwierdzenia, że miałaby być głosem jakiejś zbiorowości czy mówić w imieniu konkretnego zbiorowego doświadczenia. Raz za razem wracała do swojego szczególnego położenia i osobności opisywanych przez siebie historii i pamięci. Z wypowiedzi Müller można wnioskować, że literatura, ale także rozmowa jest zawsze mierzeniem dystansu między słowem a rzeczą, między człowiekiem a pamięcią, między głosem ja a głosem innego; nigdy - jego zniesieniem, bez szans na absolutne porozumienie.