Macedońska beczka prochu

Ten kraj to coraz większe wyzwanie dla Zachodu. A także dla Rosji, która chce utrzymać Skopje – i inne państwa Bałkanów Zachodnich – jak najdalej od zachodnich wpływów i struktur.

07.08.2017

Czyta się kilka minut

Demonstracje antyrządowe, Skopje, czerwiec 2016 r. / MAXIMILIAN VON LACHNER / GETTY IMAGES
Demonstracje antyrządowe, Skopje, czerwiec 2016 r. / MAXIMILIAN VON LACHNER / GETTY IMAGES

Nowe władze Macedonii prowadzą dyplomatyczną ofensywę. Jej celem jest poprawa stosunków z sąsiadami. Zapowiedziano nawet powrót do dyskusji o nazwie państwa, które oficjalnie funkcjonuje jako Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (w skrócie: FYROM). Wszystko po to, aby uzyskać poparcie Grecji i Bułgarii – trudnych sąsiadów – dla integracji kraju z NATO i Unią Europejską.

Równie dużym wyzwaniem dla rządu w Skopje są jednak relacje społeczno-polityczne wewnątrz kraju. Jak na razie wydaje się, że kryzys polityczny, który targał nim od lutego 2015 r., został zażegnany. Ale sytuacja jest daleka od stabilnej.

Tymczasem prozachodni kurs Macedonii nie jest na rękę Rosji, która ma narzędzia pozwalające wpływać na nastroje społeczne w tym bałkańskim kraju. Z kolei w relacjach z sąsiadami i w polityce wewnętrznej największe wyzwanie stanowią historia i kultura. Wykorzystuje się je zarówno w geopolitycznej grze, jak też walce o władze i pieniądze.

Miliony na pomniki

Problem nazwy kraju wypłynął już w 1991 r., gdy Macedonia – wtedy jugosłowiańska republika – ogłosiła niepodległość. Jej południowy sąsiad, Grecja, nie zgodził się na przyjęcie młodego państwa do ONZ pod nazwą Republika Macedonii. Ateny obawiały się, że państwo noszące taką nazwę może wysunąć roszczenia względem północnego regionu Grecji, który też nazywany jest Macedonią. W tle był zaś konflikt o dziedzictwo imperium Aleksandra Wielkiego i epoki hellenistycznej.

Sprawa to tylko pozornie błaha, a żadna ze stron nie szczędziła sił na rywalizację. Poprzedni macedoński rząd zainicjował kilka lat temu program „Skopje 2014”, w ramach którego w stolicy zaczęto masowo budować pomniki i budynki mające przypominać o jej antycznym rodowodzie. W tym celu, w kraju z ogromnymi problemami infrastrukturalnymi, w pomniki zainwestowano ponad 600 mln euro. Dla porównania: na budowę dróg w ostatnich 10 latach wydano 150 mln euro.

W 1991 r. kompromisem było przyjęcie państwa do ONZ pod nazwą FYROM. To czasowe rozwiązanie trwa już ponad ćwierć wieku. Problem nazwy wrócił w 2008 r. Kolejną receptą miała być Republika Północnej Macedonii, ale sprzeciw wyraziły i Grecja, i Bułgaria, która twierdziła, że określenie to geograficznie „zahacza” o jej terytorium.

Ateny zablokowały wtedy negocjacje akcesyjne Skopje z Unią i NATO, co przyniosło zwrot nie tylko w polityce zagranicznej Macedonii, ale zwłaszcza w rozwoju jej systemu politycznego.

Antyczno-słowiańskie odrodzenie

O ile do 2008 r. Macedonia była postrzegana jako najszybciej reformujące się państwo na Bałkanach Zachodnich, o tyle po zablokowaniu integracji ze strukturami euroatlantyckimi rząd w Skopje wszedł na drogę budowy swoistego autorytaryzmu.

Nikoła Gruewski, ówczesny premier i lider prawicowej partii VMRO-DPMNE, postawił na ideologię „odrodzenia narodowego”. Jego rząd zaczął uprawiać konfrontacyjną retorykę w relacjach z sąsiadami. Przede wszystkim jednak „odrodzenie narodowe” oznaczało konsolidację słowiańskich obywateli Macedonii w opozycji do Albańczyków, którzy stanowią 25 proc. mieszkańców. Służyło to głównie umacnianiu władzy w rękach Gruewskiego i jego partii.

W ciągu kilku lat wizerunek Macedonii na Zachodzie zmienił się diametralnie. Zaczęto wskazywać na ograniczanie wolności mediów, partyjną kontrolę wszelkich instytucji i sterowanie procesami wyborczymi. Dla umocnienia swej władzy Gruewski wykorzystywał też specyfikę macedońskiej gospodarki: w kraju, który jest jednym z najbiedniejszych w Europie, 40 proc. zatrudnionych pracuje w administracji państwowej lub firmach i instytucjach od niej zależnych. Nietrudno wyobrazić sobie, jaką daje to władzę obozowi rządzącemu.

Retoryka mówiąca o odrodzeniu narodowym, a także opierająca się na promocji antycznego dziedzictwa i (równocześnie!) na przedstawianiu Macedonii jako kolebki słowiańskiej cywilizacji była kierowana tylko do słowiańskich mieszkańców. W wieloetnicznym społeczeństwie musiało to prowadzić do zaognienia konfliktów.

W efekcie macedońscy Albańczycy wytworzyli w tym czasie rodzaj społeczeństwa równoległego, ze swoimi instytucjami władzy i mediami. Ich celem stała się walka o szersze stosowanie języka ­albańskiego w edukacji i administracji. Strona rządowa zaczęła natomiast używać argumentów o walce z radykalnym islamem, który rzekomo miał szerzyć się wśród Albańczyków. Napięta atmosfera kilkukrotnie prowadziła do zamieszek.

Dwuletni kryzys

W tym czasie Skopje oddaliło się od Zachodu. Na krytykę ze strony Unii czy OBWE odpowiadano agresywną retoryką i promocją idei „cywilizacji słowiańskiej”, co w wymiarze ideologicznym i politycznym zbliżało kraj do Rosji.

Tymczasem w lutym 2015 r. wybuchł kryzys polityczny, który trwał aż dwa lata – i skończył się odsunięciem Gruewskiego od władzy. Opozycja ujawniła, że służby specjalne od lat podsłuchiwały najważniejsze osoby w państwie. Ale VMRO-DPMNE nie miała zamiaru oddać władzy, przepychanki z opozycją ciągnęły się, rosła frustracja przeciwników rządu. Pod ich naciskiem i dzięki wsparciu Unii i USA udało się w końcu doprowadzić do przyspieszonych wyborów – odbyły się w grudniu 2016 r.

Partia Gruewskiego dostała najwięcej głosów, ale jej przewaga nad główną siłą opozycji, lewicowym Socjaldemokratycznym Związkiem Macedonii (SDSM) wynosiła tylko jeden procent. Rozmowy koalicyjne prawicy z partiami reprezentującymi społeczność albańską ciągnęły się kilka miesięcy, nie przynosząc rezultatu. Sytuację wykorzystała SDSM, której pod koniec kwietnia tego roku udało się porozumieć z trzema ugrupowaniami albańskimi.

Prozachodnia rewolucja

Wtedy do gry wkroczył prezydent ­George Iwanow: nie zgodził się, aby lider SDSM Zoran Zaew otrzymał od niego misję tworzenia rządu. Argumentował, że powstanie takiej koalicji zagrozi porządkowi konstytucyjnemu i jedności państwa. Politycy VMRO-DPMNE i przychylne im media straszyły wizją albańskiego separatyzmu. Gdy na przewodniczącego parlamentu wybrano jednego z liderów społeczności albańskiej, zwolennicy prawicy wdarli się do gmachu, bijąc deputowanych. Zdjęcie zalanego krwią Zaewa obiegło świat.

Prezydent zgodził się na powierzenie mu misji tworzenia rządu dopiero po naciskach z Brukseli i Waszyngtonu. Przyszły premier musiał też oświadczyć na piśmie, że będzie chronił integralność kraju.

Nowa koalicja dokonuje teraz rewolucji w macedońskim życiu publicznym. Już sam fakt jej istnienia zasypuje przepaść, która podzieliła słowiańskich i albańskich obywateli. Na poważnie wzięto się także za rozliczanie poprzedniej ekipy – za nadużywanie władzy i rozkradanie państwa.

Zaew ogłosił też, że integracja z Unią i NATO znów jest celem Macedonii, a pierwszym krokiem będzie uzyskanie poparcia sąsiadów. Do Aten udał się szef MSZ Nikoła Dimitrow. Oficjalnie nie rozmawiano o nazwie państwa, ale zapowiedziano, że wkrótce sprawa ta może wypłynąć. Premier Zaew odwiedzał zaś Sofię, gdyż stosunki z Bułgarią też były w ostatnich latach napięte. W tym wypadku ideologiczny spór dotyczy odrębności języka macedońskiego, przez wielu uważanego za dialekt bułgarskiego. Co więcej, wielu bułgarskich historyków uznaje Macedończyków za sztuczny naród, będący efektem jugosłowiańskiej inżynierii kulturowej.

Swoją drogą, ostatnio oliwy do ognia dolał sam Putin, który stwierdził, że „macedońska ziemia” jest kolebką słowiańskiego piśmiennictwa. Prezydenta Rosji krytykowali za to wszyscy bułgarscy liderzy, choć tamtejsza klasa polityczna jest uznawana za bardzo przychylną Rosji. Nowe otwarcie w relacjach z Bułgarią przyniosło jednak wymierny efekt w postaci podpisania, po wielu latach, traktatu dobrosąsiedzkiego.

Za to sytuacja wewnętrzna wciąż jest trudna. Zwolennicy poprzedniego rządu już nieraz pokazywali, że są w stanie uciec się do przemocy. Oskarżenia o zdradę stanu wobec SDSM w prawicowych mediach nie ustają; Zaewa i jego rząd oskarża się nawet o działanie na rzecz budowy Wielkiej Albanii. Sprawy nie ułatwia też fakt, że koalicjanci nie chcą rezygnować ze swych kluczowych postulatów, z których najważniejszym jest drażliwa kwestia sformalizowania szerszych praw dla języka albańskiego. A jakby tego było mało, zarzuty karne dla Gruewskiego i jego współpracowników powodują, że Macedonia przypomina obecnie beczkę prochu.

Długi cień Rosji

Na Zachodzie ostatnie wydarzenia w Macedonii nie odbiły się szerokim echem. Sporo uwagi poświęca im za to Rosja i jej media. Zwłaszcza odsunięcie Gruewskiego nie spotkało się tam z entuzjazmem, a nową koalicję opisuje się, łącząc retorykę antyamerykańską, antyalbańską i antyislamską.

Dokumenty ujawnione niedawno przez międzynarodowy zespół dziennikarzy śledczych pokazują z kolei, że co najmniej od 2008 r. Macedonia jest na celowniku rosyjskich służb, które starają się utrzymać Skopje jak najdalej od Zachodu. Podstawowym narzędziem ma być wspieranie nacjonalistycznych mediów i organizacji; wiele tropów wskazuje też na powiązania Rosji z partią Gruewskiego. Także podobieństwo retoryki macedońskich mediów prawicowych i mediów rosyjskich jest uderzające.

Dobra wiadomość

Macedonia to jednak również wyzwanie dla Zachodu. Nagrania, które pokazały, że podległe Gruewskiemu służby inwigilowały opozycję, ujawniły też, że obecny premier Zaew przez lata działał bardziej na rzecz zabezpieczenia własnych interesów biznesowych niż z zamiarem zmiany porządku społecznego. Tymczasem przykład posowieckiej Mołdawii pokazuje, że bezwzględne wsparcie Zachodu dla ekipy rządzącej, deklarującej proeuropejski kurs w obliczu rosyjskiego zagrożenia, może prowadzić do wykształcenia się systemu władzy oligarchów, którego ofiarą jest społeczeństwo – a także sama idea integracji europejskiej.

Zresztą Unia już raz wsparła macedoński rząd, wybierając stabilność ponad promowane przez siebie wartości. Gdy Europę dotknął kryzys migracyjny, Macedonia stała się ważną częścią tzw. szlaku bałkańskiego. Bruksela przeprosiła się wtedy z Gruewskim, oferując mu wsparcie wizerunkowe i finansowe, przez co utrudniła rozwiązanie przeciągającego się kryzysu.

Macedonia to wieloetniczny kraj, którego historyczne i kulturowe fundamenty są dyskusyjne dla sąsiadów. Zarówno w wymiarze zewnętrznym, jak i wewnętrznym ogromną rolę odgrywają tu tożsamości etniczne i konflikty pamięci, z czego korzystają mocarstwa i lokalni oligarchowie. A tymczasem stopa bezrobocia w ostatnich latach uzyskała rekordowo niski poziom 23,4 proc.

Tak – jak na warunki macedońskie, to dobra wiadomość, gdyż przez długi czas bezrobocie utrzymywało się tutaj na poziomie 30 procent.©

Autor jest adiunktem w Instytucie Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie, współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym” i „Nową Europą Wschodnią”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2017