Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Majątek” – cztery razy pada to słowo w polskim przekładzie Jezusowej przypowieści o „synu marnotrawnym” (Łk 15, 11-32). „Daj mi część majątku” – mówi młodszy syn do ojca; „podzielił więc [ojciec] majątek między nich”; „roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie”; i na koniec „wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami” – mówi starszy brat do ojca.
W „Wulgacie” św. Hieronima, we wszystkich tych czterech miejscach pojawia się również jedno łacińskie słowo: substantia. Ma ono jednak wiele znaczeń – może oznaczać cały majątek danej osoby, utrzymanie, ale także byt, istnienie, podporę, oparcie, podstawę; przede wszystkim zaś – istotę, treść.
W tekście oryginalnym św. Łukasz posługuje się jednak nie jednym, lecz dwoma słowami, i to w sposób najwyraźniej świadomy, zamierzony i konsekwentny. Dwukrotnie pada w nim słowo ousia, czyli „własność”, „bogactwo”, ale także: „istota”, „natura”. Także dwa razy odnajdujemy tam słowo bios, które znaczy najpierw „życie”, „życie codzienne” (stąd bierze swą nazwę „biologia” – nauka o życiu), a dopiero potem także: „środki do życia”, „majątek”.
W greckim tekście czytamy więc: „daj mi część własności (tes ousias)”; „podzielił więc między nich swoje życie (ton bion)”; „roztrwonił swoją własność (ten ousian)”; „wrócił ten syn twój, który [dosł.] przejadł twoje życie (ton bion) z nierządnicami”.
Widać wyraźnie, że to, co młodszy syn chętnie postrzega jako wymierną część własności, bogactwa, czy po prostu grosza (angielskie wydanie Biblii Jerozolimskiej tłumaczy wprost w wersecie 13: „roztrwonił swe pieniądze”) – od strony ojca widziane jest o wiele głębiej, jako po prostu część „życia”. Syn prosi o pieniądze (a potem je przepuszcza), ojciec – dając mu je – daje wszystko, co się za nimi kryje: trud, lata pracy, część życiowego dorobku; i miałby prawo mieć żal (choć go nie ma) o zmarnowanie owoców swego życia.
Przypowieść niesie więc w sobie także i to wyzwanie, by przyjrzeć się swoim oczekiwaniom wobec Boga (Ojca) – także tym wyrażanym w naszych modlitwach prośby: czy nie redukujemy ich jedynie do tego, co konkretne, wymierne, przeliczalne i wprost użyteczne? Prosząc o to, zapewne najczęściej otrzymujemy, tak jak otrzymał młodszy syn – czy może się to jednak stać w naszym życiu rzeczywistą „substancją” – podporą, mocnym gruntem pod nogami, podstawą istnienia? I na jak długo? Czy i na ile jesteśmy zainteresowani tym, co jest najgłębszą prawdą Bożych darów, którą stanowi ukryte w nich Boże życie? Łaska, miłość, doświadczenie wspólnoty, komunii z Nim?