Mierz siły na zamiary

Ghazni, jedna z 34 prowincji Afganistanu, to teren trudny nie tylko geograficznie i militarnie (góry; bliskość słabo strzeżonej granicy z Pakistanem), ale zwłaszcza politycznie: kto ją kontroluje, ten kontroluje biegnącą tamtędy strategiczną drogę Kabul-Kandahar, główne połączenie komunikacyjne między stolicą a południem kraju. Wprawdzie w Ghazni jest spokojniej niż w południowych prowincjach Helmand czy Kandahar, gdzie trwa regularna wojna partyzancka między talibami a wojskami międzynarodowymi, wspieranymi niemrawo przez armię afgańską. Ale także w Ghazni aktywność talibów będzie rosnąć, a nie słabnąć.

04.11.2008

Czyta się kilka minut

Wszystko, co napisano w powyższym akapicie, to oczywistości - piszą o tym gazety, wiedzą to politycy. Także premier i szef MON. Ich ambicje i ich decyzja sprawiły, że polski kontyngent w Afganistanie przejął właśnie od Amerykanów kontrolę (politycy wolą słowo: odpowiedzialność) nad Ghazni. Z wypowiedzi decydentów można wnosić, że do tego dążyli; minister obrony uważa, że sprawowanie kontroli nad całą prowincją podnosi pozycję Polski.

Być może za decyzją taką stoją mocne racje, choć rząd nie zadał sobie wiele trudu, by przekonać do nich opinię publiczną. Jednak nie trzeba być specjalistą od wojskowości, aby dostrzec, że w ślad za tą decyzją powinna chyba natychmiast pójść kolejna - politycznie ryzykowna, ale świadcząca o odpowiedzialności: decyzja o podniesieniu liczebności polskiego kontyngentu dwu-, jeśli nie trzykrotnie. W tej chwili tylko połowa z 1600 polskich żołnierzy należy do jednostek bojowych; reszta to logistycy, mechanicy itd. Minister obrony musi być wielkim optymistą, jeśli wierzy, że 800 żołnierzy i kilka helikopterów może kontrolować obszar wielkości województwa warmińsko-mazurskiego, zamieszkany przez ponad milion ludzi.

W każdym razie, jeżeli talibowie nie wykażą zrozumienia dla oczekiwań polityków z Warszawy, wiadomo, kto zapłaci za taką beztroskę i za strach przed niepopularnymi decyzjami: polscy żołnierze i afgańscy cywile.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2008