Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oni zaś – całkiem dobrze funkcjonują. Szarpani i krojeni za pomocą badań statystycznych, ujawniają tylko niewielką część tego wewnętrznego skomplikowania, resztę zostawiając dla siebie i przygodnych znajomych. Jestem właśnie takim przygodnym znajomym, który się napatoczył.
Oto mieszkaniec M., miasta średniej wielkości – sympatyczny, z poczuciem humoru, pracownik międzynarodowej firmy. Nie lubi Michnika, Kaczyńskiego, Rydzyka i Owsiaka. Drażni go kościelna gigantomania, głosuje na PiS, bo „przynajmniej robią porządek”, a Platforma to „nieudacznicy”. „Tygodnika Powszechnego” nie czyta, choć mówiąc o Kościele, używa argumentów, które pojawiają się na jego łamach. „Gazetę Wyborczą” uważa za brukowiec, a o „Do Rzeczy” mówi, że „wysługuje się nowej władzy”.
Oto mieszkaniec N., niewielkiej miejscowości na północy Polski. Denerwuje go, że ksiądz Boniecki dostał kolejny zakaz. Nie lubi Owsiaka, Rydzyka, Michnika i Kaczyńskiego; pada zresztą więcej nazwisk, ale tylko o księdzu Bonieckim mówi coś pozytywnego. Skądinąd chyba nie zna jego poglądów, bo jest za powszechnym dostępem do broni. Macierewicza uważa za szkodnika, ale cieszy się, że dzięki niemu „będzie można sobie postrzelać”. Lubi rekonstrukcje historyczne, zwłaszcza z okresu II wojny światowej. Kiedy mówię, że człowiek, który nie lubi sobie postrzelać, też może być dobrym obywatelem, smutnieje. Wydawało mu się, że dobrze się rozumiemy.
Mieszkanka S. – nie wiem, gdzie to jest, ale gdy już wyślę do redakcji ten felieton, to sprawdzę. Inteligentna, oczytana, dobrze ubrana. Nie lubi traktowania kobiet z góry, zwłaszcza w pracy i w Kościele. O premier Kopacz mówi „nieporozumienie”, o premier Szydło – „nieszczęście”. Nie lubi feminizmu, Unii Europejskiej, PiS-u, akcji „Ja też” i sylwestra w Zakopanem. Lubi Owsiaka i biskupa Rysia. Twierdzi, że w dotychczasowych wyborach zawsze głosowała bez przekonania, ale nie żałuje. Pójdzie na kolejne. Na kogo zagłosuje? „Zawsze się ktoś znajdzie”.
Najciekawszy jest mieszkaniec W., stolicy Polski, którego poznaję w pociągu. Na oko dobrze po sześćdziesiątce, zadbany, elegancko ubrany. Twierdzi, że jest liberałem, przechwala się, że ma kilka mieszkań i liczne partnerki. Czyta „Gazetę Wyborczą”, „Angorę” i chwali PiS, że „wziął to towarzystwo za mordę”. Z tego, co mówi dalej, wynika, że ma na myśli Żydów, prawników, artystów i przedsiębiorców. Ceni Balcerowicza, cieszy się, że premierem został Morawiecki. Owsiaka nie lubi, ale wspiera. Rydzyka uważa za spryciarza: „Tak zamytłał swój życiorys, że nikt nie dojdzie, że to Żyd”.
Zapytacie pewnie, jak mi się udaje wyciągać od ludzi takie informacje. Odpowiedź jest skromna i prosta: jestem sprytnym, niewiarygodnie sprawnym rozmówcą. Po prostu… nie odzywam się. Ludzie sami mówią, ja tylko przyjaźnie mruczę. Jak widać z powyższego, raz jeden się odezwałem i atmosfera się zwarzyła. Więc na ogół siedzę cicho.
A teraz ćwiczenie dla Państwa: spróbujcie sformułować program polityczny, który odpowiadałby całej powyższej czwórce, a do tego jeszcze Wam, waszym krewnym, sąsiadom i znajomym. Macie czas… no, powiedzmy, do końca września. Jeśli się Wam uda, natychmiast wchodźcie do polityki. Natychmiast.©