Miasto jako dzieło sztuki

Urbanistyka i pokrewne jej dyscypliny są dziś najważniejszym językiem krytycznej humanistyki. Gdy pisze się o mieście, pisze się o wszystkich przestrzeniach ludzkiej działalności.

13.06.2016

Czyta się kilka minut

Fragment planu urbanistycznego Nowej Huty, 1951 r. / Fot. Tomasz Jarotek / wikipedia.org
Fragment planu urbanistycznego Nowej Huty, 1951 r. / Fot. Tomasz Jarotek / wikipedia.org

Starego nie ma już Paryża (tak się zmienia / Kształt miasta, prędzej jeszcze niż serce człowieka)” – pisał Baudelaire w „Łabędziu”, jednym ze swoich najważniejszych wierszy, który jednocześnie, dzięki Markowi Bieńczykowi, uchodzi za tekst założycielski dla nowoczesnej melancholii. Poeta, trafiający w swojej wędrówce przez miasto na plac Carrousel, widzi wyłącznie „pole baraków” i „skład wszelkich rupieci”. Kluczowy w tym obrazie jest fakt, że dynamiczne miasto, na oczach poety nieustannie zmieniające swój kształt, nie jest jeszcze alegorią ani metaforą (choć oczywiście pod wpływem melancholijnego spojrzenia za chwilę się nią stanie), tylko zapisem żywego, bardzo bolesnego doświadczenia, które można nazwać założycielskim dla całej nowoczesności. Chodzi o fundamentalne wydziedziczenie – usunięcie tradycji, z których się wyrasta, skazanie na tułaczkę po miejscach, gdzie nie można się zadomowić. Nie bez kozery to właśnie miasto jest sceną, na której rozgrywa się ten największy dramat nowoczesności. Dramat w bezprecedensowy sposób stający się udziałem znacznej części Europy.

Doskonale zdają sobie z tego sprawę redaktorzy kwartalnika „Herito”, którzy właśnie tematyce miasta poświęcili najnowszy, podwójny numer czasopisma. „Herito”, periodyk wydawany przez Międzynarodowe Centrum Kultury, już od lat podejmuje się niezwykle ambitnego zadania opisu rozmaitych aspektów kulturowego dziedzictwa Europy Środkowej. Tym razem twórcy na warsztat wzięli problem „miasta jako dzieła sztuki”.

W sercu kontynentu

Jak pisze prof. Jacek Purchla, redaktor naczelny, „miasto to zwierciadło cywilizacji”. Przyjmując perspektywę urbanistyczną, z pewnością da się zobaczyć więcej, gdyż miasto, zarówno traktowane jako przestrzeń fizyczna, jak i symboliczna, jest niepowtarzalnym zapisem historycznych przemian, które zachodziły w danej części świata. Miasto to wypadkowa czynników kulturowych, społecznych, politycznych i ekonomicznych. I w tym sensie można je potraktować jako dzieło sztuki, choć to kategoria niezwykle problematyczna, szczególnie w przypadku Europy Środkowej.

Niektórzy definiują tę dziwną i amorficzną krainę jako przestrzeń byłego imperium Habsburgów, inni, dosadniej, jako wszystko między cywilizacją niemiecką a Rosją. Można też powiedzieć, że jest to pas ziemi, który znalazł się w oddziaływaniu dwóch bardzo silnych i wyrazistych centrów cywilizacyjnych, dlatego też nie był w stanie wykształcić własnej, oryginalnej kultury. Jednakże bezdyskusyjną cechą Europy Środkowej był jej agrarny charakter. Pod koniec XIX wieku, nie licząc kilku wyjątków takich jak Zagrzeb, Lublana, Lwów czy Kraków, ciężko było wskazać wyraziste ośrodki miejskie. Dlatego też wiek XX i nadchodząca z nim nowoczesność odcisnęły szczególne piętno w tej części Europy. To, czego doświadczał Baudelaire pod koniec XIX wieku, tutaj wydarzyło się w natężeniu, którego nawet on sobie nie wyobrażał.

Urbanizacja w służbie ustroju

W artykule „Krajobrazy komunizmu” Owen Hatherley pisze o wyjątkowym doświadczeniu państw, które po II wojnie znalazły się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. „Zarówno najbardziej imponujące, jak i najbardziej przygnębiające efekty państwowego eksperymentu socjalistycznego wynikają z upaństwowienia gruntów i otwartych przez nie perspektyw” – pisze badacz. W Europie Środkowej doszło do bezprecedensowego na skalę świata zjawiska gwałtownej urbanizacji, która, ze względu na specyficzny kontekst polityczny i społeczny, przebiegała radykalnie inaczej niż na Zachodzie. Urbaniści i architekci dostali niepowtarzalną szansę zbudowania niemalże od podstaw nowych przestrzeni do życia, ergo nowego człowieka.

Najnowszy numer „Herito” przedstawia niezwykła galerię takich właśnie metropolii, które stały się sceną dla owych urbanistyczno-społecznych eksperymentów. Ich efekty do dziś budzą silne emocje – jedni uważają je za przykłady największej katastrofy w dziejach tej części świata, wśród innych budzą zachwyt. Autorzy numeru prezentują raczej umiarkowane poglądy – piszą przede wszystkim o świetnych pomysłach, ale i niewykorzystanych szansach, jakie niosła ze sobą nowa architektura. Sportretowane są tu takie miasta jak Katowice, Triest, Mińsk, Bratysława czy Praga. Jednakże nawet na ich tle Nowa Huta – sztandarowy projekt polskiego socrealizmu – wydaje się unikalny.

Katherine Lebow w tekście „Nowa Huta – niedokończona utopia Polski” kreśli niezwykły obraz tego „pierwszego socjalistycznego miasta”, którego budowa, wbrew obiegowym opiniom, przez wiele lat budziła powszechny entuzjazm. Gdy w 1949 r. nadzór nad budową podkrakowskiej metropolii przejął młody i dynamiczny architekt Tadeusz Ptaszycki, tysiące ludzi z całego kraju zjeżdżały do Małopolski w nadziei na nowe, lepsze życie. „Jak gdyby na przekór szaremu, uporządkowanemu pejzażowi, który kojarzymy z epoką stalinizmu – nowo powstałe miasto było barwne i nonkonformistyczne” – twierdzi autorka.

Plany były bardzo ambitne – oto po raz pierwszy biedni chłopi i robotnicy mieli szansę na godne i komfortowe życie w ultranowoczesnym (jak na ówczesne standardy) mieście. Wbrew tytułowi tekstu badaczka udowadnia, że Nowa Huta niekoniecznie była pomysłem utopijnym – z pewnością bardzo trudnym i kosztownym do zrealizowania, ale nie niemożliwym. Podstawowym problemem Nowej Huty jest to, że w dużej mierze jest niedokończona. Po politycznej odwilży drugiej połowy lat 50. w znacznej części projekt ten został zarzucony, a jako symbol znienawidzonej epoki niesłusznie ukarany za wszystkie jej grzechy. Na szczęście dziś coraz więcej ludzi patrzy na Nową Hutę łaskawszym okiem, dostrzegając oryginalne piękno.

Totalność miasta

Wydaje się, że dziś, podobnie jak w czasach Baudelaire’a, urbanistyka (i pochodne od niej języki) urosła do rangi najważniejszego języka współczesnej humanistyki. Miasto skupia w sobie niemalże wszystkie sfery ludzkiej aktywności, dlatego też idealnie nadaje się jako obiekt krytycznych badań. Przestrzeń miejska jest świetnym przykładem na to, że kultura i społeczeństwo, a także polityka i ekonomia, są ze sobą nieodwracalnie połączone. I w tym sensie rację mają redaktorzy magazynu „Herito” – miasto jest totalnym dziełem sztuki. ©

MICHAŁ SOWIŃSKI (ur. 1987) jest redaktorem literackim Festiwalu Conrada, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz doktorantem na Wydziale Polonistyki UJ. Prowadzi audycję literacką „Book’s not dead”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Fenomen miasta: 25 lat MCK