Ludzie z ‘Ndranghety

Zyski włoskiej mafii rosną. Szacuje się, że w 2009 r. cztery organizacje mafijne - Cosa Nostra, Camorra, ‘Ndrangheta i Sacra Corona Unita - zarobiły 78 mld euro. Jest to równowartość aż 9 procent włoskiego Produktu Krajowego Brutto.

23.03.2010

Czyta się kilka minut

Dla Nicoli Di Girolamo był to czarny dzień. Jeszcze rano z ramienia Ludu Wolności, partii premiera Silvio Berlusconiego, zasiadał we włoskim Senacie. Parę godzin później stracił mandat, bo większość senatorów przychyliła się do wniosku o dymisję. A wieczorem został aresztowany.

Noc Di Girolamo spędził w rzymskim więzieniu Rebibbia, gdzie wcześniej odbywali karę Mehmet Ali Agca, niedoszły zabójca Papieża, i Renato Curcio, przywódca Czerwonych Brygad - aby wymienić tylko najsłynniejszych pensjonariuszy tego miejsca.

Senator z ramienia ‘Ndranghety

Tak oto kończy się, niechlubnie i zapewne definitywnie, zaledwie dwuletnia kariera polityczna włoskiego senatora. Parę tygodni wcześniej wyszło na jaw, że owszem, reprezentował on Lud Wolności, ale jego przynależność partyjna miała charakter raczej formalny. Naprawdę bowiem senator był reprezentantem ‘Ndranghety -­ kalabryjskiej mafii, która zdystansowała sycylijską Cosa Nostrę i neapolitańską Camorrę, i dziś uchodzi za najgroźniejszą organizację przestępczą Włoch.

"’Ndrangheta na działalność kryminalną przeznacza jedną trzecią swych dochodów. Dwie trzecie inwestuje w interesy legalne. Logicznie rzecz biorąc, kolejnym krokiem z jej strony powinna być próba uzyskania wpływu na politykę" - przewidywał wiosną 2007 r. Francesco Forgione, przewodniczący komisji ds. mafii w poprzedniej kadencji parlamentu. Jego słowa okazały się więcej niż prorocze. Szefowie ‘Ndranghety poszli bowiem drogą najprostszą: zamiast szukać uległych polityków, ów pożądany wpływ zapewnili sobie organizując wybór swego człowieka (skądinąd rzymskiego adwokata) do parlamentu.

Do tego celu niesłychanie przydatny okazał się wprowadzony parę lat temu system "okręgów zagranicznych", umożliwiający udział w wyborach obywatelom włoskim zamieszkałym za granicą. Ich głosami łatwo manipulować, a jeszcze łatwiej je po prostu kupić. Tak też postąpiła ‘Ndrangheta w Niemczech, gdzie kandydował Di Girolamo.

Cały kraj w naszych rękach

- Di Girolamo to człowiek bez znaczenia. Jako senator mało się udzielał i niczym się nie odznaczył. Ale wśród włoskich polityków, również w rządzie, jest wielu innych ludzi powiązanych z mafią, o wiele bardziej niebezpiecznych - mówi mi Marco Castelnuovo, dziennikarz turyńskiego dziennika "La Stampa".

To, co dzieje się na styku świata mafii i świata polityki, otoczone jest tajemnicą. Nie na tyle jednak, by szokujące informacje nie przedostawały się do wiadomości publicznej. Głównym ich źródłem są pentiti - skruszeni mafiosi, którzy zdecydowali się na współpracę z policją i opowiadają, kto i dlaczego wchodził w układy z ich bossami. I choć politycy podejrzewani o współpracę z mafią - tacy jak Nicola Cosentino, wiceminister gospodarki i finansów, czy Marcello Dell’Utri, od lat jeden z najbliższych współpracowników Berlusconiego - kategorycznie wszystkiemu zaprzeczają, niektórych udaje się postawić przed sądem. Dell’Utri, eks-deputowany z Palermo, za współpracę z Cosa Nostrą został w 2004 r. skazany na dziewięć lat więzienia (proces apelacyjny wciąż trwa).

Przy okazji cień padł na premiera. Paru gangsterów zeznało, że przed przełomowymi wyborami parlamentarnymi z 1994 r., które przyniosły Berlusconiemu pierwsze zwycięstwo wyborcze, Dell’Utri skutecznie negocjował z Cosa Nostrą poparcie dla Forza Italia, jego ówczesnej partii, składając w zamian rozmaite obietnice. "Oni praktycznie oddali kraj w nasze ręce" - cytował słowa jednego z bossów sycylijskiej mafii "skruszony" Gaspare Spatuzza, odbywający karę dożywocia za ok. 40 morderstw (w tym udział w zamachu na sędziego Paola Borsellino, zamordowanego w Palermo w 1992 r.).

Podejrzenia o współpracę z mafią od dawna ciążą na jednym z najważniejszych włoskich polityków ostatnich kilkudziesięciu lat: Giulio Andreottim. Ten chadek i siedmiokrotny premier, a obecnie dożywotni senator, był skazywany i później uniewinniany, ale wątpliwości nigdy nie zostały rozwiane. Wielu Włochów jest przekonanych, że Andreotti był człowiekiem mafii i zapewniał jej ochronę, w zamian korzystając z pomocy, gdy jej potrzebował.

Partia Berlusconiego ma mocną pozycję na południu kraju, a to, zdaniem dziennikarza "La Stampy", nie byłoby możliwe bez pomocy mafii. Z drugiej strony, Marco Castelnuovo podkreśla fakt, że w ciągu blisko dwóch lat istnienia obecnego, czwartego już rządu Berlusconiego w ręce policji wpadło wielu liczących się mafiosów. - Walka z mafią rozgrywa się na dwóch poziomach - twierdzi Castelnuovo. - Pierwszy dotyczy takich spraw jak handel narkotykami czy mordowanie przez mafię jej przeciwników. Z tym władze rzeczywiście walczą. Szczebla wyższego, czyli przywódców mafii, nikt jednak nie rusza.

Kryzys bardzo pożądany

Współpracownicy Berlusconiego zarzuty pod jego adresem odpierają jednym argumentem: mafia chce go skompromitować, gdyż działania rządu są dla niej groźne. Zamierzenia premiera na polu walki z mafią są rzeczywiście ambitne, tak bardzo jednak, że aż trudno uwierzyć, aby były realne. Rząd Berlusconiego deklaruje ni mniej ni więcej, że do końca tej kadencji, czyli do 2013 r., całkowicie upora się z mafią! Trudno to traktować poważnie. Tym bardziej że czas kryzysu mafię raczej wzmocnił niż osłabił.

Niemniej w styczniu na specjalnym, wyjazdowym posiedzeniu rządu Silvio Berlusconi przedstawił 10-punktowy plan walki z mafią. Jednym z ważniejszych punktów - akurat, jak się zdaje, nietrudnym w realizacji - jest stworzenie specjalnej agencji, która będzie zarządzać mieniem odebranym mafii. Konfiskata majątków stała się bowiem ostatnio jednym z podstawowych, jeśli nie sztandarowym narzędziem walki z mafią. Od powrotu Berlusconiego do władzy, jak informował minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni, przejęto od niej mienie wartości 9 mld euro.

Na pierwszy rzut oka wygląda to imponująco. Ale wrażenie słabnie, gdy wartość skonfiskowanego majątku porówna się z szacowanymi zyskami mafii. Z najnowszego raportu, opracowanego przez instytut Censis na zlecenie Confesercenti (stowarzyszenia drobnych producentów i właścicieli sklepów), wynika, że w 2009 r. zyski organizacji mafijnych w stosunku do roku poprzedniego wzrosły o 12 proc. Cztery organizacje mafijne - Cosa Nostra, Camorra, ‘Ndrangheta i działająca w Apulii Sacra Corona Unita (mniejsza od pozostałych) - na czysto zarobiły 78 mld euro. To równowartość 9 proc. włoskiego PKB. I to wszystko podczas kryzysu, gdy gospodarka Włoch skurczyła się o 5 proc.!

Znamienne, że większość tych ogromnych pieniędzy nie pochodzi już z tradycyjnych źródeł: przemytu, handlu narkotykami, porwań dla okupu czy haraczu za ochronę. Właśnie kryzys otworzył przed mafią nowe i ogromne możliwości: udzielania lichwiarskich pożyczek firmom, które popadły w kłopoty, łatwego przejmowania bankrutujących przedsiębiorstw, rekrutowania bezrobotnych. I oczywiście skutecznego prania brudnych pieniędzy czy wchodzenia w przedsięwzięcia całkowicie legalne.

Mafia te możliwości znakomicie wykorzystuje. Na tym polu zaś najbardziej sprawna okazała się kalabryjska ‘Ndrangheta. Nie tylko w Kalabrii i nie tylko we Włoszech.

Z Reggio do Mediolanu

W lokalnej pizzerii w jednym z miast północnych Włoch uwagę zwracało szczególne towarzystwo: trzech 50-letnich mężczyzn, ubranych identycznie, w koszule w niebieskie prążki i szare garnitury, oraz towarzyszące im trzy o wiele młodsze kobiety. Uwagę zwracały też zamówione dania, na tyle duże i pracochłonne, że resztę gości skazały na dłuższe czekanie. Ta trójka to ludzie z Kalabrii, szeptem wyjaśnił kelner.

Do tej pizzerii przyszli jako goście. Ale w wielu innych lokalach kalabryjscy (i nie tylko kalabryjscy) mafiosi występują w roli właścicieli. Choć bowiem mafia nadal inwestuje w takie dziedziny jak budownictwo, gdzie przejmuje 10-20 proc. wartości kontraktów (najwięcej okazji do zarobku dostarcza dziś podobno zabudowa terenów na EXPO 2015 w Mediolanie, łakomym kąskiem jest też budowa mostu na Sycylię), produkcja betonu i wywóz śmieci, to jednak celem numer jeden stała się gastronomia. Nie tylko eleganckie restauracje, ale głównie popularne i dochodowe pizzerie. Najchętniej całe sieci.

Wspomniane posiedzenie rządu odbyło się w Reggio Calabria i tam też ma się mieścić agencja ds. skonfiskowanego mienia. To wybór symboliczny, bo Reggio przejęło pałeczkę od Palermo i Neapolu. - Ale prawdziwą stolicą mafii jest dziś Mediolan - mówi Marco Castelnuovo. - Bossowie mafijnych klanów nadal żyją na południu, ale najważniejsi ich ludzie przenieśli się do Mediolanu i innych miast północy. Tu się nie zabija, lecz pierze pieniądze i dobrze je inwestuje.

Dlatego także Mediolan stał się we Włoszech miastem kokainy. ‘Ndrangheta opanowała handel tym narkotykiem dzięki współpracy z kartelami narkotykowymi z Kolumbii, którym, jak mówią znawcy tematu, zaoferowała swe usługi na polu doradztwa finansowego. Podobno w nawiązywaniu kontaktów w świecie pomocna jest liczna diaspora kalabryjska, żyjąca w krajach Ameryki, od Kanady po południe Ameryki Łacińskiej.

Jak naprawić polityków

W 1994 r. w Casal di Principe, niewielkim mieście w Kampanii, został zastrzelony ksiądz Giuseppe Diana. Zginął z rąk Camorry, bo nie tylko wzywał ludzi do stawiania oporu, ale groził, że członkom mafii nie będzie udzielać sakramentów, włącznie z sakramentem małżeństwa. Jego, a także innych duchownych zgładzonych przez mafię przypomniał włoski episkopat w wydanym w lutym liście, poświęconym dramatycznej sytuacji na południu. Tak stanowczo, zdaniem obserwatorów, Kościół nie wypowiadał się od czasu, gdy Jan Paweł II przypomniał ludziom mafii, że za swe grzechy odpowiedzą przed Sądem Bożym.

Biskupi nie chcą spokojnie patrzeć, jak mafia niczym rak niszczy i zatruwa południe Włoch - gospodarkę i ludzkie dusze. Mieszkańcy też nie są bez winy, bo zbyt często kierują się wypaczonymi normami, takimi jak obowiązek milczenia. Ale jeszcze bardziej winni są politycy, którzy przed wyborami traktują południe jako rezerwuar głosów, a po wyborach o nic się nie troszczą. Jeśli więc, piszą biskupi, mamy się uporać z problemami południa, najpierw musimy naprawić klasę polityczną.

Choć niejeden przeciwnik mafii zapewne by to pochwalał, Kościół nie planuje obłożenia mafiosów ekskomuniką. Może jednak napiętnować ich fałszywą, czysto zewnętrzną pobożność, wyrażającą się w masowym udziale w świętach religijnych, hojności na rzecz Kościoła, eksponowaniu pobożności nawet w więzieniu - jak to czyni Bernardo Provenzano, boss Cosa Nostry, którego życie w celi opisał dziennik "La Repubblica".

Śladami księdza Diany chcą pójść biskupi z Sycylii, Kalabrii i Kampanii. Uważają, i zaproponowali to na łamach katolickiego tygodnika "Famiglia Cristiana", że tam, gdzie rządzi mafia, należy zrezygnować z wszelkich uroczystości religijnych. Jak zauważył Francesco Montenegro, biskup Agrigento - w ubiegłorocznym raporcie na temat wpływów mafii uznano to miejsce za najbardziej zdominowane przez mafię we Włoszech - "ludziom mafii musimy uświadomić, że udział we Mszy i sowite datki wcale nie oznaczają, że są w porządku".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2010