Miecz obosieczny

Nie ma takich szumideł, które byłyby w stanie poradzić sobie z prawdą Ewangelii.

20.11.2018

Czyta się kilka minut

Dwa tysiące lat wałkowania tego tekstu w cyklach mszalnych czytań i prywatnie, a ludzie wciąż są zaskoczeni, gdy wystrzeli jakaś afera z pogaduchami u kucharza Sowy albo wyjdzie na jaw, jak szef KNF walczy z bezrobociem wśród znajomych, szukając im zajęcia za 36 tysięcy złotych dniówki. „Wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach” (Łk 12, 3). Czyż to się nie sprawdza? Co do joty! Łącznie z tym, że na dachach, które kiedyś pełniły rolę mikrofonów i wzmacniaczy, dziś ustawia się anteny przekazujące informacje za pomocą fal radiowych.

Jeśli nawet nie podsłuchają nas kelnerzy, każdy z nas po śmierci usłyszy nie tylko podsłuch całego swojego życia, ale też zobaczy materiał z filmującej go przez lata ukrytej kamery. Nie może być skwitowania historii bez totalnego, publicznego bilansu dobra i zła, które dziś codziennie w pocie czoła wykuwamy. Co czujemy, gdy słuchamy 13. rozdziału Ewangelii Marka, w którym Pan dosłownie zapowiada wojny, trzęsienia ziemi, głód. I to, że porządni obywatele, stróże narodu i wiary (a nie jacyś wyuzdani brukselscy liberałowie) sadzać będą do więzień tych, którzy zechcą być wierni Ewangelii. I to, że z powodu Ewangelii dojdzie do rozłamu rodzin, przyjaźni. Że tzw. fejm zdobędą fałszywi prorocy i mesjasze, religijni celebryci popisujący się znakami i cudami. Ile z tego już się sprawdza? Ile to kwestia najbliższych lat czy pokoleń? Tylu chrześcijan od lat myli Jezusa z dobrą wróżką, która – za odpowiednim modlitewnym wynagrodzeniem – zapewni zdrowie, szczęście, finansową i emocjonalną pomyślność, z marszałkiem, który poprowadzi nas na ideowe krucjaty, z pieczątką, którą – jak sądzimy – mamy prawo stemplować nasze umowy i wyroki. Ciężko przychodzi nam potraktowanie Go po prostu jako najbardziej wiarygodne we Wszechświecie źródło informacji.

Które nie tylko przepowiada przyszłość (czyli naszą teraźniejszość), ale też bardzo jasno wskazuje, jak sobie w niej poradzić. Pisałem tu już chyba o tym, jaka jest moja ulubiona metoda znęcania się nad znajomymi księżmi, którzy zajęli się duszpasterstwem biznesu, ze szczególnym uwzględnieniem bankowców. Pytam ich, jak radzą sobie na rekolekcjach z ogłoszeniem podopiecznym 30. wersu 16. rozdziału Ewangelii Łukasza („Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje”)? Czy tam jest gwiazdka odsyłająca do uwagi: „Nie dotyczy instytucji bankowych w krajach katolickich”? Ileż się trzeba napocić wyszukując stosowne cytaty z tradycji, teologów, prymasów, by rozwodnić nauczanie Mistrza tak, by dało się obronić nasze status quo? A z nadstawianiem drugiego policzka (wers wcześniej) jest mocno inaczej? Za chwilę – lawina wyjaśnień, dopowiedzeń, tona komentarzy, że przecież zdrowy rozsądek, że mamy święte prawo się bronić (idea „wojny sprawiedliwej”), że policzek to dar Boży, więc kto go bruka, jest bluźniercą; wybucha cała ta dialektyka, to odwracanie kota ogonem? A z uchodźcami (znów: „Byłem obcy, a przyjęliście mnie” – tam nie ma gwiazdki: „Nie dotyczy muzułmanów. Poza tym obcym najlepiej pomagać na miejscu”) jest inaczej? Co mam zrobić – stwierdzić, że Jezusa retorycznie poniosło? Poza tym nie mógł znać naszych bieżących kontekstów, więc może bezpieczniej będzie uznać Go za niedościgły ideał, a na razie zdać się na głoszących (w tym zakresie) prawdy jednak prostsze do przyjęcia, na internetowych apologetów „porządku miłowania”, księdza profesora lub panią minister?

Słowo Boże, mówi List do Hebrajczyków, jest jak miecz obosieczny. Ono nie przychodzi układać życia wyłącznie „tamtym”, rozdziera także walczącego. Co jeszcze musi się stać – sam zadaję to pytanie również sobie – byśmy zaczęli traktować Ewangelię poważnie? Byśmy uwierzyli, że jej radykalizm to dla człowieka propozycja lepsza niż gęsta i coraz bardziej krępująca ruchy zawiesina jego własnych przekonań i sądów? Wyobrażacie sobie Państwo świat, w którym od jutra większość katolików (ograniczmy się do nich) zaczyna po prostu, bez drapania się lewą ręką za prawym uchem, jeden do jednego żyć Ewangelią, stosować się do jej sugestii i nakazów? Kto nie chciałby takiego świata? A, przepraszam, co nas przed decyzją, że tak właśnie będziemy żyć, powstrzymuje? Kto krępuje nam ręce? Kogo naprędce sobie teraz wymyślimy, by oddalić oczywistą myśl, że jedynym naszym wrogiem jesteśmy my sami, a dokładniej – nasze lęki o to, że jeśli zostawimy coś, czego dziś kurczowo się trzymamy, to może upadniemy?

I tak wracamy do początku, do Księgi Rodzaju, do korzenia wszelkiego zła – do tego, że ludzie nie uwierzyli Bogu wprost, że jest Dobrym Ojcem, że zaczęli snuć nad tą prawdą swoje bieda-metaanalizy i szukać wentyli bezpieczeństwa. To właśnie z braku zaufania (ciekawe, że Jezus nie wyrzuca swoim uczniom braku miłości, zarzuca im stale brak wiary), z upupienia Boga, zredukowania Najwyższej, autonomicznej Istoty do snującego się w nas wewnętrznego głosu, wynika skutek, jaki znamy: to nie Bóg, to my uważając go za czarodzieja, wewnętrznego doradcę, naszego ochroniarza, idealistę bujającego w chmurach, robimy z życia swojego oraz innych piekło. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2018