Maliny i kwaśne mleko

Że się spotkali, nie ma dowodu. Jest jedno świadectwo, ale raczej niewiarygodne.

28.11.2017

Czyta się kilka minut

Mówi o tym, że Lenin z żoną i teściową odwiedził Brata Alberta w pustelni na Kalatówkach; że zjadł obiad złożony z ziemniaków, kwaśnego mleka i malin; że wyznał, iż nigdzie nie było mu tak dobrze jak tam, a na koniec – z wdzięczności wycałował przyszłego świętego. W książce ks. Konstantego Michalskiego o Bracie Albercie pojawia się wzmianka, że do spotkania mogło dojść u Bucharinów, którzy w tym czasie mieszkali w Zakopanem. Ale czy doszło? Brat Albert był popularną i łatwo rozpoznawalną postacią, ktoś musiałby coś widzieć lub usłyszeć…

„Żyli jeszcze bracia i górale, którzy pamiętali tamte czasy, gdy historyczka albertynek, siostra Magdalena Kaczmarzyk, szukała jakichkolwiek śladów tej znajomości w Zakopanem i Białym Dunajcu. Nic nie znalazła”. To cytat z nowej biografii świętego, której autorką jest Natalia Budzyńska. Dowiedziałem się z niej, że u sióstr albertynek w Krakowie przechowywany jest obraz, „niezbyt dobry”, przedstawiający Lenina i Brata Alberta na tle Tatr. Namalowano go już po II wojnie światowej, w czasie, gdy próbowano od Związku Sowieckiego odzyskać najsłynniejsze z płócien namalowanych przez domniemanego rozmówcę Lenina – „Ecce Homo”. „Chciano w ten przewrotny nieco sposób podlizać się komunistycznej władzy, lekko się przymilić, wykazać jakąś wspólnotę wspomnień”, pisze Budzyńska. Starania trwały długo, zakończyły się jednak sukcesem: wymieniony za „Pejzaż nadmorski” Iwana Trusza obraz wrócił do Polski, zresztą dość poważnie uszkodzony, w 1978 r.

Temat spotkania Lenina z Bratem Albertem fascynował mnie od dawna. W dzieciństwie często bywałem na Kalatówkach; jeśli tylko droga w góry prowadziła obok pustelni, zawsze tam wstępowaliśmy. Tam kupiłem wspomnianą biografię pióra ks. Michalskiego i mała wzmianka – pamiętam to dobrze – od razu przy pierwszej lekturze poruszyła moją wyobraźnię. Potem odkryłem, że poruszyła także innych: stosowną scenę umieścił w swojej powieści o Leninie Ferdynand Antoni Ossendowski, podobnie jak Karol Wojtyła, który do dramatu „Brat naszego Boga” wprowadził postać rewolucjonisty spierającego się z Bratem Albertem o to, jak ulżyć doli tych, którzy znaleźli się na społecznym dnie.

Śladu po owym spotkaniu nie ma, ale to nie znaczy, że do niego nie doszło. Może nie było tak spektakularne, jak w wyobraźni i w literaturze? Może jeden z nich wszedł, kiedy drugi siedział już za stołem, wśród innych osób, rozgadanych i niezwracających uwagi na to, co się dzieje? Przywitali się uprzejmie, zamienili dwa, trzy zdania, ten, który siedział za stołem, wstał, bo musiał już iść. Może Lenin faktycznie wstąpił do albertyńskiej pustelni, ale nie na pogawędkę, tylko po to, żeby napić się wody? Brat Albert mógł zrobić na nim wrażenie, ale mogli się też minąć na którejś zakopiańskiej ulicy, tylko przez krótką chwilę przyjrzawszy się jeden drugiemu.

Pomysły na urządzenie świata mieli diametralnie różne. Lenin chciał go zburzyć i postawić na nowo, nie troszcząc się o to, ile ofiar pochłonie taka zmiana. Brat Albert zburzył i postawił na nowo samego siebie. Przez myśl by mu nie przeszło, żeby składać ofiary z innych, w tym z tych, których reszta społeczeństwa miała w pogardzie lub czuła do nich wstręt. Tych ostatnich nie chciał nawet nawracać. Budzyńska cytuje jego słowa (choć nie przez niego zapisane, znamy je z drugiej, ale wiarygodnej ręki): „My nie mamy nad nimi żadnej władzy i nie chcemy jej mieć, nie jesteśmy ich przełożonymi, ale towarzyszami. Nie mówimy kazań, nie narzucamy się z naszymi poglądami, jedynie żyjemy z nimi. Chodzi nam o to, by się nie wyróżniać, jedynie czynem i przykładem. A i ten przykład powinien być tak zbliżony do otaczających warunków, tak pokorny, tak nędzny, aby nie raził swym stylem, nie właził w oczy, nie upokarzał”.

Władza to wielka pokusa. Tak sobie myślę… Kto wie, może gdybym miał władzę, też temu lub owemu nakazałbym milczenie? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2017