Ludzie z Mvepi

Jesteśmy w Ugandzie, w obozie tranzytowym dla uchodźców z Sudanu Południowego.

12.06.2017

Czyta się kilka minut

Kolejka po jedzenie wydawane przez UNHCR. Mvepi, 6 czerwca 2017 r. / Fot. Grażyna Makara
Kolejka po jedzenie wydawane przez UNHCR. Mvepi, 6 czerwca 2017 r. / Fot. Grażyna Makara

Podchodzą ludzie. Pytają, czy mogą przeszkodzić. Może akurat trafili na kogoś, kto im pomoże? Jak 12-latek w rdzawym od kurzu podkoszulku. Skarży się, że podczas rejestracji urzędnik – chłopiec nie wie: specjalnie czy przypadkowo – zabrał mu żółte dokumenty uchodźcy. Policja nie wyda nowych, a bez nich nie dostanie jedzenia. Dla niego to może pierwsza oficjalna sprawa załatwiana w życiu. Dotarł tu sam, bez rodziny.

Podchodzi 29-letni mężczyzna. Uciekając, zabrał z domu przede wszystkim świadectwa ukończenia szkół. W obozie chciałby być nauczycielem. Ale odsyłają go od biurka do biurka, w każdym namiocie mówią coś innego.

Tu, w obozie Mvepi w północno-zachodniej Ugandzie, mieszka już 107 tys. uchodźców z Sudanu Południowego. Codziennie przybywa tysiąc nowych. Większość dostanie wkrótce kawałek ziemi pod uprawę, aby mogli się sami utrzymać. Ale przy takiej liczbie ludzi wielu nie ma już siły walczyć o swoje. Bo skąd czerpać siłę, jeśli w samej tylko kolejce po jedzenie, pod dusznym brezentem ze znakiem UNHCR, w 30-stopniowym upale i niemiłosiernym ścisku, stoi się – jak te kobiety na zdjęciu – cztery godziny?

Dzieci wołają do następnego namiotu. W kącie, na plastikowym krześle, starsza kobieta dotyka dłonią swojej głowy. Przestała dobrze myśleć, mówi, dziwne rzeczy tkwią tam w środku, odkąd widziała straszne rzeczy, które jedni ludzie zrobili innym w jej wsi. Nie pamięta, ile ma lat. Przestała liczyć, gdy umarł ostatni członek jej rodziny. Od dwóch tygodni nie ma już nawet sąsiadów. Boi się samotności.

Być w takim miejscu samemu to jakby już tylko czekać na śmierć. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2017