Lustereczko, powiedz przecie...

Janusz Palikot w rozmowie z Moniką Olejnik w programie Kropka nad i zaatakował autorów wywiadu ze swoją byłą żoną dla tygodnika Wprost, Pawła Reszkę i Michała Majewskiego. Nazywał ich m. in. hienami dziennikarskimi, przy okazji zarzucając im rzeczy niezgodne z prawdą.My przypominamy portret Janusza Palikota, jaki dla Tygodnika stworzyli właśnie Michał Majewski i Paweł Reszka, opublikowany w numerze 44/11.

25.10.2011

Czyta się kilka minut

rys. Mateusz Kaniewski /
rys. Mateusz Kaniewski /

Tak naprawdę widzów nie interesuje, co odpowiem, ale czy dam sobie radę z potokiem pytań.

Platforma

Wstąpiłem do Platformy, traktując tę decyzję nieco jak małżeństwo z rozsądku, ale jednak jej program był mi znacznie bliższy niż program braci Kaczyńskich. (2007)

Lubię Platformę, bo w niej mieści się wielka polityczna różnorodność i ogrom ludzi, którzy mają pasję dokonywania zmian. (2008)

Podczas spotkań przy alkoholu w sejmowym pokoju Drzewieckiego [Schetyna] wchodził i rzucał: "Kto nie był w KLD, na baczność!". Wszyscy do tego przywykli i zbywali to śmiechem. (...) I tylko jeden Ćwiąkalski ze swoim urokiem profesora wstawał i salutował, po czym dostawał od Schetyny reprymendę: "Spocznij". Grzegorz dziesięć razy wchodził, to Ćwiąkalski dziesięć razy salutował. (2011)

W Platformie widzę ludzi sukcesu z samorządów, z organizacji pozarządowych. Kiedyś tych ludzi przyciągała Unia Wolności, dziś magnesem dla nich jest PO. (2010)

Schetyna podszedł do mnie i rzucił najbardziej charakterystyczny dla siebie tekst: "Wykończę cię, jesteś skończony". I tak oto doświadczyłem drugiego oblicza Grzegorza, człowieka traktującego z buta każdego, kto mu stanie na drodze. "Nie podoba ci się? To wypier..." - tak regularnie gasił każdego szefa struktur, który ośmielił się wejść z nim w polemikę. (2011)

Chcemy rządzić, bo mamy program, bo wiemy, gdzie nasi przeciwnicy popełniali błędy, bo umiemy ich nie powielać, bo nastał wreszcie czas, by w Sejmie pojawiła się silna, aktywna partia, która nie boi się największych wyzwań. (2008)

Pamiętam, jak Drzewiecki zwiózł ze swojej rodzinnej Łodzi do sejmowego pokoju masę męskich ciuchów: koszule, krawaty, nie wiem, czy nie było tam całych garniturów. Dwór się zbiegł i zaczął przebierać w stercie. Każdy szukał swojego rozmiaru, a Schetyna z Grasiem robili sobie jaja: to może mniejszy kołnierzyk, a może jednak większy. Cała impreza była oczywiście zdrowo zakrapiana. (2011)

Platforma i ja mieliśmy do siebie uzasadnione żale, ale jak to w dobrej rodzinie - szybko dochodziliśmy do porozumienia. W polityce nazywa się to konsensusem, ale ja powiedziałbym raczej - dawaliśmy sobie łapę na zgodę, często pozostając przy własnych zdaniach, ale szanując zdanie partnera. Ogromnie cenne w polityce, ale coraz rzadsze. (2008)

Partia musi być wojskiem; jak chcesz wygrywać wojny, musisz mieć wojsko. Ci ludzie, nawet jeżeli są intelektualnie ponadprzeciętni, muszą rozumieć swoje miejsce w szeregu. (2010)

Rząd

Polacy, tak samo jak każde inne społeczeństwo, potrzebują władzy stabilnej, która trwa długo, która daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa. (2010)

Trzeba przyznać, że PO rozegrała to wszystko bardzo dobrze. Były konkursy, przetargi, tylko niemal wszystkie sprytnie ustawione poprzez precyzyjne określenie wymaganych warunków, zawężających kwalifikacje, tak by wygrały określone osoby. (2011)

Przecież premier nie może ryzykować stabilności rządu po to, by wykazać się jakąś kolejną monstrualną reformą. (...) Polacy, jak wszyscy normalni ludzie, nie lubią głębokich zmian, nawet jeśli mówią głośno co innego. (2010)

Premier powołał Radę Gospodarczą z Bieleckim na czele, czyli ze swoim bardzo zaufanym człowiekiem, po to właśnie, by ci, którzy mają jakieś interesy do załatwienia, chcą kupić jakąś fabrykę, mieli gdzie przyjść. (...) Faktycznie jest to legalny, dobrze wyglądający na zewnątrz i jednocześnie skuteczny mechanizm bezpośredniego wpływania przez Tuska na obsadę najważniejszych spółek w państwie. I tak naprawdę w niczym nie różni się od manewrów Lecha Kaczyńskiego z ułaskawieniem wspólnika swojego zięcia Marcina Dubienieckiego. (2011)

Ten rząd miał zmienić Polskę, ale nie przez jakieś śmiałe plany, ale poprzez swój styl, miał narzucić zupełnie nowy standard rządzenia. Czyli? Rezygnacja z polityki wielkich celów, które w Polsce zwyczajnie zostają na papierze. Nasze hasło "administrowania", "zarządzania" państwem czy gospodarką mogło śmieszyć tylko ludzi, którzy uważają, że polskie państwo i gospodarka - w tej części, w której państwo za nią odpowiada - są "administrowane" i "zarządzane" dobrze. PiS kłamie, kiedy sugeruje, że takie "zarządzanie" i "administrowanie" to banał. (2010)

Nie było praktycznie resortu, w którym [Schetyna] nie miałby swojego człowieka, nie mówiąc o spółkach skarbu państwa. Polskie Górnictwo Naftowe na przykład? Całe należy do Grzegorza. To był jeden wielki desant z jego rodzinnego Dolnego Śląska. Tak zbudował swoje imperium polityczne i też dzięki temu, kiedy przychodzi moment gorszy, moment próby, ma jak się bronić, może omijać swobodnie Tuska i jego popleczników. To zresztą, co dzieje się za Platformy w kwestii skoku na stołki, obsadzania swoimi spółek i różnych instytucji, nie różni się akurat niczym od sytuacji, jaka była za PiS-u czy poprzednich ekip. (2011)

Tusk

Wyszedłem z tego spotkania zauroczony [pierwszego z Tuskiem, w 2005 r.]. Z wielu powodów. Byłem pod wrażeniem jego dowcipu, lekkości, skromności i charmu. (2008)

Od początku widziałem, że [Tusk] traktował wszystkich członków tego swojego dworu jak "warchołów". "Knury" - to określenie, którego używał w stosunku do nich najczęściej. "Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi knurami. Przez was się wykończę" - rzucał nieraz. Grzegorz [Schetyna] nie był tutaj wyjątkiem. I jego upokarzał. I jego czasem przedstawiał jako takiego knura bez manier, który potrzebuje tylko zeżreć, popić i pomlaskać językiem. (2011)

Proszę pamiętać, że on długo w kontaktach z człowiekiem nie ujawnia tego swojego partyjnego, wręcz chamskiego oblicza. (2011)

Donald Tusk jest obecnie najlepszym kandydatem na prezydenta, jest najwybitniejszą postacią na polskiej scenie politycznej i powinien zostać prezydentem. (2009)

Tusk potrafi być cyniczny. Czego ja nie uważam w polityce za wadę, ale za szansę na racjonalne zachowania. (...) Dziś Tusk stoi sam naprzeciw społeczeństwa i jako pierwszy słyszy, czego ono chce. (2010)

Widzę Donalda w jednym z tych jego świetnych ciemnoniebieskich garniturów, w dobrych skórzanych butach - wyglądały na Hermenegildo Zegnę. Nogę miał opartą o piłkę nożną. Wyglądał naprawdę dobrze. Spojrzał na mnie i zachęcił: "Wejdź, wejdź". Po czym mówi: "widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i poprosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał". Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. (2011)

Tusk przeprowadził wielką reformę władzy. Porównywalną w swej skali do reform Balcerowicza i Buzka. (2010)

Jest strasznym sknerą, liczy każdy grosz. Nie pamięta o żadnych okazjach, imieninach, rocznicach swoich przyjaciół i znajomych. No, poza imieninami Grzegorza Schetyny. (2011)

Brutalność, ostrość jego charakteru jest dla ludzi z zewnątrz do dziś niezauważalna. Odsłania się tylko w wąskim gronie, kiedy jest pewny siebie. (2011)

Tusk wprowadził polityczną normalność, on właśnie dokończył dzieło Mazowieckiego. (2010)

Jest bardzo impulsywny, ale też bardzo chwiejny. Kiedy atakuje, jego twarz staje się zawzięta, rzuca wulgaryzmami, obraża i wyrzuca wszystkich. "Absolutnie was wszystkich wypier... Nie nadajecie się do niczego. Mam już dość!" (2011)

PiS i Kaczyńscy

Jestem pewien, że nawet koalicja PiS z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin nie przekroczy pewnych granic. Proszę zwrócić uwagę, kogo Jarosław Kaczyński mianował na ministra finansów - człowieka, który wprawdzie krytykuje Leszka Balcerowicza jako szefa NBP, niemniej jest wiarygodny dla międzynarodowych instytucji finansowych. (2007)

Po co Bóg zesłał Polsce Kaczyńskich? (...) żebyśmy się w ich oczach przeglądali jak w krzywym zwierciadle. Żebyśmy widzieli nasze najgorsze cechy. Żebyśmy wiedzieli, co trzeba w sobie zwalczyć. I wreszcie - żebyśmy mogli sobie powiedzieć: nigdy nie będę taki jak Kaczyńscy. Ci dwaj dżentelmeni odwołali się do najgorszych polskich cech, które kosztowały nas niepodległość, utratę państwowości i wolności: do swarliwości, podejrzliwości, zawiści, dostrzegania w drugim człowieku samego zła, zagrożenia i wroga, do ksenofobii i nacjonalizmu. Wielkim konserwantem tych cech był PRL. Kaczyńscy są rodem z PRL, są sukcesorami jego doktryny. Są spadkobiercami ciasnoty intelektualnej Gomułki i jego otoczenia. (2009)

Nie obawiam się więc, by rząd Jarosława Kaczyńskiego doprowadził nas do zapaści finansowej. (2007)

To zaś, co proponuje nam dziś PiS, nie jest ani palikotyzacją, ani platformizacją polityki. To jest czysty marketing polityczny z elementami cynizmu w stylu Jerzego Urbana z czasów stanu wojennego. (2009)

[Wojna między Kaczyńskim a Tuskiem] to jest w większym stopniu teatr, na który media dają się nabrać. Od stosunku do Kościoła i innych spraw światopoglądowych przez IPN, do nawet stosunków międzynarodowych - można mnożyć punkty, w których oni myślą podobnie. Może stosunek do Niemiec i Rosji ich jakoś dzieli, ale już do USA wcale niekoniecznie. Różnice wszędzie niemal sprowadzają się do intensywności przekonań. To z pewnością nie jest wojna światów. Można powiedzieć wręcz, że choć PO-PiS na poziomie wspólnych rządów nie zaistniał, to faktycznie on trwa, jesteśmy jego świadkami. (2011)

Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno jest homoseksualistą. Tak przynajmniej twierdzą medycy. Jarosław, w przeciwieństwie do Lecha, nie ma żony, dzieci, z kobietami trudno go spotkać, a mieszka z mamą i kotem. (...) Czy szef PiS-u obywa się w ogóle bez stosunków seksualnych z kobietami, czy może zdarzają mu się historie damsko-męskie lub męsko-męskie? (2009)

Jarosława Donald dobrze rozumiał. Nienawidził w nim tego, co sam w sobie zauważał coraz częściej. Bo wbrew pozorom idą trochę podobną drogą, drogą kalkulowania wszystkiego i wszystkich. Można w pewnym sensie powiedzieć: trafił swój na swego. (2011)

O sobie i swoim miejscu w polityce

Pewnie niewiele osób uwierzy, ale naprawdę nie myślałem o jakichś funkcjach, czy zaszczytach (...). Chyba gorzej czułbym się będąc ministrem lub premierem. (2010)

Moją porażką będzie, jeśli nie dostanę żadnej z czterech głównych funkcji: sekretarz generalny, szef partii, premier albo silny wicepremier z resortem, w którym umiałbym coś pożytecznego zrobić, ale także z ekipą, z premierem, którego akceptuję, bo wiem, że pozwoli mi skutecznie pracować. Komorowski mógłby być takim premierem, Tusk jest takim premierem. (2010)

Nie spodziewam się wielkiej kariery politycznej, tym bardziej że Platforma jest czuła na oskarżenia, iż jest partią ludzi bogatych. (2007)

Sądzę, że potrafiłem odnaleźć własną rolę w wielkiej drużynie, że daję sporą kontrybucję na rzecz Platformy, naszych ideałów, Donalda Tuska; dla nich pracuję, na nich - tak mi się wydaje. Myślę, że poświęciłem im dużo siebie - tak myślę. (2009)

Oni [Cezary Michalski, Piotr Zaremba, Michał Karnowski] otóż orzekli, w kilku różnych tekstach, że ja, Palikot, wkraczam w kolejną fazę swojego tajnego planu. Że będę teraz pomału wyłuskiwał się na zewnątrz i w końcu albo stanę na czele PO, po odejściu Tuska, albo założę własną formację. (...) I oni wszyscy, dobrze życząc Tuskowi, podpowiadają mu: zrób pan coś z tym pajacem. (...) Zmartwię Was zatem, czarnoksiężnicy politycznej krytyki: jestem wierny Platformie. (...) Platformo, możesz na mnie liczyć. (2009)

Nie myślę ani o odejściu do innej partii, ani o tworzeniu własnego ugrupowania - bo chcę wspierać Donalda Tuska. Uważam go za najwybitniejszego realnie funkcjonującego polityka. (2010)

[Czy bada swój wizerunek i sposób ubierania się?] Tak. I dlatego nie zmieniam fryzury, bo włosy dodają mi autentyczności i powodują, że ludzie mnie lubią, paradoksalnie te moje włosy działają w opinii ludzi uwiarygodniająco. I będę tak postępował, mimo że wiele osób publicznie zarzuca mi, że jestem nieuczesany. Wiem, że gdybym poszedł do fryzjera i zrobił sobie normalną fryzurę, to straciłbym punkty u mojego elektoratu. [Czy w takim razie zmieniłby fryzurę, gdyby z badań wyszło, że wyborcy już jej nie akceptują?] Nie wiem, czy w całości, ale w części pewnie tak. (2010)

Kościół

Ironia losu związana ze studiami na KUL-u polegała na tym, że zdając na tę uczelnię, byłem człowiekiem niewierzącym, choć nie była to agresywna niewiara, jak u niektórych studentów. Raczej obojętność. (2007)

W ostatnich latach zacząłem jednak dostrzegać wielkość Wojtyły i ogromne wrażenie wywarła na mnie jego umiejętność łączenia różnych wątków rzeczywistości w spójną całość. (2007)

Nie jest mi dana łaska prostej i ufnej wiary. Jestem otwarty, nie mam w sobie już żadnych barier - dumy czy młodzieńczej przekory, czuję, że to wszystko jest już poza mną, ale wiara wciąż do mnie nie przychodzi. (2007)

[O inwestycji w konserwatywny tygodnik "Ozon"]. Nie byłem katolikiem walczącym, nawet nie byłem katolikiem wierzącym (...) Ja rzeczywiście sobie myślę, że wobec tej nierównowagi na lewo, fajnie będzie mieć udział w tworzeniu mediów zarazem liberalnych, jak i konserwatywnych, nawet katolickich. (...) Mam satysfakcję, że przy tym krystalizowaniu pokolenia JP2 mogę jakoś pomóc... tak to naprawdę wtedy wyglądało. (2010)

Boga nie ma, nie da się wytłumaczyć obecności Boga. (2010)

Wszedłem do polityki nie z impulsu ideologicznego, nie żeby zdejmować krzyże, ani żeby je wieszać, nie żeby się bić o aborcję, nie dlatego, że się bałem związków partnerskich dla gejów, ani nie dlatego, że widziałem na horyzoncie antygejowskie pogromy. (2010)

Ludzie i sprawy społeczne

[O tym, że stawia na półeczce w swoim jaguarze ołówek na sztorc i mówi kierowcy: "Ten ołówek musi stać, panie Andrzeju!"] Uważam, że dobry kierowca powinien prowadzić tak, by pasażer nie wiedział, że znajduje się w samochodzie; tak hamować czy przyśpieszać, by się tego nie czuło. (2007)

Co się np. stanie, gdy podniesie się zasiłki dla matek samotnie wychowujących dzieci z 300 do 800 złotych? Samotne matki zarejestrują się jako bezrobotne, bo to się będzie im opłacać, ale ich rodziny staną się patologiczne i znajdą się na marginesie społecznym. (2007)

Realną tolerancję, szacunek dla wolności, opiekę nad słabymi wprowadzają zawsze i wszędzie silne mainstreamowe partie centrowe. (2010)

Z programu Palikota: Punkt 8. Komercjalizacja szpitali. (...) Punkt 10. Prywatyzacja energetyki i energia atomowa. (2009)

Estetyczny wymiar SLD, szczególnie działaczy powiatowych, regionalnych, zupełnie mi nie odpowiadał. Wiedziałem, że są to ludzie, którzy się wzięli ze społecznego błota. (2010)

Zawsze jednak będzie tak, że część ludzi będzie mało zarabiała. Nic na to nie poradzimy. (2007)

Bardzo wiele różni mnie też od lewicy: w kwestiach stosunku do Kościoła, w kwestii podatków, funkcjonowania służby zdrowia, pomocy społecznej czy nawet ocen historycznych. (2009)

W Anglii najmniejsza podwyżka cen paliw wywołuje wielkie dyskusje, w Polsce cena może skoczyć o złotówkę, a mimo to wszyscy publicyści będą dyskutować o gejach lub o krzyżach. (2010)

Nie wstydzę się gęby liberała. Tak, jestem liberałem. (2008)

[O tym, że szorstko odnosi się do osób, które opiekują się jego domem, i że fuknął na panią podającą do stołu, gdy spytała, czy na deser życzy sobie gruszkę pokrojoną na dwie, czy na cztery części.] Uwielbiam gotować, bo pół dnia stałem przy kuchni, więc mogę chyba wymagać, aby pani Daniela pamiętała, że zawsze proszę o gruszkę pokrojoną na dwie połówki. (2007)

Wszystkie zdania tekstu zostały wypowiedziane przez Janusza Palikota. Pochodzą z następujących książek: "Płoną koty w Biłgoraju" z 2007 r. (wywiad rzeka Artura Sporniaka i Jana Strzałki), "Poletko Pana P." z 2008 r., "Pop polityka" z 2009 r., "Polaków rozmowy o polityce" z 2010 r. (wywiady z politykami autorstwa Jana Osieckiego), "Ja Palikot" z 2010 r. (wywiad rzeka przeprowadzony przez Cezarego Michalskiego), "Kulisy Platformy" z 2011 r. (wywiad rzeka przeprowadzony przez Annę Wojciechowską). Pierwszy cytat tekstu pochodzi z książki "Polaków rozmowy o polityce".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2011