Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ogarnęło mnie nawet poczucie lekkiego osamotnienia, coś jakby matka wyszła z domu i nie powiedziała, czy wróci. Czy pozwoli Angela wiecznie niedojrzałemu polskiemu dziecięciu wtulić się jeszcze w swoją ciepłą niemiecką pierś? I czy jej następcy będą mieli dla niego miejsce na kolankach? Może każą dorosnąć?
Ale perspektywa odejścia Angeli Merkel na zasłużoną emeryturę kazała mi też myśleć nad lingwistyczną zagwozdką: czy mianowicie potomność uzna ją za wielkiego męża stanu? Według wszelkich definicji – pasuje! Czy jednak – choćby miała zasług cały wór, mężem stanu nie zostanie, bo jest niestety żoną? Jednocześnie zapytuję – bo może ktoś wie – jak nazywano panie, które podczas ostatnich wyborów samorządowych pilnowały w lokalach wyborczych ich przebiegu: czy były mężami zaufania?
Czytaj także: Odchodzenie na raty - Wojciech Pięciak o Angeli Merkel
Te żartobliwe nieco w tonie rozważania na temat języka i tego, co też on za informacje o świecie i społeczeństwie ze sobą niesie, już od czasów „Seksmisji” pozwalają na rechot w duchu złotych myśli typu „Kopernik była kobietą” oraz „Ten wasz feminizm to się kończy, jak trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro”. Pośmiać się zawsze dobrze, wiadomo: jak mąż z mężem.
A może to wszystko nie jest jednak śmieszne? Może jest wręcz przeciwnie – dość straszne, bo jest tylko czubkiem gigantycznej góry lodowej, która nazywa się „niewidzialność kobiet w wymiarze narracji historycznych”?
Kto chciałby się przekonać, jak jest – wesoło czy jednak nie – ten niech spośród wszystkich wystaw, upamiętnień, akademii ku czci i innych, jakie odbywają się z okazji stulecia, wybierze tę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Wystawa „Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy” to próba przyjrzenia się temu, jaką rolę w dwudziestowiecznych narracjach narodowowyzwoleńczych odgrywają kobiety. Od Polski przez Bałkany, Afrykę i Azję po Amerykę Południową. I oto – cóż za zdziwienie – wszystko nas dzieli być może, ale sprawa kobiet w historii łączy nas w jeden długi, oplatający kulę ziemską łańcuch.
Kuratorka tej znakomitej wystawy Magdalena Lipska w wydawnictwie jej towarzyszącym pisze, odwołując się do Immanuela Wallersteina, że fundamenty nowoczesności budowano na dokumentach, które niejako a priori wykluczały kobiety i „nie-białych”. Ta „wolność, równość i braterstwo”, które dała nam rewolucja francuska, to „wspólnota polityczna oparta na przymierzu mężczyzn”. A gdzie się wobec tego podziewa brakująca połowa ludzkości? „Patriarchalne, narodowe państwa, w tym Polska, potrzebowały kobiet, gdy walczyły o niepodległość, i potrzebują ich nadal, by mogły się rozwijać i reprodukować. Jednak sprowadzenie kobiet do roli reproduktorek narodu (…) niespecjalnie służy samym kobietom” – pisze Lipska.
Czytaj także: Piotr Kosiewski: Niepodległej niepamiętanie
Dmowski, Piłsudski, Witos, Paderewski, Grabski, Kwiatkowski, Korfanty w setną rocznicę odzyskania niepodległości tradycyjnie powracają w glorii chwały, na kasztankach czy jakkolwiek bądź. Wśród kobiet obecne są głównie te symboliczne – Matka Polka, Polonia, Matka Boska Królowa Polski.
Weronika Grzebalska w tym samym wydawnictwie muzealnym pyta, „gdzie w tym wszystkim są kobiety współtworzące ów projekt obywatelskiego militaryzmu?”. I dodaje: „Przymusowa demobilizacja kobiet z Ochotniczej Legii Kobiet, pomysł odbierania broni kobietom walczącym w czasie powstania warszawskiego, określanie walki kobiet w szeregach AK jako »pomocy« czy zaobserwowana przez same kombatantki drugorzędna pozycja kobiet w literaturze historycznej przypominają nam ciągle o ponawianych próbach sprowadzenia obywatelskiej żołnierskości do zbrojnej męskości”. Ta zaś – jak chcą autorki – nie musi być przecież tożsama ze zbrojną nacjonalistyczną męskością. Wystarczy przywołać Henrykę Pustowójtównę, Bronisławę Waligórską czy Elżbietę Zawacką.
Wystawę rozpoczyna fragment pracy „Rewers 8” Bownika – to wyjęty z jego cyklu o ubraniach kobiet-robotnic jedyny męski strój, czyli kurtka Józefa Piłsudskiego, wywrócona, jak wszystkie inne w cyklu, na drugą stronę. Miękka podszewka twardego wojskowego stroju ukazuje nam symboliczną „delikatność i ułomność” wielkiego przywódcy i jest próbą zaburzenia ustalonego paradygmatu władzy. Chorwacka artystka Sanja Iveković w pracy „Niewidzialne kobiety Solidarności” słynny plakat przedstawiający kowboja trzymającego kartę do głosowania zamiast pistoletu zmienia, kowbojem czyniąc kobietę. Zuzanna Janin pyta o wymazanie z opowieści o Solidarności Ewy Ossowskiej – Wajda robiąc swój film o Wałęsie wyciął ją z historii, Janin chce przywrócić. Ale ta wystawa to przecież nie tylko polska historia – to narracje o bliźniaczo podobnych gumkowaniach z dyskursu kobiecej perspektywy, kobiecego zaangażowania, kobiecego wkładu w dzieje. Historię, jak wiadomo, piszą zwycięzcy. Niezależnie od szerokości geograficznej. Dobrze zatem, że MSN postanowiło dopisać kawałek tej brakującej połowy dziejów. ©