Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wtedy jego słowa uznano za ukłon w stronę synodów biskupich (na jubileusz 50 lat istnienia). Cztery zwołane za tego pontyfikatu i zapowiedź piątego zdawały się potwierdzać tę opinię.
Rok 2018 sporo zmienił. W marcu Kongregacja Nauki Wiary przyjęła obszerny dokument o nowym, zgodnym z zamysłem Franciszka znaczeniu synodalności. To coś innego niż kolegialność, coś więcej niż dzielenie się władzą z biskupami. Za misję i losy Kościoła odpowiedzialni mają być wszyscy ochrzczeni: duchowni i świeccy, mężczyźni i kobiety. Tak, jak chciał Sobór Watykański II.
Rewolucyjny potencjał słowa pierwsi zrozumieli biskupi. Na październikowym synodzie rozdział o synodalności – wprowadzony do dokumentu końcowego w ostatniej chwili i tylnymi drzwiami – spotkał się z największym sprzeciwem (zaraz po homoseksualizmie).
Bo Franciszkowa synodalność to otwarcie się na innych. Rozmowa i wysłuchanie zdań odmiennych. Uznanie realnej, nie teoretycznej roli świeckich w Kościele: na każdym poziomie (od Watykanu po najmniejszą parafię) i w każdej sprawie (ekonomicznej i duszpasterskiej). To broń w walce z klerykalizmem – głównym źródłem wszystkich kościelnych problemów. ©℗