Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przykładem może być zanikanie palców u przodków koni. 50-60 mln lat temu wiele gatunków prehistorycznych koni miało cztery palce u nóg. Z czasem został z nich tylko jeden – co obserwujemy także u współczesnych przedstawicieli tej ewolucyjnej linii: koni, zebr i osłów.
Uważa się, że globalnym trendem ewolucyjnym jest wzrost rozmiarów ciała zwierząt na przestrzeni kolejnych epok. Prehistoryczne czteropalczaste konie miały rozmiar sporego psa, podczas gdy dzisiejsze ważą nawet tonę. Zdarza się jednak, że trend wzrostu rozmiarów ciała się załamuje – gdy osobniki współwystępują (i rywalizują) na odizolowanej przestrzeni, o znacznie ograniczonych zasobach. Takich jak wyspy.
Karłowacenie zwierząt żyjących na wyspach jest zjawiskiem znanym m.in. u dinozaurów oraz współczesnych hipopotamów i słoni. Zoltán Csiki-Sava i współpracownicy z Uniwersytetu w Bukareszcie opisali na łamach „PNAS” kolejny taki przypadek – tym razem nieznanego wcześniej kopalnego ssaka, nazwanego Litovoi tholocephalos. Uwagę badaczy zwróciła zwłaszcza wyjątkowo mała głowa Litovoi w porównaniu do współczesnych i kopalnych lądowych ssaków porównywalnych rozmiarów. Widocznie dobór naturalny – bezwzględny ewolucyjny księgowy – uznał, że koszty utrzymania także dużego mózgu są na wyspie zbyt wysokie, i doprowadził do jego redukcji.
Podobnie mogło stać się z najbardziej tajemniczym przedstawicielem naszego rodzaju – słynnym człowiekiem z wyspy Flores, mierzącym około metra wzrostu. ©℗