Miasto wciąż Miłosza

Miało go nie być, bo patron antypolski. Potem miał szybko upaść, bo niby kto się dziś interesuje poezją? A jednak Festiwal Miłosza odbędzie się po raz czwarty.

10.05.2015

Czyta się kilka minut

Z żoną Carol i wnuczką Erin na przyjęciu z okazji 90. urodzin, Kraków, 30 czerwca 2001 r. / Fot. Paweł Ulatowski / AGENCJA GAZETA
Z żoną Carol i wnuczką Erin na przyjęciu z okazji 90. urodzin, Kraków, 30 czerwca 2001 r. / Fot. Paweł Ulatowski / AGENCJA GAZETA

Za pierwszym razem to tylko wycieczka. Międzywojnie, krótko, przejazdem. Kraków mu się podoba.

Drugi raz? W czasie okupacji. Znowu przelotnie – Czesław Miłosz jest w drodze do Krzeszowic, gdzie odwiedza Kazimierza Wykę, towarzyszy mu Jerzy Andrzejewski. Wiosna, piękny dzień, oni pieszo. Lądują w Kawiarni Plastyków, przy ul. Łobzowskiej. Żona Adama Ważyka pracuje tam jako kelnerka, ukrywając swoją żydowskość. Potem upijają się rumem w knajpie koło dworca. Nie byle co: w Warszawie rumu wtedy nie ma.

A potem już 1945 r. Do podkrakowskich Goszyc, majątku teściowej Jerzego Turowicza, który zaprosił tam poetę po upadku Powstania, wkracza Armia Czerwona. Miłosz pożycza od kogoś solidne buty i razem z pierwszą żoną Janką maszeruje do Krakowa. Dzięki wstawiennictwu Ważyka dostaje z małżeństwem Brezów przydział na mieszkanie przy ul. św. Tomasza. Bywa na libacjach w słynnym Domu Literatów. Któregoś wieczoru wpada tam w ramiona przesadnie roztkliwionego alkoholem Ważyka.

Napisze o tym: „– Ty, ostatni poeto polski!: pijany ściskał mnie / Kolega z Awangardy, w długim wojskowym szynelu, / Który wojnę przeżył na wschodzie i tam zrozumiał”.

Życie po życiu

Miłoszowie mieszkają przy św. Tomasza tylko przez rok. Wkrótce rozpocznie się ich emigracja, poeta na lata znikniez półek w księgarniach. Przyjedzie do Krakowa dopiero kilkadziesiąt lat później. Po tych pierwszych kontaktach z miastem trudno odgadnąć, że właśnie w nim toczyć się będzie Miłosza życie po życiu: tu noblista umrze w wieku 93 lat, tu zostanie pochowany (pomimo protestów ultraprawicowców spocznie w Panteonie Narodowym na Skałce), tu odbywać się będzie poetycki festiwal jego imienia.

Pierwszą edycję wydarzenia Instytut Książki zorganizował w 2009 r., a więc pięć lat po śmierci poety (znów nie obyło się bez awantury). Ale impreza zrodziła się z wyprawianych przez samego Miłosza – przy wsparciu Wisławy Szymborskiej – Krakowskich Spotkań Poetów Wschodu i Zachodu (w 1997 i 2000 r.). Dziś Festiwal Miłosza organizują Krakowskie Biuro Festiwalowe i Fundacja Miasto Literatury, a nazwisko patrona nie wzbudza już oskarżeń o rzekomy antypolonizm, tylko przyciąga do Krakowa twórców z całego świata.

– Mam wielką satysfakcję, że mimo początkowych trudności Festiwal Miłosza zakorzenił się w literackim pejzażu Krakowa i Polski – mówi Jerzy Illg, pomysłodawca wydarzenia. – Każde kolejne spotkanie poetów Wschodu i Zachodu, różnych języków i kultur, jest doskonałą formą promocji polskiej poezji w świecie, a zarazem – dla naszej publiczności, widzów i czytelników – okazją do poznania dokonań wybitnych poetów z wielu krajów. Nasz kontakt z poezją światową jest, niestety, na co dzień dość wątły – zgłoszenia do Nagrody Wisławy Szymborskiej pokazują, jak niewiele książek poetyckich tłumaczonych jest na polski.

Między pokoleniami

Illg podkreśla, że dzięki pomysłowi Grzegorza Gaudena (dyrektora Instytutu Książki), podobnie jak po poprzedniej edycji FM, pozostanie z nami poezja wszystkich festiwalowych gości, bo ich książki ukażą się z okazji imprezy. A będą to poeci wielkiego formatu, m.in. Charles Simic i Robert Hass (USA), Ruth Padel (UK), Valzhyna Mort (Białoruś/USA), Marie Lundquist (Szwecja) czy Uroš Zupan (Słowenia).

– Zależało nam na utworzeniu przestrzeni do rozmowy nie tylko międzykulturowej, ale też międzypokoleniowej – opowiada Magda Heydel, członkini rady programowej. – Zaproszeni przez nas polscy poeci – jak Marta Podgórnik czy Krzysztof Siwczyk – są w większości znacznie młodsi od gości zagranicznych. Nie chcieliśmy utworzyć areopagu największych, ale zapewnić wielogłos i zderzyć różne idiomy poetyckie. Warto jednak podkreślić, że pokazana zostanie przede wszystkim dykcja bliska Miłoszowi. On sam znakomicie sprawdza się natomiast w roli patrona. Wszyscy goście zagraniczni, zaproszeni na festiwal jego imienia, odpowiadali z entuzjazmem.

Tegoroczna edycja festiwalu odbędzie się pod hasłem „Księga Olśnień”. To spolszczenie tytułu antologii, którą Czesław Miłosz wydał w USA w latach 90.: „A Book of Luminous Things”. W czasie debat mowa będzie o trudnej sztuce przekładu poezji, o współczesnej poezji obiektywnej (lojalnej wobec rzeczywistości i tytułowo „użytecznej” dla czytelnika), o przystawalności słów do rzeczy, ekoliteraturze oraz o tym, co poeta-przyrodnik może mieć do powiedzenia ludzkości. Przewidziano też II Międzynarodową Konferencję Haiku oraz „Requiem dla poetów” – spotkanie poświęcone zmarłym, m.in. Seamusowi Heaneyowi, Stanisławowi Barańczakowi, Tomažowi Šalamunowi, Tadeuszowi Różewiczowi i Tomasowi Tranströmerowi.

– Festiwal żyje i zmienia formułę, która staje się coraz bogatsza i bardziej zróżnicowana – podkreśla Illg. – Nie jest bynajmniej kapliczką, w której okadza się Miłosza – jego dzieła stają się punktem wyjścia do ciekawej debaty pozwalającej rozpoznać, w jakim miejscu znajduje się poezja dzisiaj. Myślę, że jako twórca, który zawsze czuł się odpowiedzialny za gospodarstwo polskiej poezji, byłby szczęśliwy i dumny, że może patronować temu wydarzeniu.

Powrót po latach

Ale na to nie zapowiadało się także w roku 1981.

To wtedy Miłosz po raz pierwszy od wielu lat jedzie do Krakowa – po Noblu wizyta w kraju staje się nareszcie możliwa. Na spotkanie do Collegium Medicum przychodzą tłumy. On zdaje się nieprzystępny, a nawet nieprzyjazny. Czy ma żal? Boi się inwigilacji? W wywiadach mówi, że najchętniej spaceruje w nocy, bo tylko wtedy nie proszą go o autografy. Jakiś chłopiec ma mu nawet podsunąć do podpisu tom wierszy Słowackiego. Ktoś inny widzi, jak stara kobieta pyta: „Czesław, czy mnie pamiętasz?”, a on jej odpowiada lodowato: „Nie”. To żona Teodora Bujnickiego, przyjaciela Miłosza z czasów grupy Żagary.

Wrażenia z kolejnych wizyt są lepsze. Na przełomie lat 80. i 90. Miłosz przyjeżdża m.in. odebrać doktorat honoris causa UJ. Potem bywa coraz częściej, jest z nim druga żona Carol. Krakowskim przyjaciołom poety udaje się namówić władze miasta, aby zaproponowały poecie mieszkanie komunalne (Miłosz je później wykupi, przy ul. Bogusławskiego zawiśnie po jego śmierci pamiątkowa tablica). Noblista dostaje honorowe obywatelstwo miasta, bywa w „Tygodniku Powszechnym”, w Znaku i w Wydawnictwie Literackim, obiady jada w Guliwerze i Pod Baranem, gospodarzy podczas Spotkań Poetów. Początkowo zimę spędza jeszcze w Kalifornii, ale wreszcie stan zdrowia zmusza go do pozostania w Krakowie na stałe.

Do miasta zbliżają go ludzie. Nie brak tu postaci, z którymi czuje intelektualną więź, jak Jerzy Turowicz albo Jan Błoński. Obok niego są także Aleksander Fiut, Bronisław Maj, Marian Stala, a także Illg. W ostatnim okresie odwiedza go redaktor „Tygodnika” Andrzej Franaszek – późniejszy biograf noblisty. Sekretarką poety zostaje Agnieszka Kosińska (w czasie czwartego Festiwalu Miłosza premierę będzie miała jej książka „Miłosz w Krakowie”, poświęcona latom 1996–2004, a więc latom ich współpracy).

Autorka pisze w niej tak: „Bywał Miłosz jowialnym raptusem Cześnikiem i surowym milczkiem Rejentem; mędrcem,którym targa święty gniew, i chytrym mędrkiem; bywał świętoszkiem i rozpustnikiem; niemiłosiernym skąpcem i niespodzianie, ku własnemu zdumieniu, szczodrobliwym mecenasem; wielkim miłośnikiem Abelarda i Tristanem u kresu rozpaczy; dzikim niedźwiedziem grizzly o brawurowej odwadze i pokojowym Kubusiem Puchatkiem o małym rozumku. Dawał się prowadzić jak indyjski słoń, często kobiecie, albo wręcz przeciwnie, zapierał się jak osioł wszystkimi kopytkami. Łaknął kompanii i odpychał ludzi, bywał względem nich sprawiedliwy i nie”.

Patron idealny? Szczegóły programu na: www.miloszfestival.pl. ©

MAŁGORZATA I. NIEMCZYŃSKA jest reporterką „Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2015