Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na początku plan był inny. Adriana Lisboa, autorka „Symfonii w bieli”, twierdzi, że zamiarem, jaki przyświecał jej podczas pisania debiutanckiej powieści, było m.in. oddanie słowem muzyki – dziedziny sztuki, która, prócz samego pisarstwa, zajmuje ją najbardziej. Jednak książka ta, wydana właśnie w polskim przekładzie, to coś znacznie więcej. To ciepła, choć chwilami smutna i niepokojąca opowieść o kilku pokoleniach Brazylijczyków, o kodeksach etycznych regulujących ich życie na prowincji, a także np. o zmieniających się stopniowo rolach społecznych kobiet.
Akcja rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, a jej spoiwem są uświadamiane w tym czasie przez troje głównych bohaterów – Marię Inês, Clarice i Tomása – nieprzepracowane traumy z przeszłości, rodzinne tajemnice oraz zawiedzione uczucia. Lisboa zabiera czytelnika na brazylijską prowincję lat 60., gdzie rytm ospałych zmian wyznaczają wyłącznie kolejne zawierane małżeństwa i rodzone z nich dzieci. Dopiero gdy 14-letnia Clarice zostaje wysłana przez matkę na studia do Rio de Janeiro (ma tam zamieszkać w towarzystwie młodszej siostry Marii Inês), zaczyna się powolne odkrywanie reguł dorosłości. „Symfonia w bieli” nie jest jednak kolejną opowieścią o przeprowadzce do wielkiego miasta. To nie tyle Rio, ile właśnie reguły rządzące dorastaniem umożliwiają bohaterom lepsze poznanie własnej tożsamości. Obraz mężczyzn, w tym także Tomása, trzeciego bohatera „Symfonii w bieli”, stanowi tylko pretekst do odkrywania najważniejszych, prawdziwych wydarzeń w życiu kobiet – także tych z przeszłości. W dalekim tle rysuje się brazylijska rzeczywistość okresu wojskowej dyktatury.
Adriana Lisboa jest jedną z najbardziej cenionych pisarek brazylijskich młodszego pokolenia. Wydała do tej pory sześć powieści; publikuje też poezję, opowiadania i książki dla dzieci. W 2013 r. brytyjski dziennik „Independent” uznał jej powieść „Crow Blue” za książkę roku. Dziesięć lat wcześniej, właśnie za „Symfonię w bieli”, otrzymała – jako pierwszy twórca z Ameryki Południowej – Nagrodę José Saramago, ufundowaną przez tego portugalskiego laureata literackiego Nobla z 1998 r. Od kilku lat mieszka w Stanach Zjednoczonych; jej emigranckim doświadczeniom poświęcono już nawet film dokumentalny. „Symfonia w bieli” w przekładzie Wojciecha Charchalisa ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis w ramach nowej serii brazylijskiej.
Pisanie, tłumaczyła Lisboa podczas niedawnej wizyty w Polsce, towarzyszyło jej przez całe życie, na przemian z muzyką. Przez pewien czas śpiewała w barach Paryża, po powrocie do Brazylii ukończyła studia muzyczne. Nie była jednak w stanie poświęcić muzyce wystarczająco dużo czasu i ostatecznie wybrała literaturę.
Ale czytając „Symfonię w bieli” można – czy to za sprawą kompozycji całości, czy melodii opisów – poczuć, że rozwód autorki z muzyką był tylko pozorny. Największa przyjemność z lektury tej książki wiąże się właśnie z jej rytmem. Także trzecia pasja pisarki – poezja – znajduje w powieści swoje odbicie (zapytana o własne literackie inspiracje, Lisboa wymienia m.in. polskich twórców – Adama Zagajewskiego, Wisławę Szymborską, Zbigniewa Herberta). Zaś powolne uświadamianie sobie własnej przeszłości przez bohaterów Lisboy przypomina proces odtwarzania w pamięci snu z ostatniej nocy, kiedy szczegóły (obrazy, słowa, a nawet zapachy) docierają do nas niespodziewanie, podczas najbardziej prozaicznych czynności. Odwrócona perspektywa – spoglądanie na dzieciństwo z perspektywy życia dorosłego – ma w sobie właśnie coś ze snu. I jak w każdym śnie, tak i w „Symfonii w bieli” najważniejsze jest to, co niedopowiedziane. ©℗
Adriana Lisboa „Symfonia w bieli”, przeł. Wojciech Charchalis, Rebis, Poznań 2016