Miasto magiczne, ziemia obiecana

Bogdan Tosza: "Nieprzerwana ciągłość i nawiązywanie" - ta myśl Józefa Rotha z "Hotelu Savoy", powieści powstałej pod wpływem pobytu w Łodzi, towarzyszy mi w myśleniu o programie festiwalu. Rozmawiał Grzegorz Nurek

07.09.2011

Czyta się kilka minut

Grzegorz Nurek: Jakie szczególne atrakcje czekają na tych, którzy w tym roku wezmą udział w łódzkim festiwalu Czterech Kultur?

Bogdan Tosza: Atrakcyjny, mam nadzieję, będzie cały program w swojej inter­dyscyplinarności. Na gości, którzy zechcą odwiedzić Łódź, czekają liczne wydarzenia muzyczne, literackie, teatralne, filmowe i z dziedziny sztuk plastycznych. Myślę, że największą atrakcją festiwalu może być spotkanie z ostatnimi pracami Jacka Sempolińskiego, wiecznie młodego klasyka polskiego malarstwa. W Miejskiej Galerii Sztuki pokażemy 54 płótna oraz ponad 240 rysunków na papierze. Ostatnimi laty jego twórczość inspiruje się alfabetami: łacińskim, hebrajskim, arabskim. Skoro festiwal nazywamy festiwalem czterech kultur, to twórczość nastawiona na dialog międzykulturowy musiała mnie zainteresować.

Niezwykłym wydarzeniem będzie wystawa związanego z Łodzią Artura Szyka, autora genialnych miniatur i karykatur.

W programie literackim trudno było w tym roku, Roku Miłosza, uniknąć rozmowy o nim. Tym bardziej że to przecież wzorzec człowieka wielu kultur: polskiej, litewskiej, angielskiej, francuskiej. Moderatorem spotkania będzie Andrzej Franaszek (czy można zaproponować kogoś bardziej kompetentnego niż autora monumentalnej biografii poety?). O twórczości poetyckiej i eseistycznej, o postaci Noblisty rozmawiać będą Natalia Gorbaniewska, Adam Michnik i Adam Zagajewski. Natalia Gorbaniewska, poetka i tłumaczka rosyjska, autorka przekładu m.in. "Traktatu poetyckiego"; Adam Zagajewski, który niezwykle kompetentnie może mówić o wierszach Miłosza i jego recepcji w świecie; wreszcie Adam Michnik, homo politicus, który w Paryżu, w latach, kiedy druk dzieł autora "Doliny Issy" w Polsce był zakazany, doprowadził poetę do wielkiego wzruszenia recytując z pamięci jego wiersze. Ten rodzaj osobistych wspomnień trójki rozmówców będzie dla mnie i dla słuchaczy ogromnie ważny.

Drugie spotkanie literackie, na które zwróciłbym uwagę, zatytułowaliśmy "Moi Niemcy". Adam Zagajewski opowie o swoich zainteresowaniach kulturą niemiecką: poezją Gottfrieda Benna, Hansa Magnusa Enzensbergera, prozą Ernsta Jüngera, filozofią Friedricha Nietzschego czy muzyką Johanna Sebastiana Bacha.

W części teatralnej stawiamy na twórczość Hanocha Levina, jednego z najlepszych współczesnych izraelskich dramaturgów, autora pięćdziesięciu sześciu sztuk, z których tylko nieliczne są znane w Polsce. W ubiegłym roku sensacją festiwalu stał się niewielki krakowski Teatr Barakah ze spektaklem "Szyc". Recepcja Levina była wtedy w Polsce znikoma. Owszem, trwała legenda "Kruma" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, ale to był wyjątek, wydarzenie unikatowe. Prezentacja "Szyca" na festiwalu w Łodzi, śmiem twierdzić, zapoczątkowała pasmo sukcesów krajowych i zagranicznych spektaklu. Zainteresowanie widzów i badaczy-teatrologów twórczością Levina, jak to dziś obserwujemy, nieustannie wzrasta.

Żeby wyjść tej recepcji naprzeciw, obecne są w programie aż trzy spektakle zrealizowane na podstawie jego tekstów. Z czego dwa to realizacje łódzkie: "Kaskada" na podstawie "Udręki życia" Teatru im. Stefana Jaracza (współproducentem spektaklu Agnieszki Olsten jest Festiwal Czterech Kultur, to będzie polska prapremiera nowo przetłumaczonej sztuki Levina) oraz "Mord" na podstawie "Morderstwa", Teatru Nowego w reżyserii Norberta Rakowskiego. Wreszcie przedstawienie Teatru IMKA z Warszawy, "Sprzedawcy gumek" w reżyserii Artura Tyszkiewicza.

W foyer Teatru im. Stefana Jaracza zostanie zaprezentowana wystawa fotografii Gadi Dagona dokumentująca życie dramaturga oraz inscenizacje jego dramatów. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Instytutu Dramatu w Tel Awiwie. Odbędzie się panel dyskusyjny z udziałem wybitnych znawców twórczości izraelskiego dramaturga, często jego przyjaciół, jak Dani Tracz i Michał Handelzalts. O Levinie rozmawiać będą również Zahawa Kaspi - autorka pierwszej monografii twórczości Levina przetłumaczonej na język polski ("Siedzący w ciemności", Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego), znawczyni teatru żydowskiego Anna Kuligowska-Korzeniewska oraz tłumacze jego sztuk, Michał Sobelman i Agnieszka Olek.

Wracając na chwilę do programu literackiego festiwalu: intuicyjnie przyjąłem, że kimś ważnym dla dialogu międzykulturowego są tłumacze - osoby będące przecież łącznikiem między autorem a czytelnikami. Wielu kojarzy Natalię Gorbaniewską jako poetkę, działaczkę społeczną, niewielu zaś pamięta o tym, że jej tłumaczenia poezji polskiej to gruba księga. A inny nasz gość, Adam Pomorski? Przetłumaczył "Fausta" Goethego, "Biesy" i "Braci Karamazow" Dostojewskiego, wiersze Rilkego, Achmatowej, Eliota, Chlebnikowa, Jesienina... Długo by wymieniać jego dokonania.

Są tacy, szczególnie pośród młodych czytelników, którzy za kulminacyjne wydarzenie festiwalu uznają obecność w Łodzi Etgara Kereta. W rozmowie z pisarzem gdy padło hasło "Łódź", od razu znaczyło ono "miasto filmowe". Pokażemy filmy animowane zrealizowane na podstawie jego scenariuszy, inspirowane jego opowiadaniami. Za program filmowy festiwalu odpowiada związany z Uniwersytetem Łódzkim Tomasz Majewski. "Nieprzerwana ciągłość i nawiązywanie" - ta myśl Józefa Rotha z "Hotelu Savoy", powieści powstałej pod wpływem pobytu w Łodzi, towarzyszy mi w myśleniu o programie festiwalu. Powtarzam to sobie. I jeśli w zeszłym roku mieliśmy przegląd komedii radzieckich, to w tym roku przygotowaliśmy przegląd komedii ukazujących humor żydowski. Będą wyświetlane m.in. filmy Woody’ego Allena, Mela Brooksa, Ernsta Lubitscha, Billy’ego Wildera.

Program muzyczny kierujemy głównie do młodych odbiorców. Wystąpią Łąki Łan, Olaf Deriglasoff z zespołem, Czesław Śpiewa, a z nim izraelski wirtuoz akordeonu Vitaly Podolsky. Piotr Salaber stworzył muzykę do wierszy Juliana Tuwima i pokieruje Orkiestrą Zespołu Szkół Muzycznych w Łodzi w koncercie "Lokomotywa". Wiersze poety prezentować będą aktorzy. Okazało się także, że działa u nas zespół grający na bałałajkach. Sprowadziliśmy więc do Łodzi mistrza gry na bałałajce Aleksandra Papernego.

Nazwa festiwalu odsyła do czterech kultur, które przez lata przenikały się w Łodzi; tradycji polskiej, żydowskiej, rosyjskiej i niemieckiej. Na ile ta wielokulturowość miasta to wciąż żywe doświadczenie, a na ile jedynie wspomnienie, mit, do którego przy okazji festiwalu się Państwo odwołują?

To jest i mit, i tradycja, ale poniekąd także współczesna rzeczywistość. Anegdota mówi: Rosjan w Łodzi było dwóch. Poruszali się po mieście na koniach z nahajkami. Trzeba jednak pamiętać, mówiąc już całkiem poważnie, że kontakty biznesowe z Rosjanami w XIX wieku stały się źródłem hossy, niebywałego rozwoju gospodarczego Łodzi, przerwanego dopiero wybuchem I wojny światowej.

Ale Łódź przyciąga. Skąd Józef Roth wziął się w tym mieście? Podróżował po Polsce w latach dwudziestych, napisał nawet reportaż o Łodzi. W ubiegłym roku zakwaterowaliśmy gości festiwalu w hotelu Savoy, wręczając każdemu pierwszą stronę powieści Rotha.

To magiczne miasto sprawia, że przedstawiciele czterech wymienionych kultur wracają, odwiedzają miasto, często odkrywają związki swoich przodków z tym miejscem. Ten dialog jest żywy.

Tegorocznym hasłem przewodnim są "Mistrzowie". Dla wielu ludzi festiwalowi goście są takimi mistrzami, przewodnikami po sztuce. Niektórzy z zaproszonych opowiedzą o swoich mistrzach.

W ostatnich latach w Polsce odczuwaliśmy bolesne odejścia: Barbary Skargi, Leszka Kołakowskiego, wielu innych, ledwie siedem lat temu Czesława Miłosza. Autorytetów, po odejściu których zostaje trudna do odbudowania przestrzeń. Mamy wrażenie, że tych prawdziwych autorytetów jest coraz mniej. Równocześnie, co przewidział Gombrowicz, następuje panowanie synczyzny. To ma różnego rodzaju skutki. Nagle wmawia się nam, że autorytetem może być prowadzący teleturniej celebryta.

Festiwal ma być więc próbą przywrócenia odpowiednich proporcji...

Tak jest. Nie zastanawiam się, czy Czesław Miłosz był wielki. Był wielki. Po prostu. W mało znanym tekście Jacka Sempolińskiego zostały przywołane słowa Josifa Brodskiego, że "ocenia nas nie przyszłość, lecz przeszłość". Prawdziwą miarę swoich zachowań powinniśmy przyrównywać do sądów, zachowań i dorobku tych wielkich, którzy już odeszli.

W czasie festiwalu będzie mowa o Czesławie Miłoszu, Pawle Hertzu.

Etgar Keret, Adam Zagajewski, Natalia Gorbaniewska, Adam Pomorski, Jacek Sempoliński, Adam Michnik - to niepełna lista festiwalowych gości. Są na niej także Pana mistrzowie?

Poprzez różnorakie spotkania festiwalowe chcę wzbudzić debatę nad tym, jak my konfrontujemy się z autorytetami. Pragnę też przywołać postaci, których rolę i zasługi nie do końca sobie uświadamiamy. Taką osobą jest Paweł Hertz, niebywały autorytet i uosobienie człowieka czterech kultur. Nie bez znaczenia jest i to, że pierwsze pięć lat po wojnie spędził w Łodzi. O tym, jaki autorytet utraciliśmy, może zaświadczyć chociażby środowisko "Res Publiki", które w dużym stopniu ukształtował. Jego ponad trzydziestoletnia praca edytorska i redakcyjna w PIW-ie, redakcja pism Dostojewskiego, Krasińskiego, Słowackiego, liczne tłumaczenia: począwszy od książek Tołstoja, Turgieniewa, przez "Opowieści chasydów" Martina Bubera, "Rosję w roku 1839" markiza de Custine, a skończywszy na "Księdze przyjaciół" Hugo von Hofmannsthala... To są wybitne tłumaczenia. I fakt, że w dziesiątą rocznicę śmierci będziemy rozmawiać o Pawle Hertzu z Marianem Bizanem, który przez wiele lat pracował z nim biurko w biurko, z Markiem Zagańczykiem - kuratorem archiwum po Pawle Hertzu - też ma znaczenie.

Mam głęboką nadzieję, że moje zainteresowania (trudno, aby nie były widoczne, każdy dyrektor festiwalu nadaje kierunek programowym poszukiwaniom) zbiegną się z zainteresowaniami szerokiej publiczności.

Dla młodych i trochę młodszych odbiorców przygotowano ofertę warsztatów tanecznych oraz plastycznych, co ciekawe, także grę miejską. Na czym będzie polegać?

Włożyliśmy wiele wysiłku, aby festiwal był atrakcyjny dla ludzi w różnym wieku i o różnym wykształceniu. Gra miejska to z jednej strony rodzaj rozrywki, zabawy, z drugiej zaś okazja do bliższego poznania miasta. Aby przejść kolejne etapy gry, trzeba będzie wykazać się znajomością topografii i historii Łodzi, wiedzą o znanych łódzkich postaciach, jak na przykład Julianie Tuwimie, Arturze Rubinsteinie czy Grażynie Bacewicz. Padną pytania o dawnych mieszkańców miasta, przedstawicieli wszystkich czterech kultur. Podczas warsztatów młodzi będą mogli nauczyć się żydowskich tańców ludowych czy tworzenia kunsztownych wycinanek. Najlepszą drogą do tworzenia społeczeństwa tolerancyjnego jest uczenie innych kultur poprzez zabawę, już od najmłodszych lat.

Jak Pan postrzega zmiany, które dokonują się w ostatnich latach w Łodzi? Miasto bardzo zyskało dzięki Manufakturze czy muzeum sztuki współczesnej ms?.

Po piętnastu miesiącach pracy moje postrzeganie miasta jest inne niż na początku, gdy tu przyjechałem. Przyjąłem posadę dyrektora festiwalu będąc zafascynowany Łodzią niemal tak, jak się nią zachwycił David Lynch. Niesamowita postindustrialna architektura, podziw dla ludzi, którzy czynią wszystko, aby zachować zabytki dla przyszłych pokoleń łodzian. To się nie zmieniło. Tyle że im więcej wiem o Łodzi, z tym większym niepokojem słucham o odpływie kilkuset tysięcy mieszkańców, o bezrobociu. W połowie lat dziewięćdziesiątych bezrobocie tutaj sięgnęło czterdziestu procent! To jest w pewien sposób miasto osierocone, miasto, któremu kiedyś, dawno temu stworzono hossę i nagle z dnia na dzień ogłoszono bessę. Wielu łodzian zostało bez środków do życia, gdy zamykano fabryki. Te problemy trwają do dzisiaj. Jednocześnie dzieje się tu niesamowicie wiele interesujących rzeczy i zjawisk.

Kilka dni temu spacerowałem po starym mieście słuchając opowieści Tomasza Majewskiego. Pokazywał mi, gdzie Isaac Bashevis Singer umieścił akcję swoich powieści, zanikające i dziś trudne do dostrzeżenia tory kolejowe, które niegdyś prowadziły z Rosji do łódzkiej Manufaktury. Opowiadał o Łodzi filmowej. Nam się powszechnie wydaje, że jej początki sięgają pierwszych lat po II wojnie światowej, a przecież rosyjski kapitał czynił starania, aby w Łodzi stworzyć przemysł filmowy już po I wojnie światowej. Czuję się bogatszy, poznając ludzi zakochanych w Łodzi, ludzi mających olbrzymią wiedzę o historiach dawnych jej mieszkańców, takich fascynatów jak Tomasz Majewski, Andrzej Bart czy Przemysław Owczarek, i mogąc z nimi na nowo odkrywać piękno miasta.

Bogdan Tosza (ur. 1952) jest dyrektorem festiwalu Łódź Czterech Kultur, reżyserem teatralnym, eseistą. W latach 1992-2003 był dyrektorem Teatru Śląskiego w Katowicach, w latach 2004-2006 Teatru Polskiego we Wrocławiu. Wyreżyserował blisko pięćdziesiąt przedstawień. Autor książki "Pisane na stronie" (2007).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Łódź Czterech Kultur (37/2011)