Lista strachów

Bośniacy są w euforii: od 15 grudnia będą mogli jeździć po strefie Schengen bez wiz. Unia jest bardziej sceptyczna: obawia się nowej fali nielegalnych imigrantów i przestępców.

14.12.2010

Czyta się kilka minut

Jeszcze rok temu, gdy Unia Europejska zniosła obowiązek wizowy dla Serbów, Czarnogórców i Macedończyków, Bośniacy i Albańczycy czuli się oszukani. Zarzucano Unii strach przed bośniackimi Muzułmanami, dyskryminację, tworzenie "bałkańskiego getta", kolejny podział Bośni itd., itp.

Ostatni zarzut wynikał z tego, że bośniaccy Chorwaci i Serbowie mają zazwyczaj podwójne obywatelstwo i dwa paszporty (prócz BiH-u - również Chorwacji lub Serbii), tak więc do Unii wjeżdżać mogą od roku z paszportem chorwackim lub serbskim. Natomiast Bośniacy, którzy nie mają takiej "drugiej ojczyzny", skazani byli na wizy.

Wreszcie jesteśmy normalni

Dzisiaj o "niesprawiedliwości" Unii nikt już w Bośni nie pamięta. Można odnieść wrażenie, że wszyscy młodzi planują wyjazdy - i cieszą się, że skoczyło się wystawanie w kolejkach przed unijnymi ambasadami. Dziś kolejki widać tylko przed urzędami wydającymi nowe paszporty - bo bez wiz do Unii będzie można wjechać tylko z paszportem biometrycznym.

Agencje turystyczne kuszą ofertami i promocjami. "Pierwszy wolny od wiz sylwester w Europie!" - wołają plakaty, którymi oklejono Sarajewo. Oferują zwłaszcza Pragę, Wiedeń, Bratysławę, Kraków. W studenckich kawiarniach to temat numer jeden: słychać ożywione rozmowy - jak najszybciej załatwić biometryczny paszport, gdzie by tu pojechać i za ile.

W popularnym studenckim barze "Tito" Nejra popija mocną bośniacką kawę i namawia swoje towarzystwo na wycieczkę do Bratysławy: - Wreszcie możemy jeździć po Europie. Nieważne pieniądze, jakoś dojedziemy, autobusem, stopem. Możemy przekraczać granice, nie potrzebujemy zaproszeń, potwierdzenia o dochodach itd. To naprawdę radość, sama świadomość, że można jechać, dokąd nam się podoba. Nie ma bariery, nie ma tego "drutu kolczastego" wokół Bośni. Wreszcie czujemy się normalni. Może teraz będziemy traktowani jak normalni Europejczycy, a nie jak dzikusy z Bałkanów?

Nowinę o zniesieniu wiz z radością witają też bośniaccy przedsiębiorcy. Liczą, że otwarcie na Europę ułatwi skomplikowane dotąd kontakty handlowe. - Trudno wymagać od europejskiej firmy, żeby nieznanym ludziom, którzy chcą nawiązać wstępne kontakty, załatwiała gwarancje, zaproszenia itd. Teraz możemy sami jechać do naszych partnerów, bez upokarzającego proszenia się o wizę i udowadniania swoich zamiarów związanych z wyjazdem do Unii na przesłuchaniu w ambasadzie - mówi Jusuf, przedsiębiorca z Tuzli.

Jusuf ma kontakty w wielu krajach. Zapewne jego wspomnienia były kiedyś udziałem także polskich biznesmenów. Nieraz był bowiem w kłopotliwej sytuacji, gdy podczas pobytu w jakimś kraju i zakończeniu negocjacji przedstawiciele partnerskiej firmy zapraszali go np. do odwiedzenia ich firmy-córki w kraju sąsiednim. - Musiałem odmawiać i pędzić z powrotem do Bośni, bo wizę miałem tylko na kilka dni - wspomina.

Role się odwróciły

Jednak nie wszyscy są tak pozytywnie nastawieni. Pokolenie czterdziesto- i pięćdziesięciolatków - czyli generacja najbardziej zniszczona przez krwawą wojnę z pierwszej połowy lat 90., a dziś najbardziej dotknięta biedą i bezrobociem - nie snuje planów wyjazdowych.

- Żona nie pracuje, ja czasami coś złapię, mamy dwie córki studentki. Często brakuje na opłaty, na książki. Bogu dzięki, starcza na jedzenie, to i tak duży sukces - opowiada Damir, napotkany w sarajewskim parku. - Więc gdzie tu jechać, za co? - dodaje rozgoryczony. - Przed wojną to było całkiem inaczej... - wzdycha.

Zresztą pojęcie "przed wojną" (boś. "prije rata") to chyba ulubione określenie, jest na ustach wszystkich Bośniaków. Slavko, kierowca z Tuzli, przed wojną jeździł po całej Europie, wraz z żoną zwiedzili także Polskę i Czechosłowację. - U was w Polsce był wtedy taki kryzys, że nic nie było, dostaliśmy worki złotówek za kilka naszych dolarów - wspomina Slavko. - Przyjęli nas jak królów, choć sklepy były puste, ale jacyś ludzie załatwiali co wieczór dobre jedzenie, wódkę, nie wiem skąd. Nakupiliśmy futer, kryształów. Z czerwonym jugosłowiańskim paszportem mogliśmy zawojować świat, wszędzie się z nami liczyli.

On sam od roku nie potrzebuje żadnych wiz, bo ma chorwacki paszport. Ale żona ma tylko paszport bośniacki. - Teraz, po zniesieniu wiz, teoretycznie moglibyśmy ponownie jechać na wycieczkę - mówi.

Na pytanie, dlaczego tylko teoretycznie, odpowiada z goryczą: - Jakieś pieniądze mam, mógłbym uzbierać. Ale boli ta świadomość zmiany: Polska jest teraz pięknym i bogatym krajem, takim jakim kiedyś była Jugosławia. Myślę, że uczucie byłoby dziś straszne, teraz przyjechalibyśmy jako ta biedota z Bośni. Role się odwróciły. Już nic nie byłoby jak wtedy, w latach 70. i 80. Może lepiej zachować piękne wspomnienia?

Europejskie niepokoje

Tymczasem bośniaccy politycy i Wysoki Przedstawiciel UE w Bośni Valentin Inzko podkreślają zgodnie, że zniesienie wiz to kolejny krok Bośni na drodze integracji europejskiej. Jednocześnie ministerstwo bezpieczeństwa BiH rozpoczęło intensywną kampanię, której celem jest powstrzymanie Bośniaków przed masową nielegalną emigracją zarobkową do państw Unii. Minister bezpieczeństwa Sadik Ahmetović ostrzega, że podróże mogą być tylko turystyczne lub biznesowe, i że obywatele BiH nie mogą w Unii ani pracować, ani prosić o pozwolenie na pobyt czy azyl. Ulotki z takimi - zdawałoby się, oczywistymi - informacjami dodawane są do każdego nowo wydanego biometrycznego paszportu.

To właśnie obawa przed falą emigrantów z Bośni i Hercegowiny (oraz z Albanii) powstrzymywała do tej pory kraje Unii - szczególnie Holandię, Niemcy, Danię i Francję - przed zniesieniem wiz. Obawy dotyczą nie tylko nowej fali emigrantów zarobkowych, którzy dołączyliby do członków swych rodzin, mieszkających na Zachodzie od lat 90. (kiedy opuścili Bośnię jako uchodźcy). Europa boi się też zorganizowanej przestępczości - oraz muzułmańskich organizacji, podejrzewanych o związki z terroryzmem.

Specjalne systemy monitoringu, kontrole graniczne, bezpieczeństwo wydawanych dokumentów podróżnych, walka ze zorganizowaną przestępczością i korupcją, współpraca regionalna... - to wszystko ma uchronić Unię przed nielegalnymi emigrantami z Bośni.

Czy ten system się sprawdzi, zobaczymy po 15 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2010