Mężczyźni, którzy nie rozumieją kobiet

06.05.2019

Czyta się kilka minut

Ze wszystkich rzeczy, jakie ostatnio czytałam w prasie, największe wrażenie zrobił na mnie raport z badań zleconych przez „Gazetę Wyborczą”, by sprawdzić, jak rozkładają się nie tylko preferencje polityczne, ale w ogóle różnice światopoglądowe w grupie tzw. młodych – czyli ludzi pomiędzy 18. i 30. rokiem życia. Otrzymaliśmy obraz młodej Polski podzielonej, owszem, na dwa obozy, lecz na całkiem inne, niż mogłoby się nam zdawać.

Nie poparcie dla PiS i PO, nie prawo i lewo okazują się być w tym pokoleniu kluczowe, jeśli idzie o najgłębsze różnice światopoglądowe, lecz... płeć respondentów.

I tak oto – mówią badacze – młody polski mężczyzna będzie konserwatywny światopoglądowo, gotów popierać siły takie jak ultraprawicowa i konserwatywna Konfederacja, ceniący sobie tradycyjne wartości, przeciwny związkom partnerskim, niechętny członkom społeczności LGBT, ochoczo twierdzący, że rolą mężczyzny jest praca i utrzymanie rodziny, a rolą kobiety jest zajmowanie się domem i rodziną. 30 procent z nich uważa, że „trzeba się mieć na baczności przed Żydami”, a 19 procent chciałoby opuścić Unię Europejską. Nie chcą się za to angażować w żadne inicjatywy w życiu społecznym, nie interesuje ich udział w wyborach, a na dodatek ponad 49 proc. z nich jest singlami.

Tymczasem młode kobiety – jak wynika z badań – zdają się być w zupełnie innym miejscu. Otwarte, tolerancyjne, gotowe do angażowania się w sprawy społeczne, aktywne obywatelsko, o znacznie bardziej progresywnych poglądach na świat i na swoją rolę w społeczeństwie. Nie tylko zamierzają iść głosować (przede wszystkim na Wiosnę), ale również gotowe byłyby (w 73 proc.) poprzeć związki partnerskie.

Proponuję chwilę się pochylić nad tym, co to wszystko może oznaczać.

Po pierwsze, chciałam nas trochę uspokoić. Już wtedy bowiem, gdy kończyłam lat 18, a było to szalenie dawno temu, wielu moich kolegów licealnych można było znaleźć przesiadujących na konwencjach Unii Polityki Realnej, roznoszących po mieście ulotki z wizerunkiem Janusza Korwina-Mikkego. Z podekscytowaniem gryźli końcówki włosów w swoich długich kucach ściąganych gumką recepturką, słuchając ulubionego polityka, który odwiedzał czasem i nasze okolice. Ale potem – odwiecznym zwyczajem i prawem natury – prawie wszyscy dorośli, obcięli swoje coraz mocniej wyliniałe kitki i przestali ulegać urokowi człowieka, który chodzi w muszce. Przypomnę może również, że nawet naczelny wieczny nastolatek III RP Kuba Wojewódzki wsparł w poprzednich wyborach Pawła Kukiza, ale potem poszedł po rozum do głowy i dziś już wybierać chce nieco dojrzalej. Jest więc nadzieja i dla dzisiejszych wyborców Konfederacji.

Tyle dobrych wieści. Bo jednak – mimo lekkiego tonu, jaki tu sobie uprawiam – sytuacja jest dość skomplikowana. Jak bowiem skleić w jedno społeczeństwo tak zróżnicowane grupy? Może nie być łatwo, a coś z tym zrobić trzeba. Zwłaszcza że od pewnej jednak współpracy tych grup zależy np. polska demografia.

Jakim owe różnice stają się problemem, dobrze było widać w książce „A co wyście sobie myślały?” – czyli w zbiorze rozmów z mieszkańcami mazowieckich wsi, jakie przeprowadziły Aleksandra Zbroja i Agnieszka Pajączkowska. Po lekturze nie można nie dostrzec faktu, że oto kobiety mieszkające na wsiach, mimo pewnego konserwatywnego backgroundu, coraz bardziej sforują się na niezależność. Zwłaszcza zaś te młode, które w rzeczy samej coraz mniej mają wspólnego ze swoimi równolatkami – młodymi mężczyznami. Coraz częściej nie widzą siebie w roli posłusznych żon, w tradycyjnym modelu rodziny, tak hołubionym (jak wynika z badań) przez potencjalnych kandydatów na mężów.

Na świecie tymczasem debatuje się o subkulturze inceli, czyli samotnych mężczyzn, nieumiejących – mimo starań – znaleźć dla siebie partnerki, finalnie zatem obwiniających za swoje niepowodzenia kobiety. Incele identyfikują się z ruchami nowej prawicy, są radykalnie mizoginiczni, homofobiczni i nietolerujący żadnej właściwie inności. To ze środowiskiem inceli powiązani byli młodzi mężczyźni, którzy w 2014 i 2018 r. dokonali masowych strzelanin w Santa Barbara i Toronto – obaj przed atakami, w których zginęło wiele osób, umieszczali w sieci manifesty deklarujące ich nienawiść do kobiet.

Możliwe zatem, że najważniejszym dziś zadaniem ludzkości będzie rozsądne zdefiniowanie na nowo pojęcia „męskości”. Zwłaszcza gdy się wie, że 48 proc. młodych Polaków zgadza się z twierdzeniem, że „czasem rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane niż rządy demokratyczne”. Jeśli nic się nie zmieni, a trend się umocni – możemy zacząć się bać. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2019