Made in China

Kiedy po raz pierwszy w życiu (i jak na razie ostatni) byłam w Chinach, był to rok 2005. Pojechałam na festiwal muzyczny z zespołem Andy, w którym wówczas grałam.

15.04.2019

Czyta się kilka minut

Doświadczenie niezwykłe, zwłaszcza że była to moja pierwsza wyprawa poza Europę. Guangdzou (Kanton), do którego dotarłyśmy po długiej podróży i wielu przesiadkach, okazał się miastem bez początku i bez końca, rozciągającym się po horyzont, wielkim miejskim monstrum, w którym sznury aut, motocykli i rowerów pędziły przez ośmiopasmowe autostrady. Nasi gospodarze zadbali o to, byśmy czuły się dobrze, i przez cały ten (krótki) czas nie opuszczali nas na krok (choć raz zdołałyśmy ich zgubić na wielkim targowisku i była z tego spora awantura). Do dziś się zastanawiam, na ile ich troska wynikała ze zwykłego zaangażowania organizatorów międzynarodowej imprezy muzycznej, a na ile z pewnej konieczności pokazania nam Chin wyłącznie tak, jak powinnyśmy je oglądać. Odpowiedzi nie poznam zapewne nigdy, ale przyjmowałam tę ich stałą obecność za dobrą monetę.

Przeczytałam tymczasem w prasie, że właśnie w tym jedynym znanym mi mieście chińskim w 2015 r. narodziła się pewna szalenie interesująca inicjatywa, zwana Feministyczną Piątką. Bo – cóż za niespodzianka – w komunistycznych Chinach, których największy przywódca Mao Tse Tung powiadał o kobietach, że podtrzymują połowę nieba, a równościowe frazesy umajają propagandowe transparenty i przekazy dnia idące z serca Partii, jest dokładnie tak samo jak wszędzie: równość płci w sferze frazesów pozostaje i poza nie wychodzić nie bardzo powinna.

W 2015 r. do drzwi młodej mieszkanki Kantonu Zheng Churan, a także czterech jej koleżanek – aktywistek Woman’s Right Action Group: Li Maizi, Wu Rongrong, Wei Tingting i Wang Man – zapukali smutni panowie ze służb i wyprowadzili je z domów w kajdankach. Zostały zatrzymane tuż przed 8 marca w związku z prowadzonymi przez siebie akcjami, na których agitowały przeciwko przemocy wobec kobiet oraz przeciw dyskryminacji mniejszości seksualnych. Aresztowano je, by nie były w stanie zrealizować kolejnych protestów zaplanowanych na to wielkie święto „wszystkich naszych miłych pań”. Ich zatrzymanie – ku wielkiemu zaskoczeniu i niezadowoleniu chińskich przywódców – nie przeszło bez echa. O uwolnienie kobiet upominały się głośno nie tylko organizacje broniące praw człowieka z całego świata (w tym z Polski), ale także sami Chińczycy, zbierający na uniwersytetach podpisy pod petycjami, organizujący wiece wsparcia – i to mimo zmasowanych ataków administracji rządowej i cenzury. Kobiety w związku z międzynarodową i wewnętrzną presją uwolniono.

Leta Hong Fincher, autorka wydanej niedawno głośnej książki „Betraying Big Brother. The Feminist Awakening in China”, o tamtych wydarzeniach mówi, iż były prawdziwym punktem zwrotnym dla ruchów kobiecych i równościowych w tym kraju. Po pierwsze świat dowiedział się, że w Chinach są feministki, które nie idą na pasku Komunistycznej Partii Chin i reprezentują oddolne ruchy społeczne. Co prawdopodobnie ważniejsze – dowiedziały się o nich również chińskie kobiety, które być może do tej pory nie miały pojęcia, że tak wiele z nich odczuwa głębokie nierówności społeczne związane ze swoją płcią. Ideałem promowanym przez chiński reżim jest wszak figura tradycyjnej rodziny prowadzonej przez ojca-lidera, któremu podporządkowana jest kobieta i cała reszta. Taką figurę reprezentuje przecież w oficjalnej retoryce przywódca Chin Xi Jinping – kolejny wielki ojciec narodu. #MeToo w Kraju Środka jest rutynowo cenzurowane – wpisy z tym hasztagiem znikają w kilka minut po ukazaniu się w sieci, podobnie jak opowieści kobiet o molestowaniu seksualnym i nadużyciach, jakich doświadczyły. Jeśli więc możemy robić coś dla kobiet w krajach takich jak Chińska Republika Ludowa, to mówić o nich, skoro nas nie dopada wściekła chińska cenzura. Rozgłos bowiem potrafi nie tylko zmusić władze do uwolnienia ludzi z więzień, jak to miało miejsce w przypadku kantońskich feministek, ale czasem uratować życie. W 2009 r. Deng Yujiao, 21-letnia pracownica salonu piękności w jednym z hoteli w Badongu w prowincji Hubei, została zaatakowana przez lokalnego urzędnika, który zjawił się w hotelu razem z kolegami w poszukiwaniu chętnych do seksu kobiet. Gdy zbulwersowana zachowaniem mężczyzny Deng odmówiła mu usługi, ten uderzył dziewczynę w twarz plikiem banknotów, po czym próbował ją zgwałcić. Deng w akcie samoobrony dźgnęła go ostrym narzędziem, powodując śmierć mężczyzny. Została oskarżona o zabójstwo z premedytacją. Sprawa ta jednak nabrała międzynarodowego rozgłosu, mimo wielkich wysiłków cenzury. Rozgłos ów uratował Deng, której ostatecznie zmieniono zarzut, uznając, iż działała w obronie koniecznej.

Nie cenzurujmy się więc sami i interesujmy się ludźmi, którym nie daje się głosu. Być może nasze zainteresowanie to naprawdę najważniejsza rzecz, jaką możemy im ofiarować. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2019