Ludzie z McŚwiata

Zastanawiał się, jak naprawić liberalną demokrację, jak odtworzyć projekt społeczeństwa obywatelskiego i jak wrócić do zasady solidarności.

26.04.2017

Czyta się kilka minut

Spotkanie z Benjaminem Barberem, Warszawa, 30.09.2014 r. /  / Fot. Justyna Rojek/ East News
Spotkanie z Benjaminem Barberem, Warszawa, 30.09.2014 r. / / Fot. Justyna Rojek/ East News

Benjamina Barbera, rocznik 1939, trudno zakwalifikować do konkretnej zawodowej kategorii. Był oczywiście akademikiem i prowadził wykłady z nauk politycznych na City University of New York i na Rutgersie, ale książki pisał raczej publicystyczne.

Bezpośrednio angażował się też w politykę, doradzając prezydentowi Billowi Clintonowi oraz – w sprawach zagranicznych – kandydatowi lewego skrzydła Partii Demokratycznej Howardowi Deanowi w wyborach prezydenckich w 2004 r. Jeździł sporo po świecie z autorskimi wykładami i chodził po programach telewizyjnych, od prawa do lewa. Znacznie węższe grono odbiorców znało go jako... magika amatora.

Barber był po prostu, jak to nazywają Amerykanie, public intellectual. Ale trzeba tu powiedzieć, że w Polsce był bardziej popularny niż w Stanach.

Krytyka społeczeństwa konsumpcyjnego

Jego najsłynniejszym książkowym esejem jest „Dżihad kontra McŚwiat”. Bohaterką tej książki jest demokracja, zagrożona przez różnej maści fundamentalizmy, wolny rynek i globalizację. To opis współczesnego świata i jego paradoksów. On sam określał się bowiem jako alterglobalista.

Pojęcie „McŚwiat” przeszło do języka debaty publicznej. Oznacza rzeczywistość wirtualną, życie toczące się w mediach społecznościowych. Swoje powstanie zawdzięcza nie tylko postępowi technologicznemu, ale likwidowaniu międzynarodowych barier handlowych i globalnej integracji politycznej. Ludzie żyjący w „McŚwiecie” to społeczeństwo konsumpcyjne, którego symbolem jest „złote” logo znanego nam wszystkim fast foodu. Tożsamość „McŚwiata” oparta jest na jak największym zysku oraz pragnieniu posiadania, a także niczym nieograniczonej konsumpcji. To po prostu wielkie rozrywkowe zakupy.

Barber zastanawiał się, jak naprawić liberalną demokrację, jak odtworzyć wielki projekt społeczeństwa obywatelskiego. Uważał, że państwa narodowe nie wytrzymały konkurencji z globalizacją, nie zaproponowały nic atrakcyjniejszego. Utrzymywał, że teraz za światową politykę odpowiadają burmistrzowie wielkich miast, którzy mogą się dzielić swym doświadczeniem.

O tym też była jego przedostatnia książka „Gdyby burmistrzowie rządzili światem”. Rok temu, w czasie kampanii wyborczej w USA, przeprowadziłem z nim krótki wywiad dla „Tygodnika”. „Dla mnie po wyborach ważniejsze będzie nie to, jak prezydent USA dogada się z prezydentem Chin, lecz np. jak burmistrz Los Angeles porozumie się z burmistrzem Szanghaju. Obaj rządzą miastami portowymi i mogą się wymieniać doświadczeniami z walki z żywiołem morskim, gdyż w związku z globalnym ociepleniem podnosi się poziom wód i w efekcie Szanghaj oraz Los Angeles są poważnie zagrożone” – mówił wówczas.

O przyszłości welfare state

Uważał też, że największym wyzwaniem współczesnej demokracji jest zdefiniować się na nowo. I wrócić do elementarnej zasady solidarności.

W swych ostatnich poszukiwaniach nowej, uzdrowionej demokracji zaczął prezentować dla niektórych mocno kontrowersyjne poglądy. Sprawiał wrażenie, jakby zakochał się w Chinach. Imponowała mu polityka Pekinu w sprawie szukania alternatywnych źródeł energii, czyli konsekwentnej polityki ekologicznej, czy też regularnego spłacania swych długów. Jego zdaniem na wyzwania współczesnego świata najsprawniej reaguje kraj, który jest rządzony autorytarnie... A w demokratycznych krajach liderzy – chociaż wiedzą, co trzeba zrobić – nie robią tego, gdyż boją się wyborów.

Martwił się o przyszłość państwa opiekuńczego. Uważał, że politycy tkwią w – jego zdaniem – dość bezmyślnej konkluzji, iż dekoniunkturze winne jest właśnie państwo opiekuńcze oraz jego przerośnięte instrumenty pomocy. Odkąd po upadku banku Lehman Brothers w 2008 r. zaczął się światowy kryzys finansowo-gospodarczy, bardzo zgęstniał klimat wokół odpowiedzialności państwa za socjalne bezpieczeństwo obywateli. Barber ubolewał, że welfare state wydaje się dziś niepotrzebne, że jest traktowane jak bękart. I że od przywódców oraz ich doradców słyszymy, iż jak jest dół, to będzie też i górka, tylko trzeba pozwolić działać mechanizmom rynkowym, a wtedy wszystko się ureguluje samo. Tymczasem zdaniem Barbera straty na dziesięciolecia będą dużo większe, jeśli pozwolimy na rozpad państwa opiekuńczego.

Jego ostatnia książka ukazała się w USA w tym roku. W „Cool Cities: Urban Sovereignty and the Fix for Global Warming” wracał do tematu współpracy burmistrzów wielkich metropolii w walce z globalnym ociepleniem.

Benjamin Barber zmarł 24 kwietnia w Nowym Jorku. ©


ZOBACZ TAKŻE:

„Marząc o silnym przywódcy, ludzie mają na myśli takiego, który będzie podzielał ich wyobrażenia, reprezentował ich. Samo silne przywództwo prowadziłoby oczywiście donikąd. Zrobili to kiedyś Niemcy. Ale nawet żądając silnego przywódcy, ludzie marzą o kimś, kto lepiej będzie wyrażał ich potrzeby” – mówił w rozmowie z „Tygodnikiem” Benjamin R. Barber dekadę temu >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2017