Jak mówić o Bogu? Czy da się skonstruować język, który pozwoli precyzyjnie wyrazić wszystkie prawdy wiary? Dlaczego naszemu poznaniu tak trudno sięgnąć Transcendencji?
Leibniz przez całe życie powracał do pewnego pomysłu - chciał stworzyć język, w którym bez trudu można by formułować prawdziwe sądy o Bogu. Miał on być wzorowany na matematyce - jedynym języku, w którym prawd dowodzić można z absolutną pewnością.
To marzenie Leibniza okazało się jednak mrzonką, a jego wysiłki musiały skończyć się porażką. O Bogu nie można mówić tak, jak o obiektach matematycznych, bo w efekcie otrzymalibyśmy puste pojęcie, które nie byłoby zdolne „poruszyć ludzkiego serca“.
Dyskurs religijny musi być zakorzeniony w naszych codziennych doświadczeniach, angażować zarówno intelekt, jak i emocje. Ale zbytnia antropomorfizacja także jest niebezpieczna, bo przekształca teologię w opowiastkę dla grzecznych, choć niezbyt rozgarniętych dzieci. By tego uniknąć, zmuszeni jesteśmy konstruować teorie. Jednak i teoretyzacja Boga może stać się pułapką, szczególnie wtedy, gdy przywiążemy się zbytnio do jednego schematu pojęciowego. Dlatego dyskurs religijny wymaga stałej higieny intelektualnej, którą najlepiej propagują zwolennicy teologii negatywnej.