Martwe morze

Poziom wód Morza Martwego waha się jeszcze dramatyczniej niż atmosfera polityczna w regionie. Co gorsza, te dwa układy są ze sobą silnie sprzężone.
z Jordanii

20.08.2018

Czyta się kilka minut

Linia brzegowa Morza Martwego w okolicach Ein Gedi, Izrael. Linie wskazują dawny poziom wody. Pośrodku zdjęcia widać leje krasowe. / GUNDI SHANCHAL
Linia brzegowa Morza Martwego w okolicach Ein Gedi, Izrael. Linie wskazują dawny poziom wody. Pośrodku zdjęcia widać leje krasowe. / GUNDI SHANCHAL

Jeszcze kilkanaście lat temu klienci jordańskiego Dead Sea Spa Hotel, położonego na brzegu Morza Martwego, mogli jednym krokiem przeskoczyć ze słodkowodnych basenów do jeziora, gdzie w każdym litrze wody są 342 gramy soli. Dzisiaj, aby tego dokonać, muszą przejść ponad sto metrów po ostrych jak żyletka kryształach soli (dlatego każdy przewodnik turystyczny zaleca odwiedzającym kupno butów do wody) mijając kolejne tabliczki z napisami „Tu morze znajdowało się w roku...”.

– Morze Martwe obniża się o ponad metr na rok, głównie z powodu pobierania słodkiej wody z wszystkich zasilających rzek, szczególnie Jordanu, przez wszystkie kraje w jego zlewisku – mówi prof. Mordechai Stein z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.

Goście w Jordanii i tak są w lepszej sytuacji niż ci na drugim brzegu. Z restauracji i sklepów z pamiątkami powstałych pod koniec lat 80. XX w. w izraelskim parku narodowym Ein Gedi nad brzegiem morza do wody są teraz ponad dwa kilometry, które turyści pokonywali specjalną „kolejką” (w rzeczywistości traktorem ciągnącym wagoniki), również mijając znaki oznaczające dawną linię brzegową. W 2015 r., z powodu dużej liczby lejów krasowych, plaża została zamknięta.

Język, sól i chaos

Wiele danych dotyczących Morza Martwego zmienia się tak szybko, że artykuły naukowe są nieaktualne już w momencie publikacji.

– Według najnowszych pomiarów jezioro znajduje się na poziomie 432,5 m p.p.m. Oznacza to, że według naszych danych ma 612 kilometrów kwadratowych powierzchni – mówi Ittai Gavrieli z Geological Survey of Israel. Obecnie dzieli się na północną nieckę głęboką na ok. 300 m (jej dno w najgłębszym miejscu ma ok. 730 m p.p.m.) i południową, o głębokości nie większej niż 10 m, która obecnie jest sztucznie podtrzymywana przy istnieniu (naturalnie wyschła w latach 70.) i wykorzystywana przez dwie ogromne firmy chemiczne – Dead Sea Works po stronie izraelskiej oraz Arab Potash po jordańskiej. Oddzielone są półwyspem Lisan (arab. „język”). Woda na północy jest bogata w chlorek wapnia i gips, a halit (czyli sól kuchenna) od 1983 r. wytrąca się z niej w mniej więcej stałym tempie 10 cm na rok. W zakładach na południu woda jest pozbawiana karnalitu, halitu i siarczków, a pozostałość pompuje się ponownie na północ.

Izraelskie Służby Hydrologiczne szacują, że poziom wody w Morzu Martwym spada średnio o 10-12 cm miesięcznie, a naukowcy w ostatnich latach podają liczby od kilkudziesięciu centymetrów do ponad dwóch metrów rocznie. Ponadto wzrasta zasolenie wody (według Banku Światowego o 0,3 gr na litr rocznie) i temperatura wody (o 0,3 st. Celsjusza rocznie).

– Przed interwencją ludzi Morze Martwe rosło i kurczyło się w zależności od warunków hydroklimatycznych w zlewisku – mówi prof. Stein.

Wody Morza Śródziemnego dostały się na tereny dolin Jordanu i Aravy ok. 2,6 mln lat temu, tworząc lagunę Sedom. Wytworzyło się z niej jezioro Lisan, w szczytowym okresie rozciągające się od współczesnego Jeziora Tyberiadzkiego aż do wsi Chacewa, 30 km na południe od obecnych brzegów Morza Martwego.

– Pomiędzy 27 a 24 tys. lat temu poziom jeziora osiągnął 170 m p.p.m., czyli 250 metrów wyżej niż obecnie, i rozlało się ono na całą dolinę rzeki Jordan – mówi Stein.

Bywało też, że poziom wody był jeszcze niższy niż obecnie. W 2010 r. zespół naukowców pod kierownictwem Yael Kiro z Uniwersytetu Columbia wwiercił się ponad 400 metrów pod dno jeziora. Analiza rdzeni pokazała, że 120 tys. lat temu tafla jeziora znajdowała się 475 m p.p.m., a 10 tys. lat temu 490 m p.p.m. Miało to miejsce w okresach interglacjalnych, gdy jezioro przez tysiąclecia otrzymywało o ponad połowę mniej wody niż na początku XX w. Morze Martwe nigdy jednak nie zniknęło.

Z badań geologa Revitala Bookmana wynika, że przez ostatnie 4 tys. lat poziom wody wahał się głównie w granicach od 390 do 415 m p.p.m. (najczęściej powyżej 402 m, co ograniczało jezioro tylko do północnej niecki). Świadczą o tym znaleziska archeologiczne, ale też dowody pisemne – m.in. bitwy Króla Dawida w Dolinie Soli opisane w Drugiej Księdze ­Samuela i rozmiary Morza Martwego podane przez Józefa Flawiusza w „Wojnie żydowskiej”. Największe wahania związane są z działalnością człowieka : wzrosty poziomu wody przypadają na rozwój kultur rzymskiej (II/I w. p.n.e.), bizantyjskiej (IV w. n.e.) i krucjaty (XI/XII w.), a jej spadek na okres podbojów muzułmańskich (V-IX w.).

Eldorado i dziury w drogach

Pod koniec XIX w. nastąpił ostatni do tej pory moment wzrostu poziomu wody (do 390 m p.p.m.), całkowicie zalane zostały tereny oddzielające obie niecki. I chociaż minerały z Morza Martwego były używane już od czasów starożytnych Egipcjan (wykorzystywali je do mumifikacji), to właśnie wtedy pojawił się pomysł ich wykorzystania na skalę przemysłową. „To nasze Eldorado” – miał wykrzyknąć gen. Edmund Allenby, gdy po podbiciu Palestyny w 1918 r. naukowcy stwierdzili, że jezioro zawiera minerały o wartości 1,2 biliona dolarów. W 1930 r. powstała, początkowo jako spółka prywatna, Palestine Potash Company, która wybudowała pierwsze zbiorniki ewaporacyjne w południowej niecce. Opisując pierwsze eksperymentalne wydobycia potażu (czyli zawierających potas minerałów stosowanych powszechnie w nawozach i kosmetykach), magazyn „Popular Mechanics” przewidywał, że region zamieni się w „mlekiem i miodem płynący”.

Historia chciała inaczej. Po wojnie w 1948 r. wschodnie zbiorniki ewaporacyjne stały się częścią Jordanii. Firma została znacjonalizowana w 1951 r., a dwa lata później zmieniła nazwę na Dead Sea Works. Obecnie jest spółką zależną Israel Chemicals, należącego do państwa największego producenta bromków i szóstego producenta potażu na świecie. Po jordańskiej stronie prace wznowiono w 1983 r. – obecnie to ósmy producent potażu na świecie. 23 lipca Chiny kupiły za ponad pół miliarda dolarów 28 proc. spółki, stając się jej największym udziałowcem.

Morze Martwe widziane z satelity w odstępie 40 lat. W południowej niecce widać rozwój przemysłowych zbiorników ewaporacyjnych. / fot. NASA

W latach 50. do Morza Martwego wpływało ok. 1,6-2 mld metrów sześciennych wody. Wiele hektarów pól uprawnych, kilka elektrowni, oraz wojen o wodę później liczba ta zmniejszyła się do ok. 300 mln. W 1920 r. w Mandacie Palestyny i Transjordanii mieszkało 900 tys. ludzi, zależnych od wody wpływającej do Morza Martwego. Obecnie w Izraelu, Jordanii i Zachodnim Brzegu Jordanu mieszka ponad 20 mln osób, a wody rzek Jordan i Jarmuk wykorzystuje też Syria. Mira Edelstein z organizacji EcoPeace szacowała na łamach „Times of Israel”, że za spadek poziomu wody w Morzu Martwym w 60 proc. odpowiada mniej wody wpływającej z rzeki Jordan, a w 40 proc. działalność przemysłowa na południu. – 70 lat temu rzeka Jordan dostarczała Morzu Martwemu 1,3 mld metrów sześciennych wody. Obecnie 96 proc. tej wody jest przekierowane, a to, co wpływa, jest słone i zanieczyszczone – mówi Eshak Al-Guza, koordynator projektu w EcoPeace.

Od 1979 r. północną nieckę od południowej ponownie oddziela pas lądu. Do lat 80. wody w północnej niecce były rozwarstwione. Na głębokości 70 metrów zaczynały się nasycone solami i gęstsze wody, prawdopodobnie reliktowe, od wieków niemające kontaktu z atmosferą. Wyżej znajdowały się mniej słone wody pochodzące m.in. z rzek i opadów. Obecnie wczesną zimą wody jeziora się mieszają. Sprawia to, że nienasycone solami wody zaczęły docierać głębiej, wypłukując bezpieczne do tej pory warstwy soli. Spadek poziomu wód gruntowych powoduje, że słodka woda wypłukuje sole, a to właśnie tworzy leje krasowe. Naprężenia, które rosną wraz ze spadkiem poziomu Morza, wywołują uskoki, którymi woda dociera do warstw soli, omijając warstwy półprzepuszczalne (skały osadowe, glina) i zapadnięcia osadów, które znajdują się nad ubytkami. Proces ten przypomina wypłukiwanie związków wapnia ze skał podziemnych, prowadzące do powstawania jaskiń, i takież są jego skutki dla najbliższych okolic Morza Martwego.

Pierwsze leje krasowe zaobserwowano w latach 80., a powszechnym widokiem stały się na początku XXI w. Obecnie jest ich ponad 6 tys. na samym zachodnim brzegu (na wschodnim jest ich dziesięć razy mniej, od lat nie widziano nowych).

– Zachodni brzeg jest mniej stromy, zgromadził więcej osadów, w tym warstw soli, które odpowiadają za rozwój lejów krasowych. Wschodni brzeg jest bardzo stromy, na podłożu skalnym jest mniej osadu – tłumaczy Ittai Gavrieli.

Kolejne leje powstają praktycznie codziennie. Zamykane są drogi, w 2014 r. opuszczono jedyną w okolicy Ein Gedi stację benzynową, a zbudowany niedawno za równowartość 50 mln zł most przestał być używany. Park narodowy, o ile w czasach świetności przyciągał 400 tys. spacerowiczów rocznie, to teraz tylko 6 tys., a mieszkające tam gazele mają coraz mniej przestrzeni. Kurczące się morze zagraża też żyjącym w nim unikatowym karpieńcom. „Czy musimy czekać na katastrofę, na przykład zamknięcie autostrady nr 90, które odetnie kibuc Ein Gedi od świata? Czy rząd zainteresuje się Morzem Martwym dopiero, gdy turyści nie będą mieli jak dojechać do Masady?” – pytał w styczniu na łamach „Times of Israel” Clive Lipchin, dyrektor Transgranicznego Centrum Zarządzania Wodą w Arava Institute.

Ratunek dyplomatyczny

Receptą na problemy ma być pomysł sięgający wieku XVII, czyli przekop do prawdziwego morza. W 1664 r. niemiecki jezuita Athanasius Kircher proponował sieć kanałów – w tym jeden prowadzący od Morza Martwego do Morza Czerwonego. „Popular Mechanics”, opisując początki przemysłowego wykorzystania Morza Martwego w 1930 r., zwracał uwagę: „Człowiek zadecyduje o przyszłości Morza Martwego. Woda zostanie odciągnięta do zbiorników ewaporacyjnych, a tamy i systemy irygacyjne zmniejszą rzekę Jordan. Jedyną nadzieją na utrzymanie obecnego poziomu wody jest pomysł niemieckiego inżyniera łączący Morze Śródziemne z górną rzeką Jordan”. W artykule opisano też marzenia o wielkiej elektrowni, która przy okazji zapewniłaby prąd elektryczny całej Palestynie i Turcji.

Pomysł przekopu powracał co jakiś czas, ale aby na poważnie ruszyły prace nad kanałem, poziom wody musiałby się obniżyć o ponad 40 m. W 2002 r. Jordania, Izrael i Autonomia Palestyńska podpisały porozumienie o przeprowadzeniu studium wykonalności. Bank Światowy uznał, że wstępny koszt budowy wyniesie 10 mld dolarów. W 2013 r. podpisano w tej sprawie memorandum, potem kolejne dokumenty. Prace nie ruszyły do dziś.

To projekt raczej polityczny niż ekologiczny. Dzięki porozumieniu handlowemu ma poprawić sytuację dyplomatyczną między Izraelem, Jordanią i Autonomią Palestyńską, jednocześnie zmniejszając problem dostępności wody. Izrael ma sprzedawać wodę dla północnej Jordanii z Jeziora Tyberiadzkiego, a Jordania – południowemu Izraelowi wodę z nowego zakładu odsalającego nad Morzem Czerwonym. Jednocześnie ma powstać długi na 227 km wodociąg (płynący po jordańskiej stronie), który ma pompować do Morza Martwego wodę z Morza Czerwonego oraz płyn pozostały po odsalaniu.

Małe, białe, czerwone

Politycy chwalą projekt, który ma być realizowany głównie za zachodnie pieniądze, wskazując, że wzmocnienie wymiany handlowej może uspokoić trudne relacje arabsko-żydowskie. Bardziej sceptyczni są jednak naukowcy, którzy zauważają, że woda w Morzu Martwym znacznie się różni od wody Morza Czerwonego. Jedna z teorii mówi, że po wlaniu bogatej w siarczki wody z południa mogą się wytrącić kryształy gipsu, pokrywając jezioro mleczną powłoką. Inna zakłada, że Morze Martwe zamieni się w kolejne Morze Czerwone (które kolor zawdzięcza algom). Nawet ekspertyza Banku Światowego zaznacza, że pompowanie dużej ilości wody może mieć „niespodziewane skutki”.

– Nie ma jednoznacznych badań, które by wskazały, co się stanie. Są badania laboratoryjne, a to jest duży ekosystem, który może różnie zareagować – mówi Eshak ­Al-Guza.

W 2017 r. po kryzysie dyplomatycznym wywołanym zastrzeleniem dwóch Jordańczyków przez ochronę izraelskiej ambasady w Jordanii pojawiły się informacje, że Izrael wycofuje się z projektu. Wiosną tego roku rząd Jordanii zapewniał, że projekt ruszy nawet bez udziału Izraela. Od tego czasu przez kraj przetoczyła się fala protestów, do dymisji podał się premier, zmieniono też ministra ds. wody. Nie ma też nowych informacji o projekcie.

– Jestem przekonany, że to będzie oficjalna polityka ochrony Morza Martwego – uważa Al-Guza.

Jeśli nie, to – jak wynika z raportu Banku Światowego – do 2075 r. poziom wody spadnie do 490 m p.p.m.

– Morze Martwe będzie się kurczyć coraz wolniej. Nie zniknie, tylko ustabilizuje się na niższym poziomie – uważa prof. Yoseph Yechieli z Geological Survey of Israel. Do 2150 r. dojdzie do 550 m p.p.m. (czyli 120 m niżej niż obecnie).

– Jeśli przemysł zakończy swoją działalność, a warunki się nie zmienią, poziom wody się ustabilizuje między 500 a 550 m p.p.m. – uważa Ittai Gavrieli. Rząd Izraela właśnie rozpoczyna renegocjacje umowy z Dead Sea Works na wydobycie soli. Ma ona ograniczyć miejsce wydobycia i zużycie wody. Z nowszego badania zespołu pod kierownictwem Tami Zilberman z Geological Survey of Israel wynika natomiast, że poziom wody spadnie do 516-537 m p.p.m.

– Nie jest łatwo wysuszyć supersłone jezioro – mówi prof. Stein. ©

Autor jest dziennikarzem, byłym wolontariuszem w Jordanii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2018